Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Refleksje eschatologiczne - czyściec

"Czyściec jest przeznaczony na to, by zetrzeć plamy duszy, a ona dobrowolnie do niego się rzuca i znajduje tam wielkie miłosierdzie, uwalniające ją od owej przeszkody" - Św. Katarzyna z Genui

Wśród rzeczy ostatecznych człowieka, o których pamiętamy z katechizmu, nie znajdziemy miejsca dla stanu, który określa się jako czyściec. Jest "niebo albo piekło", a żadnej trzeciej drogi niestety nie ma. Tymczasem istnienie czyśćca nie tylko było przez wieki przedmiotem teologicznej refleksji soborów powszechnych (przede wszystkim od XIII w.), ale także pozostaje niezwykle żywe w wierze Kościoła również dzisiaj, choć z pewnością wymaga wpierw właściwego rozumienia. Tak często przecież dołączamy do naszych modlitw intencje, w której wyrażamy troskę o "wszystkie dusze w czyśćcu cierpiące". Wierzymy bowiem, że do tego, by osiągnąć stan wiecznej szczęśliwości - wyrażany w języku biblijnym "oglądaniem Boga twarzą w twarz" - potrzebne może okazać się ostateczne oczyszczenie, które nie dokonało się podczas życia ziemskiego. Do tego obrazu oczyszczenia odwołuje się łacińska etymologia słowa czyściec - "purgatorium", wskazując na ten stan po śmierci, który prowadzi do pełnej świętości i uczestnictwa w radości nieba.

Idea oczyszczenia po śmierci dla osób "średnio cnotliwych", inspirowała człowieka od samego początku, pobudzając do refleksji filozofów (by wspomnieć Państwo Platona) czy poetów (jak choćby Wergiliusza i Eneidę). Także dla chrześcijan nie była to tematyka jedynie teoretyczna: doświadczenie własnej grzeszności i słabości rodziło pytanie o rezultat sądu, który nad każdym człowiekiem odbędzie po śmierci sprawiedliwy Bóg. Skoro bowiem śmierć kończy czas zasługiwania na ziemi, to jaki los czeka tych, którzy odeszli do Pana obciążeni grzechem powszednim, który - jako pewna niedoskonałość - przecież nie licuje z obietnicą wiecznego szczęścia? W jakiej mierze mogą pomóc zmarłym modlitwy, które jako chrześcijanie zanosimy nie tylko podczas liturgii, ale także w osobistych modlitwach?

Pismo Święte w wielu miejscach zachęca do modlitwy za zmarłych. Klasycznym tekstem jest epizod z Księgi Machabejskiej, stanowiącej część jeszcze Starego Testamentu, w którym mowa jest o poleceniu Judy, by zanosić modlitwy i złożyć ofiarę za żołnierzy izraelskich, którzy zginęli w bitwie, lecz znaleziono przy nich pogańskie amulety. Żołnierze naruszyli w sposób jednoznaczny nakaz Prawa, który zakazywał brać w posiadanie przedmiotów, wcześniej stanowiących własność pogan (por. Pwt 7, 25n). Z historii wyraźnie przebija wiara w moc wstawiennictwa żyjących, którzy mogą wyjednać zmarłym błogosławieństwo i udział w szczęściu. Modlitwa i ofiara nie tylko więc, że nie są zbędne, ale nieodzowne dla tych, którzy wyczekują pełnego oczyszczenia: "Bardzo pięknie i szlachetnie uczynił - czytamy w 2 Mch 12, 41-45 - myślał bowiem o zmartwychwstaniu. Gdyby bowiem nie był przekonany, że ci zabici zmartwychwstaną, to modlitwa za zmarłych byłaby czymś zbędnym i niedorzecznym". Trudno chyba o bardziej wymowne świadectwo wartości naszych modlitw i zachętę, by nie ustawać.

Do tematu oczyszczenia, jakie czeka tych, którzy na ziemi wiedli życie pełne braków i słabości, powrócił św. Paweł na kartach Pierwszego Listu do Koryntian. Posługując się metaforą wznoszonej budowli, będącej obrazem wysiłku podejmowanego przy głoszeniu Ewangelii, Apostoł rozróżnia trzy grupy budujących. Obok tych, co wznoszą z dobrego materiału świątynię Bożą oraz tych, którzy ją niszczą św. Paweł umieszcza tych, co wprawdzie budują, lecz z niezbyt dobrego materiału. Nie otrzymają oni nagrody, lecz sami zostaną uratowani, "lecz jakby przez ogień" (por. 1 Kor 3,13-15). Nie chodzi przy tym o materialny ogień, z którym my często kojarzymy kary odbywane po śmierci, ale o ideę oczyszczenia, niezbędną by stać się godnym uczestnictwa w uczcie niebieskiej.

Nie wiemy dokładnie na czym polegał będzie proces oczyszczenia wybranych - choć będzie on z pewnością całkowicie inny od kary potępionych. W czyśćcu ujawni się bowiem niedoskonałość miłości, która w czasie ziemskiej wędrówki do domu Ojca nie była doskonała, ale jeszcze pełna braków. To w czyśćcowym ogniu - by posłużyć się porównaniem św. Katarzyny z Genui - musi dokonać się jakby pozbycie się rdzy, która przywarła do duszy, nie mogącej w ten sposób odbijać całkowicie obrazu Bożego. Brud grzechu, który sprawił zejście z drogi doskonałości, zostaje w tym stanie usunięty, a człowiek skierowany na szlak wiodący ku pełnej dojrzałości miłości. W ostateczności jest to droga nadziei, jako, że z czyśćca można dostać się już tylko do wiecznej szczęśliwości w niebie. To droga jednokierunkowa i pewnie dlatego cierpienia czyśćcowe są związane z "gojeniem" ran, które człowiek w ciągu ziemskiego życia zadał miłości. A tylko dzięki miłości jest w pełni sobą, w pełni człowiekiem.

dk. Piotr Roszak

Tekst pochodzi z pisma
Alumnów WSD w Toruniu "SŁUGA" nr 28



Wasze komentarze:
Aniolek: 26.01.2008, 13:18
piękne tekst:)
(1)

Autor

Tresć

Poprzednia[ Powrót ]Następna

 
[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2024 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej