Brzydkie wyrazy i przekleństwa w ustach dzieckaPrzekleństwo w ustach słodkiego czterolatka brzmi dla wszystkich szokująco. Nic też dziwnego, że najczęściej robimy zdumioną minę i nie wiemy jak zareagować. A nasz maluszek uśmiecha się promiennie zadowolony z wrażenia, jakie zrobił.Nadejdzie to wcześniej czy później - usłyszysz najgorsze słowo od swojego małego jeszcze dziecka. Teraz słowa, które gdy my chodziliśmy do przedszkola były uważane za brzydkie, używane są przez Hyzia, Dyzia i Zyzia w "Kaczorze Donaldzie", a tzw. łacinę usłyszeć można wszędzie. Z własnego dzieciństwa pamiętam dwa wydarzenia. Pierwsze, kiedy na spacerze w przedszkolu zauważyliśmy leżącą na trawie pustą tubkę po paście do zębów. Akurat znałam słowo, które ten przedmiot określało i podzieliłam się z koleżankami: "O, tuba". One zrozumiały co innego, niecenzuralny wtedy wyraz na cztery litery i bardzo się oburzyły, że mogę się tak wyrażać. O mało nie straciłam koleżanek! Drugi wyraz, który już rzeczywiście przyniosłam z przedszkola był znacznie większego kalibru, ale skądś znałam kontekst, w którym mogłam go użyć. Był synonimem słowa "głupia". Muszę jednak zaznaczyć, że naprawdę nie byłam świadoma, że jest to tale złe słowo, skoro natychmiast go użyłam w stosunku do mojej siostry, a do tego przy rodzicach. Wtedy były takie czasy i przebywałam w takim środowisku, że najgorsze przekleństwa usłyszałam dopiero w wieku szkolnym, a że byli przy tym rodzice, więc szczęśliwie wytłumaczyli mi bezsens ich używania. Potem jednak nastał okres, w którym jako zbuntowana nastolatka lubiłam zaszokować takim czy innym wyrazem wypowiedzianym głośno, oczywiście nie w domu. Dowcipy czterolatkówTrzylatek przynosi do domu z przedszkola nie tylko piękne wierszyki, piosenki i samodzielność. Przynosi też czasem głośne mówienie (bo jeśli grupa jest duża, to szybko uczy się przekrzykiwać), dziwne, dotychczas niespotykane zachowania. Np. ni stąd ni zowąd twoje dziecko informuje cię: "Jak Madzia rysuje, to my mówimy: ale bazgrolisz". Jak to? Dlaczego? Przecież tyle razy tłumaczyłaś, że nie wolno śmiać się z innych, i powtarzasz wszystko jeszcze raz. Ale twoje dziecko jest przez pół dnia w grupie, która trochę rządzi się swoimi prawami i chcąc nie chcąc przejmuje pewne zachowania innych dzieci, a od temperamentu dziecka będzie zależało, czy przejmie te dobre zachowania, czy te łobuzerskie.Czterolatek może cię wprowadzić w zaskoczenie całkowite, bo właśnie wtedy może "przynieść" do domu pierwszy brzydki wyraz. Choć zauważono, że czterolatki zaczynają używać brzydkich wyrazów ze sfery nazwijmy to "toaletowej". Ich poczucie humoru jest jeszcze bardzo prymitywne i śmieszą ich "dowcipy" czy słowa związane z wydalaniem czy puszczaniem wiatrów. Przezywają się np. od "śmierdzących kup" i bardzo je to bawi. Między szóstym a dwunastym rokiem życia, kiedy seks staje się tematem tabu, wzrasta chęć do wykorzystywania go jako przedmiotu żartów czy szokowania dorosłych. Poza tym w tym wieku dziecko pragnie upodobnić się do swojej grupy rówieśniczej i robi to przez ubiór czy właśnie przez ordynarne wyrażanie się. Wtedy już wie, że nie powinno się tak mówić, ale jeśli się buntuje to tak właśnie postępuje. Szokujący maluchDziecko powtarza słowa, które słyszymy na ulicy, w tramwaju, na podwórku, w przedszkolu i szkole. Może nie usłyszeć ani jednego przekleństwa w domu, ale za to usłyszy od kolegów, w których domach słowa takie mogą być normalne. Poza tym, tak się niestety stało, że zmienił się kanon naszego języka i pewne słowa, które były uważane za ordynarne, weszły do powszechnego użycia. Nie jesteśmy w stanie trzymać dzieci "pod kloszem", ale musimy pomóc im poradzić sobie z presją, jaką niewątpliwie wywiera na nie otoczenie.Jakkolwiek mamy ochotę zareagować, pamiętajmy, że rodzice mają prawo oczekiwać od dziecka zachowania, jakie uważają za właściwe. I to wcale nie przez surowe karania. Trzy- lub czterolatkami nie trzeba się specjalnie przejmować. Brzydkie słowa są zwykle dźwięczne i kiedy dziecko je słyszy z przyjemnością je powtarza. Może ich nie rozumieć, ale intuicyjnie odbiera kontekst, w jakim dorośli je wypowiadają. Przede wszystkim zależy mu na wrażeniu, jakie wywiera "to" słowo na dorosłych. Używa ich przekornie, np. w tramwaju czy na imieninach u babci. Krótko mówiąc - po to, by zaszokować. Rodzice nie wiedzą co robić: z jednej strony zwalczanie zaczyna utrwalać takie zachowanie; z drugiej strony nie można tego puścić płazem. Najgorzej, jeśli mimo naszej dezaprobaty (słownej lub wynikającej z wyrazu twarzy) dziecko zrozumie, że rozbawiła nas powstała sytuacja. Są to tzw. przekazy dwuznaczne, a w ich przypadku właśnie przekaz ukryty jest tym, na który dziecko reaguje.
Zareagować jednak należy, nie dając dziecku do zrozumienia, że ono same jest złe - przecież usłyszało to słowo od kogoś i wypowiedziało je w sposób, można powiedzieć, niewinny. Należy raczej zwrócić uwagę, nie robiąc wokół tego afery: "Dorośli nie lubią, jak ktoś używa takich słów i ja też tego nie lubię" albo: "Jak ktoś tak mówi, to innym jest wtedy smutno". Jeśli maluch nadal uporczywie się popisuje trzeba z cierpliwością i spokojem wciąż powtarzać swą dezaprobatę, aż w końcu z tego "wyrośnie". Wulgarny nastolatekJak reagować kiedy przeklinają starsze dzieci? Dlaczego to robią? Dlatego, że słyszą wulgaryzmy w telewizyjnych serialach i piosenkach z list przebojów. A dlaczego przeklinają dorośli? Są to tzw. słowa emocjonalne i często dorośli posługują się nimi po to, by je wyrazić. Tylko rodzice, którzy sami nie używają wulgaryzmów mogą wymagać tego samego od dziecka. Mimo to dziecko powinno się od rodziców właśnie dowiedzieć, że przy ekstremalnym napięciu może zdarzyć się użycie wulgaryzmu nawet najbardziej "świętej" i poważanej osobie. Ale nie to zezwala na naśladowanie. Zawsze, gdy dojdzie do takiej sytuacji z twojej strony przy dziecku, należy je przeprosić. Trzeba zwracać uwagę na sposób, w jaki mówi się do dziecka w domu. W niektórych rodzinach dorośli w chwilach zdenerwowania obrzucają dziecko obelżywymi słowami. W takiej rodzinie dziecko nie może dać sobie rady z agresją - przejmuje ją od rodziców i też przeklina. Czasem wulgarny język jest odpowiedzią na ataki ze strony grup rówieśniczych i zdarza się, że w domu dziecko też w taki sposób próbuje rozwiązać konflikty. Kiedy jednak widzi, że nie jest to skuteczne - wycofuje się. Natomiast jest czymś wręcz obrzydliwym zasada "kumplowania się" dorosłych z młodzieżą przez swobodne używanie "łaciny".Co mogą zrobić rodzice?Rodzice powinni przede wszystkim rozmawiać: nie krzyczeć, nie poniżać, nie karać, tylko rozmawiać. Przede wszystkim zacząć od tłumaczenia, że przekleństwa sprawiają przykrość tym, którzy ich muszą słuchać. Warto też zapytać syna czy córkę, czy wiedzą jakie znaczenie mają te słowa. Chodzi o to, jaką siłę ma to słowo w relacji z drugim człowiekiem.Można dziecku zadawać pytania, które zapewne pobudzą do głębszego zastanowienia się nad swoją relacją do innych ludzi: Czy wiesz, że mówiąc to słowo ranisz drugiego człowieka? Czy wiesz, że gdy tak mówisz to drugi cierpi? Czy masz świadomość, że naruszasz jego godność? Używanie wulgaryzmów jest prostą drogą do pozbywania się wrażliwości i wyższych uczuć, traci się wtedy szacunek do drugiego człowieka i dla siebie samego. Poprzez używanie ordynarnych słów nie zbuduje się wspólnoty ani więzi, dlatego nie jest uzasadnieniem, że "tak mówią koledzy" lub "że to jest modne". Rodzice powinni pokazać, że bardziej w cenie jest dzielność, którą dziecko wykaże, kiedy odizoluje się wewnętrznie od brudu i agresji. Nie możemy wiele zmienić, dziecko i tak będzie się spotykało z wulgarnym językiem, ale możemy decydować, co przyjmujemy, a co odrzucamy w naszym domu, w naszej rodzinie. Dzieci powinny otrzymywać od nas wyraźne komunikaty co jest dobre, a co złe, co jest godne naśladowania, a czego nie popieramy. NATALIA BUDZYŃSKA
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |