Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Czyściec - Boża kara czy wybór człowieka?

Jedna z głównych prawd naszej wiary, którą pamiętamy od dzieciństwa i która niewątpliwie ukształtowała w nas nie tylko obraz Boga, ale i obraz nas samych. Bardziej lub mniej świadomie rodzi się i zakorzenia w człowieku wizerunek Boga jako surowego Władcy, Tego, który trzyma w swojej dłoni szale wagi i porównuje ciężar win i zasług, by wymierzyć wyrok. Jest nieprzejednany i bezwzględny. Czeka tylko na błąd. Ten obraz pokutuje w naszym myśleniu: jeśli komuś przydarzy się coś złego, uznajemy to za Bożą karę, natychmiast szukamy przyczyn. Taki sposób rozumowania znajdujemy w I Starym Testamencie, również Chrystusa pytano: "Kto zawinił?" Z drugiej strony sprawiedliwego wyroku stoi człowiek, który widzi własną niedoskonałość, doświadcza swojej słabości, ale musi zdać się na werdykt. Nikt nie jest bez grzechu, a ten, kto tak twierdzi, jest kłamcą - pisze św. Jakub. Skoro tak, to czy mogę w ogóle liczyć na jakąkolwiek nagrodę? Pozostaje strach i niepewność.

Czy rzeczywiście istnieją dwa odmienne światy: świat Boga i świat człowieka; dwie odmienne krainy oddzielone ogromną granicą? Wskazywałby na to wstęp tych rozważań. Tam, gdzie jest Bóg, tam jest szczęście; tam gdzie jest człowiek, tam tylko tęsknota za nieosiągalnym rajem. Jest przekonany, że wielu z nas odnosi takie wrażenie, wspominając lekcje religii czy "kazania odpustowe".

...a może jednak Miłość?

Dzisiaj chętniej mówimy o miłości, miłosierdziu Boga względem grzesznika, o Jego dobroci. Właśnie tak objawia się Bóg na kartach Pisma świt tego i takiego Boga chcielibyśmy doświadczyć, ale czy dobrze rozumiemy Jego miłość? Czy zwalnia nas ona z odpowiedzialności za popełnione prze. nas zło? Czy jedyną "konsekwencją" naszych działań będzie objawienie się Jego przebaczającej miłości? Przyznam, że niepokoi mnie czasami współczesne myślenie: człowiek to ten, który błądzi, ale właściwie nie ma się czego obawiać, bo wciąż może liczyć na Bożą nieskończoną miłość. O ile pierwszy obraz Boga wywołuje w nas strach i niepewność, o tyle drugi może stanowić podstawę dla zuchwalstwa i beztroski - po co mam się wysilać w życiu, skoro Bóg i tak mi wszystko wybaczy. Jeśli dodać do tego tezę, że wszyscy kiedyś zostaną zbawieni, nawet szatan, to chyba nie trzeba filozofa, by zauważyć, że w tym momencie człowiek traci jakąkolwiek motywację do dobrego życia. Co więcej, może nawet warto łamać Boże prawo, by w tym doczesnym, przemijającym życiu było dostatniej, wygodniej... Sprawa jest o tyle ważna, że nie jest bynajmniej tylko rozważaniem teoretycznym, ma swoje, i to wbrew pozorom, bardzo istotne konsekwencje praktyczne.

Jakie jest prawdziwe oblicze Miłości?

Gdzie jest właściwie prawda? Jaki jest ten mój Bóg? On jest Miłością - powie św. Jan. Czy to oznacza, że nie ma sądu, że jest tylko miłosierdzie? A jednak Kościół nie zrezygnował z nauczania o Bogu-Sędzim, nie wykreślił tego zdania z katechizmu. Czym jest wobec tego piekło, jak ono się ma w stosunku do Bożej miłości? A czyściec, czy jest on karą za życiowe błędy? Czy ten, kto cierpi tam męki, doświadcza miłosierdzia? Czy da się pogodzić katechizmową prawdę z naszą intuicją opartą o Boże Objawienie?

Myślę, że kluczem otwierającym nam drzwi do rozwiązania problemu jest właściwe rozumienie słowa miłość. Jej prawdziwe oblicze nakreślił św. Paweł, gdy pisał, że jest cierpliwa, łaskawa, że nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą, nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego, wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma, nigdy nie ustaje (por. 1 Kor 13,1-13). Ale cóż znaczy sama miłość? Ona nie jest abstraktem. Miłość rodzi się i trwa między osobami i chyba tym, co w niej najważniejsze, jest szacunek dla osoby kochanej. Nie da się siłą narzucić miłości, ona jest przez drugiego przyjęta lub odrzucona.

Cała historia zbawienia, począwszy od momentu stworzenia aż po nasz czas, to objawianie się Bożej miłości. Bóg wychodzi do człowieka, obdarowuje go istnieniem, obdarowuje go nieśmiertelną duszą z nadzieją, że człowiek odpowie na miłość miłością. Nieśmiertelna dusza jest gwarantem nieprzemijalności (miłość nigdy nie ustaje). Tak oto człowiek staje wobec konkretnej propozycji ze strony Boga, wejście z Nim w tę niepowtarzalną relację daje mu udział w Jego życiu, w Jego szczęściu - to jest po prostu niebo.

"Patrz! Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście" (Pwt 30,15)

Miłość nie zniewala, inaczej nie byłaby sobą. Bóg szanuje ludzką wolność, człowiek może odrzucić propozycję zbawienia, wybrać życie bez Boga, szczęście przemijające zamiast wiecznego, a konsekwencją tego wyboru jest piekło. W istocie piekło nie jest karą, nie jest zemstą Boga, to wybór człowieka uszanowany przez Boga. Męki piekielne polegają na niezrealizowanej już po śmierci tęsknocie za Bogiem.

Czym jest wobec tego czyściec? To stan istnienia, w którym dusza dojrzewa do pełnej miłości. Człowiek w życiu ziemskim podejmuje wysiłek poszukiwania Boga, ale okazuje się, że różne okoliczności oddalają go od Niego tak, że nie potrafi kochać pełną miłością, przywiązuje się mniej lub bardziej do dóbr tego świata, tkwi w egoizmie, ale wykazuje dobrą wolę. Bóg kocha człowieka pełnią miłości i człowiek, aby żyć w komunii z Bogiem, potrzebuje oczyszczenia. Po śmierci dusza ludzka dostrzega, że jeszcze nie jest zdolna do trwałej wspólnoty z Bogiem, przeżywa ten stan jako cierpienie i potrzebuje w tym stanie jednego: wyzwolenia ku miłości prawdziwej. Czyściec nie jest karą, jest etapem wzrostu miłości zapoczątkowanej za życia.

Czy czyściec jest wyborem człowieka? Myślę, że nie. Wybieramy w życiu Boga i Jego receptę na szczęście (niebo) lub odwracamy się od Niego, wybierając piekło. Czyściec to raczej szansa dana przez Boga tym, którzy nie potrafili Go ukochać do końca, choć, może nieudolnie, starali się to czynić. Jedno jest pewne: Bóg patrzy na nasze życie i sprawiedliwie je ocenia; spogląda zawsze z miłością i dlatego szanuje naszą wolność i wybór naszej drogi.

JERZY ANZEL MIC

Tekst pochodzi z pisma
Stowarzyszenia Pomocników Mariańskich
w Polsce Z Niepokalaną
Jesień '95



Wasze komentarze:

Jeszcze nikt nie skomentował tego artykułu - Twój komentarz może być pierwszy.

Autor

Tresć

Poprzednia[ Powrót ]Następna

 
[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2023 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej