Obdarowani talentamiPrz 31,10-13.19-20.30-31; 1 Tes 5,1-6; Mt 25,14-30"Kłamliwy wdzięk i marne jest piękno" konstatuje Księga Przysłów, rzucając na kolana wszelkie człowiecze zauroczenia i fascynacje, głosząc radosną pochwałę zwyczajności. Oto kobieta zapobiegliwa, pracowita i gospodarna. Ani od Boga, ani od ludzi nie otrzymała zbyt wiele, ale swymi pracowitymi dłońmi i mądrym przemyśleniem spraw codziennych zbudowała gmach swojego szczęścia i nie tylko swojego. Dom zadbany i zasobny, służba syta i zadowolona, spichlerze pełne wszelkiego dobra, a drugi człowiek, ten obok, czyli mąż, szczęśliwy i dumny. Więc Księga nie znajduje wprost słów wystarczająco wielkich, aby oddać chwałę tej kobiecie: "Jej wartość przewyższa perły... serce małżonka jej ufa... pracuje starannie rękami ... otwiera dłoń ubogiemu... do nędzarza wyciąga swe ręce...". Szara zwyczajność. Czy warta takiej pochwały? W naszym ludzkim mniemaniu zwykliśmy tej utalentowanej przecież codzienności nie zauważać, a swoje peany uwielbienia wygłaszamy w ustalonej przez nas samych hierarchii podziwu i czci. Bo czyż nie jest tak, że pewne uzdolnienia uważamy za ważniejsze i więcej warte, a inne za podrzędniejsze i mniej godne uwagi, albo jedne za szczególnie szlachetne i godne zazdrości, a inne za pospolite i niewarte spojrzenia? A pewnie jest również i tak, że każdy z nas posiada swoje ściśle tajne preferencje i wskutek tego czuje się pokrzywdzony brakiem takich uzdolnień, które posiada ktoś inny. I stąd smutna mina muzyka zazdroszczącego koledze matematykowi jego uzdolnień albo wściekłość polityka, że nie ma uzdolnień krasomówczych swego proboszcza. Nasza cześć i zachłyśnięcie się sumą talentów innych ludzi odbiera nam niekiedy jasność patrzenia, myślenia i osądzania. Dochodzimy do przekonania, że posiadanie talentu nobilituje automatycznie tego, kto go posiadł i na wiele słabości i życiowych niewypałów uszczęśliwionego posiadacza należy przymknąć oczy i je darować. I co zrobić, gdy np. rzeźbiarz o wielkim nazwisku postawi pomnik oprawcy? Skłonić głowę w podziwie? f Pomnik jest rzeczywiście dziełem talentu. Zamilknąć, wyjść z wystawy? Uznają mnie za prymitywa. Wsłuchuję się w Chrystusową przypowieść o talentach, które w starożytności były obliczeniową jednostką pieniężną, a potem, kto wie czy nie bez wpływu tej przypowieści, stały się synonimem pewnej sumy uzdolnień. Słyszę historię bogatego człowieka zlecającego w wolny sposób swój ogromny majątek ludziom, których znał i którym ufał. Obserwuję zachowanie obdarowanych i chciwie słucham ich oświadczeń w chwili, gdy wrócił darczyńca. Dobrze wiedzieli, że otrzymane od swego pana talenty nie są prezentem, że będą z tego daru rozliczeni. Więc nie uszczknęli ani grosza. I za to im chwała, bo chciwe są ludzkie dłonie. Ale co uczynili? Czy zrozumieli nie wypowiedzianą przez swego pana zachętę do współtworzenia i pomnażania dóbr, które stały się na chwilę ich udziałem? Dwaj z nich na pewno tak, ale ten trzeci? Czyżby sądził, że panu wystarczy, gdy otrzyma tylko tyle, ile pozostawił odjeżdżając? Prawda, otrzymanych pieniędzy nie stracił, nie przehulał, nie dał sobie ukraść. Ale też nic nie zrobił, aby je pomnożyć. I to był jego błąd, za który spotkała go kara: "odbierzcie mu ten talent, a dajcie temu, który ma dziesięć talentów. Każdemu bowiem kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś kto nie ma, zabiorą nawet to co ma. A sługę nieużytecznego wyrzućcie na zewnątrz w ciemności; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów". Chryste, Ty nie chcesz nas uczyć ekonomii. Ty mówisz o Królestwie Bożym i o skarbach, w które wyposażył nas Bóg, które złożył na krótki lub dłuższy czas w nasze kruche dłonie, abyśmy nimi rozsądnie zarządzali ubogacając siebie i innych do czasu, o którym św. Paweł mówi, że "przyjdzie jak złodziej". Nie zostaliśmy jednakowo obdarowani przez Boga i naszą naturę. Ale czy to ważne? Czy nie po stokroć ważniejsze jest to, co zrobiliśmy z tym, co otrzymaliśmy? Więc co zrobiliśmy? Czy przypadkiem, że za puste słowa, slogany bez pokrycia, czcze obiecanki, jakieś mgliste nadzieje nie oddawał człowiek swej wiary, zasad moralnych, prawego sumienia i czystych do tej pory rąk? A ilu było już takich, którzy zdrowie, zdolności, majątek, poszanowanie u ludzi, własne i innych szczęście utopili bezpowrotnie w alkoholu, narkotykach, zmarnowali lenistwem albo zgubili w szaleńczej pogoni za atrapami szczęścia? A zaglądając do własnej duszy: ile bezcennych darów natury i łaski przeciekło już nam między palcami, zapodziało się gdzieś bezpowrotnie lub spłonęło w pożarach własnej duszy? Czy myśleliśmy, że to nasza osobista własność i nasz majątek nie podlegający rozliczeniu przed nikim? Czy przypadkiem nie sprzeniewierzyliśmy depozytu, o który kiedyś upomni się Właściciel? Boże, wiem, że nie ma wśród ludzi nikogo, komu nie byłoby coś dane. Jednemu mniej, drugiemu więcej. Ja również tak wiele od Ciebie otrzymałem. Pobudziłeś mnie do refleksji. Zastanawiam się, w którym miejscu ukryłem talent otrzymany od Ciebie. Czy potrafię go odnaleźć, na nowo odczytać i pomnożyć? Słucham z nadzieją zachęty św. Pawła: "Nie śpijmy przeto jak inni, ale czuwajmy i bądźmy trzeźwi". ks. Wojciech Kosyna Pismo Katolickie Pielgrzym nr 24/99
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |