Nie być bezradnymW trudnej sytuacji znajduje się dzisiaj dorastająca młodzież. Nawet ta uczestnicząca w pozalekcyjnych grupach religijnej formacji.Kasia, Łukasz, Agnieszka i Asia razem z animatorką-studentką i księdzem postanowili wydawać gazetkę o sobie. Ale taką, która byłaby czytana również przez ich rówieśników z V i VI klasy. Opowiadali o swoich problemach w szkole, domu... Łukasz wyznał, iż przez rok ukrywał w klasie, że jest ministrantem. Aż w końcu się wydało, ale szybko zapewniał swoich kolegów, że jest normalny, taki jak oni. Przecież przez ten rok nikt się nie zorientował, więc to najlepiej świadczy o tym, że się przystosował - twierdził. Kasia uważa, że mama wcale jej nie zna. I myśli, że ona, Kasia, to jest taka porządna dziewczynka, która chodzi do szkoły, odrabia lekcje i czasami pomaga mamie... Asia jest zdania, że dzieci w grupie parafialnej nie są wcale lepsze od tych, które nie chodzą do kościoła, a nawet czasami są gorsze. Agnieszka ma za złe swojej mamie, że zrobiła aferę w szkole, gdy zorientowała się, iż dzieci w V klasie czytają pod ławkami bezwstydne pisma. Tłumaczyła mamie, że tam są informacje o zespołach - i dlatego czytają. Kiedy animatorka skwitowała ją: "Nie udawaj, że dlatego czytasz", Agnieszka przyznała, że czyta rubrykę porad, choć "ona nie ma jeszcze takich problemów". W końcu postanowili, że napiszą o tym wszystkim, o czym właśnie rozmawiali, w swojej gazetce. Za tydzień spotkali się znowu i okazało się, że nikt niczego nie napisał, tłumacząc, iż nie są to tematy dla ich rówieśników. Pisać o relacjach w rodzinie, w szkole, o wątpliwościach, co znaczy być człowiekiem religijnym - to takiej gazetki młodzież nie "kupi". "Normalna" młodzież interesuje się przedmiotami, idolami, seksem... * * * Jak rozmawiać ze swoimi dziećmi? Nie tylko rozmawiać, ale zaproponować ciekawszy sposób spędzania czasu niż lansują to media i młodzieżowa moda. Ten dylemat przeżywa wielu katolickich rodziców. Ten sam problem mają nauczyciele, którym leży na sercu wpojenie dzieciom i młodzieży wartości chrześcijańskich. Bywa inaczej, a postawy młodych przewyższają obiegowe osądy. Wychowawczyni maturalnej klasy przyznaje, że dopiero niedawno dowiedziała się o życiu Artura. Nie można było nawet przypuścić, że jego lekkość bycia, figlarność, otwartość na innych mają swoje źródła nie w subkulturze młodzieżowej, a w cierpieniu. Od półtora roku Artur opiekował się chorym na raka ojcem. On sam! Matka wyjechała na Zachód i stamtąd przysyłała pieniądze na niezbędne lekarstwa. Inaczej nie stać by ich było na leczenie. Ojciec umarł na rękach Artura. * * * Otaczający nas świat stał się pokusą również dla nas, dorosłych. Pan Jezus posyła nas jak owce między wilki. Dzisiaj "owce" - nawet wówczas, gdy są ludźmi dorosłymi - czują się bezradne wobec problemów, przed którymi stawia ich życie. Mamy ochraniać nasze dzieci przed trudnościami, ale też dostrzec w nich "lek" podany przez Opatrzność Bożą. Lek na bycie człowiekiem wobec innych ludzi. Dorota Narewska
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |