Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Nie da się kupić przyjaźni, miłości, mądrości...

Ostatnie spotkanie w salce przed wakacjami upłynęło dzieciom bardzo radośnie, chociaż w pewnym podnieceniu i zniecierpliwieniu. Ogarniała wszystkich jedna myśl - byle prędzej, byle szybciej skończyć rok szkolny i wyjechać poza miasto.

Dlatego, gdy katecheta mówił o poszanowaniu przyrody na wakacjach, o szacunku dla cudzej pracy, niejeden chłopiec siedząc jeszcze w ławce widział już siebie wędrującego polną drogą czy leśną ścieżką. Ostatnie słowa wychowawcy, aby nie znęcać się nad zwierzętami, wydawały się Jackowi z klasy piątej jakby nierealne. Trącił Andrzeja, swojego sąsiada, w bok i z cicha szepnął: - Kto by się taki znalazł? Andrzej siedział zamyślony, jakby już był na wakacjach, daleko poza salką. Po chwili dopiero odpowiedział: - No pewno, zwierzę też może cierpieć, tylko że nie może się skarżyć. Jackowi spodobała się ta odpowiedź kolegi i pomyślał sobie, że Andrzej nikogo by nie skrzywdził, takie ma wrażliwe serce. A jednak...

Wreszcie nastąpił wyjazd na wieś z zatłoczonego miasta pełnego zgiełku i huku. Dzieci wyfrunęły spragnione słońca, ciszy, świeżego powietrza, a przede wszystkim wolnej przestrzeni. Dwa miesiące minęły szybko i Andrzej, i Jacek wrócili znów do domu opaleni, wypoczęci, pełni wakacyjnych wrażeń. Jacek czuł się w pełni uszczęśliwiony, bo dostał od wujka w nagrodę za pomoc przy żniwach ładny plastikowy okręcik. Puszczał go w łazience razem ze swoją, niewiele od niego starszą, siostrą Basią. Obydwoje byli urzeczeni tą zabawką. Po jakimś czasie zaprosili do siebie Andrzeja. Zobacz, jak okręt wolno kołysze się na wodzie - mówi Jacek. Rzeczywiście ładna rzecz - powiedział Andrzej i zapaliły mu się oczy do tej zabawki. - A teraz chodź, zobacz, co ja przywiozłem z wakacji - szepnął Andrzej i pociągnął Jacka za rękę.

Zaciekawiony pobiegł za nim, zatrzymali się wreszcie w piwnicy obok spiżarki, gdzie w pudełku tekturowym coś się poruszyło. Andrzej odchylił przykrycie i oczom Jacka ukazał się mały zajączek. Siedział osowiały, ustawicznie poruszając wargami. Widok tego bezbronnego zwierzątka zrobił na Jacku przygnębiające wrażenie.

Dlaczego się nie porusza - zapytał po chwili. Trzeba zaczekać aż się przyzwyczai, odparł Andrzej. On się chyba nigdy nie przyzwyczai, szkoda go naprawdę. Jemu trzeba łąki, lasu, matki, wolności. Ale Andrzej jakby tego nie dosłyszał, zamknął pudełko, zatrzasnął drzwi piwnicy i wyszli z powrotem na podwórze. Jednak uwięziony zajączek nie dawał Jackowi spokoju. - Co z nim zrobisz - zapytał po chwili Andrzeja. - Ja wiem, może sprzedam, może będę trzymał dalej, aż wyrośnie z niego duży szarak. Zobaczymy.

Wiesz co - zagadnął znowu Jacek - a gdybym ci dał ten mój okręcik, to dałbyś mi go na własność. Andrzej zgodził się bez wahania. - Dobra, bierz sobie zająca, ale dawaj okręt.

Jacek pobiegł w te pędy do domu, przyniósł swoją ulubioną zabawkę, a Andrzej z zajączkiem w pudełku czekał na podwórzu. Szybko nastąpiła wymiana i Jacek z pudełkiem pod pachą ruszył przed siebie. Co ty teraz z nim zrobisz - zapytał z kolei Andrzej. - Chodź, to zobaczysz. Wyjechali trwamwajem poza miasto i tu, ku zdumieniu Andrzeja, Jacek otworzył pudełko i ostrożnie biednego zajączka wypuścił na wolność. Mały więzień wypadł z pudełka jak z procy i szybkimi skokami pomknął do pobliskiego lasu. Ale ja już okrętu ci nie oddam - powiedział nieco wystraszony Andrzej. Nie bój się, weź go sobie, odrzekł Jacek. Cieszę się, że zając jest już wolny. Wkrótce się rozstali, Jacek wrócił do domu.

Przy obiedzie Basia zapytała brata, gdzie ma swój ulubiony okręt. Wtedy Jacek opowiedział całą historię, jak się pozbył okrętu na rzecz wolności zajączka. Siostra była zdumiona takim obrotem sprawy i zaczęła robić wymówki Jackowi: - Aleś ty niemądry, cóż ci przyszło z tego, że zajączka wypuściłeś na wolność, a okrctu już nie masz.

Jacek nie czuł się tym wszystkim skrzywdzony. Nie umiał jednak odpowiedzieć siostrze, dlaczego tak postąpił. Ale na szczęście przyszedł mu z pomocą ojciec, który był świadkiem tej rozmowy od samego początku.

- Basiu, nie masz racji - stanowczo zaprotestował tato. Jacek wiele zyskał, bo dostrzegł coś pięknego, stokroć wartościowszego od okręciku czy innej zabawki. Są bowiem takie cenne wartości, których nie da się przeliczyć na złotówki, dodał po chwili ojciec. Nie da się kupić za złotówki przyjaźni, miłości, mądrości, no cóż by tu jeszcze... zaczął się zastanawiać ojciec. Ksiądz nam mówił na katechezie - wtrącił się Jacek - że nie można kupić za pieniądze naszego zbawienia. Zostaliśmy odkupieni Krwią Jezusa, która przewyższa wszelkie złoto i pieniądze. To prawda, potwierdził ojciec, ale ja chciałbym - dodał - abyście się zastanowili, czego jeszcze za złotówki kupić nie można? W każdym razie jestem dumny z ciebie, Jacku, zakończył ojciec.

 
[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2024 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej