Koleżanka jest wiecznie na mnie obrażona, ciągle ma jakieś pretensje...Z Hanką znamy się od dzieciństwa, mieszkałyśmy w tym samym bloku przez wiele lat. Potem jej rodzina przeprowadziła się w inną część miasta. Ale podstawówkę i pierwszą klasę gimnazjum zaliczyłyśmy w tej samej klasie. Z nas dwóch to Hanka była zawsze ta odważniejsza, bardziej gadatliwa, wszędzie jej było. Nieraz słyszałam, że ona za bardzo jest dominująca. Ja ze swoim flegmatycznym usposobieniem nie czułam tego, nie miałam poczucia, że ona mnie w jakiś sposób zdominowała. Czasami przesadzała, ale myślałam, no cóż już taka jest. Mimo że drugą i trzecią klasę gimnazjum kończymy w różnych szkołach, to często się spotykamy. Trochę to jednak zaczęło się zmieniać już w pierwszej klasie gimnazjum. Zaczęłam uprawiać sport i to mnie jakoś rozruszało. Stałam się bardziej śmiała, otwarta. Już nie byłam taka cierpliwa do ciągłego gadulstwa Hanki, bo poczułam, że chciałabym, żeby ona mnie także czasami wysłuchała, coś po koleżeńsku poradziła, a nie wiecznie krytykowała. Najgorsze dla mnie było to, że jak poskładałam różne sytuacje z tych wielu lat znajomości okazało się, że Hanka jest bardzo zazdrosna o wszystko co mnie dotyczy. A powodów nie ma, bo jest zaradna, mądra, pracowita, to ona ma więcej sukcesów szkolnych. I jak zaczęłam normalnie mówić, że coś mi się nie podoba, że mam inne plany niż te które ona zaplanowała, że można przecież coś zmienić, to się zaczęło. Jest wiecznie na mnie obrażona, ciągle ma jakieś pretensje, moje koleżanki wiecznie krytykuje, wszystko jest na "nie". Hanka wiecznie powtarza, że zawsze trzeba mówić prawdę, ale jak zwyczajnie jej mówię, że robi coś nie tak, że coś mi nie pasuje, to od razu się obraża. Jestem zmęczona jej "atakami", ale szkoda mi tych wspólnych lat, ale naprawdę nie wiem jak do niej dotrzeć. - MarysiaCzasem w przyjaźni zdarza się tak, że jedna z osób jest bardziej dominująca a druga uległa. Ta pierwsza zazwyczaj jest wygadana, śmiała, odważna, inicjuje rozmowy, organizuje spotkania. Ta druga bywa wycofana, nieśmiała, małomówna. Otoczenie dziwi się jak one się dogadują, skoro są tak różne. Tymczasem to nic złego, bo te dwie osoby mogą się świetnie uzupełniać. Ta spokojniejsza najczęściej oferuje pomoc, pamięta o rzeczach do załatwienia, z wyprzedzeniem przygotowuje np. prezent dla wspólnej koleżanki. Ta dominująca załatwia rozmaite sprawy, rozmawia w imieniu ich obu w sytuacjach, kiedy tamta nie ma odwagi a niejednokrotnie też bierze w obronę stronę słabszą. I to jest dobre. Problemy mogą wystąpić wtedy, gdy strona spokojniejsza nie czuje się w tym układzie zbyt dobrze. Jeśli zawsze tylko ona słucha gdy tamta mówi, gdy doradza, pociesza, ale sama takiego wsparcia nie otrzymuje. Nie dzieje się tak ze złej woli - najczęściej bowiem jest ona osobą małomówną, zamkniętą w sobie, wstydzi się lub krępuje mówić o swoich problemach albo wydają jej się one takie mało znaczące przy tamtej. Druga strona zaś nie ma pojęcia, że one w ogóle istnieją i że ona chciałaby na ten temat porozmawiać. Do głowy może jej nie przyjść nawet zapytać ją o nie. W ten sposób rodzi się frustracja, niezrozumienie oraz poczucie wykorzystywania ("bo ja z siebie tyle daję, a ona tylko bierze"). Niestety, zazwyczaj ona nawet nie ma śmiałości powiedzieć tego na głos, tylko dusi w sobie żal. Czy odnajdujesz Marysiu, w tym opisie swoje dawne odczucia? Normalne jest, że z biegiem czasu ludzie się zmieniają - pod wpływem sytuacji lub po prostu dojrzewania. Niejednokrotnie "szara myszka" nabiera pewności siebie, odnajduje w sobie jakąś pasję, która daje jej poczucie spełnienia. Zaczyna śmielej wyrażać swoje zdanie, przełamuje w sobie nieśmiałość. I to jest bardzo pozytywne. Z kolei jej przyjaciółka, patrząc na te zmiany bywa zdziwiona lub rozczarowana. Ona, która zawsze grała pierwsze skrzypce, czuje, że ktoś wymyka jej się spod kontroli. Nie jest już bierny i nie potrzebuje jej pomocy. Tak ją to frustruje, że zaczyna mieć do niej pretensje - że się zmieniła. Zazwyczaj o tę (jej zdaniem niekorzystną) zmianę oskarża środowisko, w którym przyjaciółka się obraca - nową szkolę lub wspólnotę. Zarzuca jej, że już jej na niej nie zależy. Czuje zazdrość, że tamtej wiedzie się całkiem dobrze - bez niej! To najbardziej ją boli. Gdy dochodzi do tego zainteresowanie płci przeciwnej, rozżalenie na przyjaciółkę osiąga swoją kumulację. Wydaje nam się, że Hanka jest osobą, która potrzebuje dla poczucia własnej wartości porównywania się z kimś słabszym. Wtedy bowiem to ona błyszczy, bryluje w towarzystwie, wydaje się bardziej atrakcyjna i ładniejsza. Potrzebuje "tła" dla podkreślenia swoich zalet. Oczywiście, najprawdopodobniej ona sobie wcale tego nie uświadamia. Dla niej Ty się zmieniłaś - i tylko ten fakt się liczy. Bardzo chciałaby powrotu dawnej Marysi, by odbudować poczucie pewności siebie. Oczywiście nie możesz się ani winić za zmianę ani też jej ulegać. Dobrze, że mówisz co myślisz, że wyrażasz swoje potrzeby, że dajesz jej do zrozumienia, że masz swoje zdanie. Co dalej z Waszą przyjaźnią? Wcale nie musicie z niej rezygnować. W końcu coś Was na pewno łączy, skoro relacja przetrwała tyle lat. Warto jednak, byś jej uświadomiła - w na tyle delikatny sposób jak to jest możliwe- że się zmieniłaś, ale nie jest to skierowane przeciwko niej. Po prostu odkryłaś nowe zainteresowania, które obudziły w Tobie pewność siebie. Jesteś inna ale tak samo cenisz jej przyjaźń. Chcesz jednak, by Wasza relacja przybrała nieco inny charakter. Chcesz też czasami przeforsować swój pomysł, wypowiedzieć swoją opinię, chcesz się wygadać, chcesz być wysłuchana. Na takich samych prawach jak ona. Nie oznacza to przecież odwrócenia ról. Ty nie zamierzasz przewodzić, zajmować jej miejsca w Waszym układzie, chcesz tylko być na równorzędnej pozycji. Hanka musi to zrozumieć i przyjąć Cię taką, bo inaczej Wasza przyjaźń nie przetrwa. Ty już nie wrócisz do swojej danej postaci, po to, by ona mogła dominować. Jeśli ona to uszanuje i mimo tego będzie chciała mieć z tobą kontakt, to Wasza przyjaźń ocaleje. Może nie będzie już taka jak dawniej, może też nie będzie to nawet przyjaźń a koleżeństwo lub luźniejsza znajomość - ale będzie. Jeśli jednak Twoja osoba była jej potrzebna tylko po to, by ona czuła się lepiej, pewniej w środowisku rówieśniczym i odrzuca Twoje propozycje to niestety, nie ma większych szans na wznowienie kontaktów. Nie wiń się za to ani nie daj sobie wmówić, że "zepsułaś waszą przyjaźń". Zmiany są normalne i potrzebne. To nie Ty ją ranisz brakiem podległości, to ona nie dopuszcza myśli, że możesz być od niej niezależna. Daj jej oczywiście czas na przemyślenia i nie zakładaj, że to ona diametralnie się teraz zmieni. Prawdopodobnie będziesz też musiała od czasu do czasu znosić jej chęć dominacji. Jeśli nie będzie to częste, przymknij czasem na to oko, jednak nie ulegaj za każdym razem. Przyjaźń to bardzo cenna rzecz - uczy szacunku, dbania o potrzeby drugiej strony, jest gotowa wspierać i pomagać. Na przyjaciela zawsze można liczyć. Tylko aby spełniała ona swoją rolę, musi być przyjaźnią z prawdziwego zdarzenia, opartą o wzajemne poszanowanie swoich potrzeb i zasad, skłonną do kompromisu i uznającą niezależność obu stron. Inaczej stanie się ograniczającą jedną ze stron, niszczącą relacją, potrzebną komuś do pokazania samego siebie w lepszym świetle. A nie o to przecież chodzi. Kasia i Tomek
Tekst pochodzi z miesięcznika
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |