Firmowe "opłatki"Firmowe "opłatki" na stale wrosły w czas przygotowań do świąt Bożego Narodzenia. Zwyczaj ich urządzania, nawet jeśli odbywały się przy zamkniętych z obawy przed szefem drzwiach, istniał już w PRL.Dziś, za sprawą międzynarodowych koncernów, przedświąteczne spotkania przybierają inne formy. Nieraz są to wystawne przyjęcia, które organizuje się w wynajętych specjalnie w tym celu restauracjach. Szefostwo wykorzystuje te chwile, by nagrodzić najlepszych pracowników, pochwalić dokonania zespołu lub podsumować osiągnięcia. Problem w tym, że tego typu "wigilie" nie mają wiele wspólnego z prawdziwą wigilijną wieczerzą. Bywa nawet, że suto zakrapiana alkoholem pracownicza kolacja jest wstępem do dalszej zabawy (!) w dyskotece. Sporo ludzi wolałoby nie brać udziału w takich spotkaniach - choćby przez prozaiczny brak czasu związany z zakupami, szukaniem prezentów dla bliskich, sprzątaniem, przygotowaniem dzieci do jasełek. Mimo to boją się utraty uznania przełożonych i podejrzeń o brak identyfikacji z własnym miejscem pracy. Pewnym wyjściem z tej sytuacji jest udział tylko w początkowej części "opłatka" i uniknięcie późniejszej biesiady. Zresztą dla szefa to także trudny czas. Często -jako prezes, dyrektor - musi uczestniczyć w kilku "wigiliach" w ciągu tygodnia. Dla wszystkich mało przyjemne jest dzielenie się opłatkiem z ludźmi, których nie lubimy lub nawet nie znamy. Chłodne relacje zdarzają się w każ- dej firmie. W takich przypadkach trudno o naprawdę szczere życzenia. Ale z drugiej strony - może to właśnie jest odpowiedni czas, by wybaczyć błędy i winy? W moim domu wraz z nadejściem Chrystusa życzymy sobie duchowej odnowy. Wigilia w pracy to dobra okazja, by podobną symbolikę przyjąć na gruncie zawodowym. Sam bardzo się cieszę, gdy podchodzi do mnie z opłatkiem i ciepłym słowem ktoś, do kogo nie chciałem czy bałem się zwracać z życzeniami. Próbujmy zatem przekuwać te traktowane przez nas z dystansem "spędy." w coś dobrego. Zdobądźmy się na odrobinę odwagi i - odrzucając kilogramy lukru - powiedzmy innym spokojnie i szczerze, co było w minionym roku dobre, a co złe. Z kolei przełożeni mogą motywować pracowników moralnie: wyniki firmy się liczą, ale te osiągnięte "po chrześcijańsku", uczciwie, fair play. Nie tylko wskaźniki, sprzedaż, procenty, ale coś więcej. W Wigilię przecież nie zwierzęta, ale przede wszystkim ludzie powinni mówić ludzkim głosem. Krzysztof Ziemiec
Tekst pochodzi z Tygodnika
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2023 Pomoc Duchowa |