Żeby nie kochać głupio, miłości trzeba się uczyćDziało się to podczas spotkania z okazji ukończenia szkoły podstawowej. Wszyscy odświętnie ubrani zajadali się smacznym jedzeniem, a potem... tańczyli. Po kilku godzinach jeden z nauczycieli zauważył ucznia, którego zachowanie wyraźnie wskazywało na spożycie alkoholu.Długo się nie zastanawiając zabrał go do samochodu i zawiózł do domu. Drzwi otworzyła matka. Nauczyciel, w kilku zdaniach, powiedział co się stało i dał do zrozumienia, że syna trzeba ot oczyć większą opieką. Reakcja matki była nie z tej ziemi. Nawymyślała nauczycielowi, po czym wzięła stojącą w korytarzu miotłę i zabrała się do fizycznego potwierdzenia swoich słów. Nauczyciel, by uniknąć uderzenia - uciekł, pijany syn został w domu. Zapatrzeni bez rozsądkuKażdy rodzic w swoim dziecku widzi wszystko co najlepsze. Często matce czy ojcu trudno uwierzyć, że to ich syn kradnie, córka narkotyzuje się lub że dzieci związane są z grupą społecznie niebezpieczną. Jeśli rodzicielska miłość nie jest zaślepieniem, to gorzka prawda o swoim dziecku mobilizuje do konkretnych wychowawczych działań, szczerych rozmów, modlitwy. Gorzej, gdy rodzice powtarzają sobie: To niemożliwe, by moja córka, syn... A jednak z tzw. porządnych domów, wychodzą dzieci zagubione i trudne. Wielu rodziców w Polsce żyje bardzo intensywnie i szybko. To sprawia, że nie zawsze jest czas, by z dziećmi rozmawiać lub uczestniczyć w ich życiu.Gdy przed laty katechizacja odbywała się przy parafii, bardzo często na kolędę zabierałem dziennik. Pytałem wtedy rodziców dlaczego ich dziecko rzadko, albo w ogóle nie chodzi na lekcje religii. Często słyszałem: To niemożliwe, przecież... Wówczas otwierałem ów dziennik i pokazywałem, kiedy dziecko było, a kiedy nie było na katechezie. Ten argument zawsze przekonywał. Niekiedy wyczuwałem, że po moim odejściu będzie "lanie". Prawie zawsze owocem tego spotkania i takiego dowodu było zwiększenie gorliwości w uczęszczaniu na katechezę. Można żyć z kimś pod jednym dachem, ale bardzo daleko od siebie, mówić do siebie, ale nie rozmawiać z sobą. Z natury trudno przyjmuje się uwagi o sobie. Tym bardziej, gdy ktoś czyni to publicznie, albo jest przez nas nielubiany. Jednak to właśnie prawda czyni życie normalnym i sensownym, pomaga kochać bez złudzeń. Jaki będzie los owego młodzieńca, który nadużył alkoholu na szkolnej zabawie? Bardzo dużo będzie zależeć od postawy jego rodziców. Czy zapatrzenie w dziecko, jako owoc miłości, będzie połączone z roztropnością. Czy postawa nauczyciela będzie odczytana właściwie. Czy z tym dzieckiem rodzice będą rozmawiać, czy tylko do niego mówić. Chyba wiele można jeszcze uratować w chłopcu, który miał mądrego nauczyciela i głupią matkę. Ratujmy więc. Ks. WOJCIECH
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |