Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Uczmy dzieci sztuki przegrywania

Rośnie generacja wrażliwych frustratów, ludzi bardzo delikatnych, zdolnych, pracowitych, ambitnych, ale mających wadliwą optykę świata i własnej osoby. Ludzi, których odpowiedzią na egzystencjalny lęk jest postawa wycofywania się. Jedną z bardzo ważnych przyczyn tego stanu jest wszechogarniająca nas filozofia sukcesu. Zdobyć, osiągnąć, pokazać się, zdystansować innych, a w każdym razie utrzymać się w czołówce. Ci, którzy tego nie potrafią "odpadają z gry". Czy można więc się dziwić, że generują w sobie lęk, że zaszywają się w zakamarkach świadomości i podświadomości, że są tak smutni, aż bez nadziei? Boją się nawet o tym mówić, dobrze jeśli potrafią napisać.

- Zacznę bez wstępów. Jestem nieudacznikiem, facetem, któremu nic nie wychodzi, a jeśli już, to po wielu próbach i przy niewspółmiernym nakładzie sił. Zawsze tak było. Inni na luzie przeciągali się przez szkoły, a ja radowałem swoich rodziców i dziadków tymi superświadectwami, za które płaciłem niezliczoną ilością godzin spędzonych nad książkami. Marzyłem o Akademii Wychowania Fizycznego, każdą wolną chwilę spędzałem w siłowni lub na basenie. Trenerzy mówili, że mam talent, a przy mojej pracowitości to sukces już wkrótce. Tak bardzo tego chciałem, a jednak to inni odnosili sukcesy. Ponoć jestem przystojnym chłopakiem. Nic jednak z tego nie wynika, skoro ja i tak swojej gęby nie lubię i zazdroszczę kolegom atrakcyjności bycia, pewności siebie i tego "czegoś", którego ja z pewnością nie mam. Wyobrażam sobie, jak muszę być nudny dla innych, skoro sam siebie potrafię zanudzić. Nie lubię samotności i nie jestem typem samotnika, ale na imprezy wolę nie chodzić, bo zawsze wypadam tam jak przysłowiowy słoń w składzie porcelany. Albo coś porozlewam, albo coś głupiego palnę, a reszta przykładów w domyśle. Z tego samego powodu nie startuję do dziewczyn. Każda tego typu porażka osłabia mnie i utwierdza w przekonaniu, że nie warto się wygłupiać. Zresztą, analiza braku sukcesów oraz sięganie do źródeł tego stanu wprowadza mnie w coraz" większe przygnębienie i chęć zamknięcia się w czterech ścianach.

Niestety, nie jest to możliwe, ponieważ dyplom już niedługo. Nie będzie to jednak dyplom moich wymarzonych studiów. Właściwie do dzisiaj nie wiem dlaczego oblałem ten sprawdzian z pływania. Trener i koledzy też byli zaskoczeni Podobno jestem zdolny, inteligentny, pracowity, a to przecież podstawa sukcesu, więc jak to jest ze mną? Może przyczyna tkwi w moim zbyt wymagającym dzieciństwie, a może coś w mózgu nie tak? Pogubiłem się.

Zenek

Już na wstępie mojej odpowiedzi zaproponował mały manewr wyobraźni. Zamieńmy się rolami. Zenku. To ja jestem tym "nieudacznikiem", facetem któremu nic nie wychodzi, pracoholikiem bez sukcesu. Uwaga! Cofam taśmę. To prawda, inni na luzie przeciągali się przez szkoły, a ja sporo czasu spędzałem nad księżkami. Lubiłem to, a "luz" pojmowałem zawsze po swojemu. Cieszyłem się, kiedy ojcu mogłem przynosić te superświadectwa, zawsze wtedy tak śmiesznie chrząkał i poprawiał okulary. No, może wolałbym, aby mnie pocałował i coś super powiedział, w końcu jednak każdy kocha po swojemu. Od dziecka miałem dobrą organizację pracy, biegałem więc na siłownię, na basen, i marzyłem o tym "swoim" awuefie. Trenerzy mówili, że mam talent, jestem pracowity, zatem wszystko się uda. Niestety, nie udało się, nie zaliczyłem sprawdzianu z pływania. Zabawne, wszyscy się dziwili, oprócz mnie. Nie miałem kondycji, bo był to czas mojej pierwszej miłości (w dodatku bardzo nieudanej). Bardzo cierpiałem, ale... co było a nie jest, nie pisze się w rejestr. Zdałem na inną uczelnię, nie rezygnując z siłowni i basenu. Odnoszę sportowe sukcesy, choć teraz przed dyplomem trochę mało czasu na treningi. W tej sytuacji życie towarzyskie w zawieszeniu. Nie jestem typem samotnika, ale przyznam, że trochę samotności daje mi perspektywę, czas na życiowe remanenty i ewentualne korekty. Oczywiście, również na plany. Już się cieszę na ten wspólny wyjazd w góry. Może nie jestem Steve McQueen, ale z pewnością dziewczynom się podobam. Mówią o mnie "twardziel", ale tak do końca to nie jest prawda. To zresztą nie jest ważne co myślą o mnie inni, ważne jest jednak to, że lubię tych "innych" i jest świetnie.

Zenku, no i co? Wygląda inaczej? To nieprawda, że sukces jest sumą talentu i chęci. Bez uwzględnienia indywidualnego stosunku do świata i siebie tego szczególnego filtru, który wyraża się w optymizmie lub pesymizmie, trudno przewidzieć terytorium sukcesu. Wszystko bowiem zaczyna się od jakiejś koncepcji, zamysłu, planu. Źle się dzieje, gdy w miejsce to wchodzi pesymizm. Już wiadomo, że jest on poważną przeszkodą w samorealizacji, w prawidłowych relacjach osobowych, nawet w utrzymaniu kondycji fizycznej. Zenku! Nie bądź jak gąbka nasączona żółcią, nie zbieraj wszystkich win świata na siebie. Sztuka przegrywania to początek wygranej. Umiejętność spojrzenia na świat i siebie z dystansem i życzliwością to najważniejszy element tej umiejętności.

A w końcu, czy w życiu chodzi tylko o sukces? Próbowałeś śpiewać pod prysznicem?

 
[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2024 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej