Wielki Post czyli nieustanny chrzestJakoś tak się utarło, nie bez zasług kaznodziejów, że myśląc o Wielkim Poście, myślimy przede wszystkim o powstrzymywaniu się od pokarmów mięsnych, umartwieniach, na przykład unikaniu spożywania alkoholu, odmawianiu sobie słodyczy, chodzenia na dyskoteki i zabawy. Tę naszą, wynikającą z przykazań, wstrzemięźliwość i te dobrowolne wyrzeczenia ofiarowujemy Bogu, by od Niego w zamian też coś uzyskać lub przeprosić Go za nasze grzechy, odpokutować za nie.Jednym słowem, odzyskać lub umocnić życzliwość Boga dla nas i naszych pomysłów na życie i szczęście. Takie podejście do Pana Boga jest niekoniecznie zawsze złe. Nim się więc rozpocznie pościć, warto przypomnieć sobie o Biblii i Wielkiej Sobocie, a dokładnie o liturgii Wigilii Paschalnej, której nieodłączną częścią jest liturgia chrzcielna. Zatem po kolei. W Środę Popielcową, jak każdego roku, Paweł Apostoł powie: Oto teraz czas upragniony, oto teraz dzień zbawienia. A Jezus Chrystus, znowu jak każdego roku, przypomni: Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli. I dalej: dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi, Kiedy (zaś) pościcie, nie bądźcie posępni jak obłudnicy. Mając w pamięci te dobre rady, spróbujmy w tym świetle spojrzeć na nasze myślenie o Wielkim Poście. Paweł Apostoł przypomina, że ten czas, a zwłaszcza, jak chce Kościół, te czterdzieści dni, jest nam podarowane. To Bóg przecież stwarza dla nas każdy ułamek czasu, a tu naraz daje nam aż czterdzieści dni i nocy, i w ten sposób wciąż wydłuża nasze życie - aż w nieskończoność. Każda sekunda, nie mówiąc o dniach, miesiącach i latach, upewnia nas, że Bóg o nikim nie zapomina. Paweł mówi jeszcze, że Wielki Post jest czasem upragnionym, kogo? Oczywiście upragnionym przez Boga.
Owszem, nam, ludziom, włącznie z Synem Bożym Jezusem Chrystusem i Jego wiernymi przyjaciółmi, mistykami, takimi jak na przykład Matka Teresa z Kalkuty czy Faustyna Kowalska, a jeszcze wcześniej prorokom, może się wydawać, że Bóg opuszcza człowieka, znika, odchodzi. Ci sami jednak, którzy takie opuszczenie przeżyli, jak Jezus w Ogrójcu, twierdzą, że ta nieobecność Boga jest nieobecnością chwilową i najlepiej, najmocniej świadczy o tym, że Bóg nie tylko jest, żyje, ale nieustannie, wytrwale działa, mówi do nas, daje poznać swoje zamiary, jednym słowem, dochowuje wierności - kocha. No i w tym miejscu dochodzimy do sakramentów, a zwłaszcza do chrztu, jako że ten sakrament jest pierwszym słowem i czynem Boga dla człowieka, bo jest zaproszeniem do wspólnoty tych, którzy uwierzyli Synowi Bożemu Jezusowi Chrystusowi i zdecydowali się myśleć, mówić i postępować po Chrystusowemu, czyli w Jego Duchu. Przez chrzest Jezus włącza nas do wspólnoty Jego sióstr i braci - do Kościoła. I dlatego trzeba będzie co jakiś czas nasze myślenie o chrzcie stawiać na nogi, bo wciąż, mimo najlepszych chęci i wysiłku, dopada nas pokusa myślenia o rzeczywistości nie po Chrystusowemu, ale w jakiś inny sposób. Co rusz wydaje się nam przecież, że to my, chodząc do kościoła, na pielgrzymki, dając na tacę, poszcząc, wyświadczamy Bogu łaskę, a nie Bóg nam. I tak dochodzimy do pytania: dlaczego ulegamy pokusie tak bardzo interesownego traktowania Boga? Dlaczego nie chcemy przyjąć do wiadomości, że Bóg nam niczego nie skąpi, że jesteśmy obdarowani ponad wszelką miarę i ponad wszelkie wyobrażenie o tej mierze? Owszem, odpowiedź, chciałoby się powiedzieć, narzuca się sama. Bezrobocie, brak perspektyw i zdrowia, głód i wojny, wykroczenia i zbrodnie, w tym również nasze - chrześcijan również, a może przede wszystkim, klęski żywiołowe. Listę nieszczęść można by mnożyć w nieskończoność. Ale jeśli chcielibyśmy odpowiedzialnością za te nieszczęścia obciążyć jedynie Boga, popełnilibyśmy straszliwy błąd. Podobnie, gdybyśmy z tego powodu, że któreś z tych nieszczęść nas dotknęło, zaczęli Bogu wyrzucać, że nie dotrzymał słowa, że za mało, niezbyt czule, opiekuje się nami, takimi zarzutami ujawnilibyśmy gorzką prawdę o tym, że nie pamiętamy o czymś ogromnie ważnym.
Właśnie o tym przypomni nam Wielki Post, a zwłaszcza liturgia Wigilii Wielkanocnej. Chrzest jest darem od Chrystusa, bo jest znakiem zaufania, jakim Bóg nas darzy. Nic więc dziwnego, że naraz, ni stąd ni zowąd, świat wali się nam na głowę. To nie przypadek, to znak, że Chrystus pragnie, byśmy się tym nieszczęściem zajęli. Bo niby kogo ma posłać z tak ważną misją, jak nie swoich - swoje siostry i braci, dzieci Boga, myślących w Jego Duchu, czyli Kościół. ks. Wacław Oszajca
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2025 Pomoc Duchowa |