Wigilia sentymentalnaJakże kochamy ten niezwykły dzień, w którym Niebo pochyla się ku Ziemi, ustają wszelkie waśnie i wszyscy wszystkim ślą życzenia! Jakże niepowtarzalny jest klimat polskiej Wigilii, którą wielu ludzi uważa za najpiękniejszy dzień w roku! Jeśli nawet ma to być przejaw naszego sentymentalnego usposobienia i nostalgii za czasami, kiedy człek nosił jeszcze koszulę w zębach - cóż w tym złego?Mielibyśmy wstydzić się tęsknoty za urodą tych wszystkich Wigilii, kiedy dom rodzinny zamieniał się w czarowną krainę? Dreszcz emocji budziło samo pojawienie się choinki, która stała na balkonie aż do chwili, kiedy tata brał się za jej oprawianie. Ślęczeliśmy, z wypiekami na twarzy, nad listem do św. Mikołaja, tymczasem wszystkie kąty mieszkania wypełniał już zapach lasu. Z jakim przejęciem zawieszaliśmy^ na gałązkach bombki, rozmaite świecidełka i cukierki, a gdy już rozbłysły kolorowe lampki, pieściliśmy srebrzystą lametę i długie, anielskie włosy. Z rozdziawioną buzią i szeroko rozwartymi oczami wpatrywaliśmy się w postacie otaczające Dzieciątko ułożone w żłóbku, a ulatujące ku niebu pyzate aniołki zdawały się naprawdę do nas uśmiechać. Jaką wielką uciechę sprawiało nam przesiadywanie całymi godzinami w łazience, gdzie bawiliśmy się z karpiami, pływającymi w wannie? Cóż, jedynymi troskami tamtych dni było niecierpliwe oczekiwanie na moment, w którym za oknem posypią się białe płatki śniegu, a potem wypatrywanie na niebie pierwszej gwiazdy. Mieliśmy na to czas, bo mama i tata martwili się o całą resztę, krzątając się po domu aż do samej wieczerzy. Chyba nigdy potem opłatek nie wydawał się nam taki biały, a makiełki takie czarne, jak właśnie wtedy! Czy kiedykolwiek później melodie pięknych polskich kolęd działały na naszą wyobraźnię z podobną mocą? A śpiewali wszyscy i przez cały wieczór, aż do chwili, kiedy dźwięki dzwonka obwieszczały przybycie św. Mikołaja. Z bijącym sercem wpatrywaliśmy się w ciemności, z których wyłaniała się postać brodatego biskupa (a nie jakiegoś szkaradnego krasnala, których zastępy włóczą się teraz po marketach). I nawet jeśli starszy kuzyn albo kolega przekonał nas wcześniej, że ów Gwiazdor to tylko przebieraniec, jego pojawienie się - z okazałym workiem na plecach i rózgą w ręku - budziło respekt. Potulnie klękaliśmy do pacierza i obiecywaliśmy poprawę, a potem z pośpiechem rozpakowywaliśmy wspaniałe prezenty: ołowiane żołnierzyki, straż pożarną, konia na biegunach albo wymarzony scyzoryk. Od aromatów rozchodzących się po całym domu można było stracić zmysły, bo woń pasty, którą wyczyszczona była podłoga, mieszała się z zapachami świątecznych smakołyków i świerku, tworząc oszałamiającą mozaikę. O tak, w tym dniu nie należy wstydzić się sentymentów, nawet jeśli teraz przeżywamy Wigilię bardziej dojrzale, bo wiemy, że najważniejsze jest to niezwykłe Dziecko - oczekiwany Zbawiciel. Może nawet potrafilibyśmy już radować się Bożym Narodzeniem bez tych wszystkich doznań, które wyrastają z polskich tradycji, obyczajów ludowych i misterium naszego domu rodzinnego. Warto jednak je ocalić, nie tylko dla siebie, ale i dla swoich dzieci, aby także one miały szansę poznać wszystkie uroki tych niesamowitych świąt. Może kiedy już dorosną będą miały tyle ciepłych wspomnień wigilijnych, ile my? To będzie ich skarb na całe życie. Łamię się z Wami opłatkiem... MICHAŁ GRYCZYŃSKI
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2025 Pomoc Duchowa |