Współczesny TeofilDz 1,1-11; Ef 1,17-23; Mt 28,16-20Wniebowstąpienie Pańskie Kim byłeś dostojny Teofilu, któremu dedykował św. Łukasz swoją "pierwszą książkę", czyli Ewangelię "o wszystkim co Jezus czynił i nauczał od początku aż do dnia, w którym udzielił przez Ducha Świętego poleceń apostołom, których sobie wybrał, a potem został wzięty do nieba". Dzisiaj pojawia się twoje imię w Bożym słowie, wywołane przez tego samego świętego ewangelistę. Czy byłeś Jego przyjacielem? Z pewnością tak! Inaczej by do ciebie nie pisał. Najprawdopodobniej byłeś już chrześcijaninem, bo mówi o tobie, że udzielono ci wielu nauk o Jezusie. Nie opuściły cię jednak wątpliwości i on o tym wiedział. Dlatego dedykuje tobie drugie swoje dzieło, wielką sagę dziejów pierwotnego Kościoła z takim niemym dopowiedzeniem: popatrz na nas, ludzi wierzących, na nasze życie i wyzbądź się wątpliwości. Czytam twoje dzieło Łukaszu i pełen jestem fascynacji logiką twojego rozumowania i łatwością przekazu niewyrażalnych słowami prawd wiary. Studiowałeś medycynę i musiałeś przebrnąć przez zawiłe arkana tej dziedziny nauki. A potem wykonując swój zawód stanąłeś oko w oko z problemem dzielenia się swoją wiedzą. I pewnie wtedy zrozumiałeś trafność zasady: wpierw bierz i czytaj, a potem patrz i ucz się. Przecież nie sposób coś zaakceptować, jeżeli się tego czegoś nie zna. Nie sposób kogoś pokochać tylko korespondencyjnie. Trzeba prawdę listów, nawet miłosnych, zweryfikować z ich autorem. A więc Teofilu, bierz do ręki mój list do ciebie i czytaj, a potem patrz na mnie i porównaj. Czy mógłbym ci pisać o czymś, do czego sam się nie przekonałem? Czy mógłbym ci pisać o Jezusie historie nieprawdziwe, przesadnie ukoloryzowane czy wymyślone? Nie, Teofilu! Piszę do ciebie całym sobą, siłą mojej wiary, którą chciałbym się z tobą podzielić. Czy przyjmiesz mój dar? Łukaszu! Czy pisałeś swoje dzieło tylko dla Teofila? Chyba nie. Ty pisałeś dla nas i do nas. Przeczuwałeś, że będziemy mieli wątpliwości, że iść będziemy przez życie jak dziecko we mgle i szukać będziemy drogi dla siebie i chrobotać klamką żeby otworzyć to co dawno otwarte i stawać będziemy na głowie, żeby udowodnić i teologię wąchać. Więc jakby na przekór nam, w ten nasz myślowy chaos i życiowe lęki wnosisz pewność wiary i każesz usłyszeć pytanie, które padło tamtego dnia: "Dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo?" i dzielisz się odpowiedzią: "Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba". Dla ciebie Łukaszu to było oczywiste. To była logiczna konsekwencja tego, czego sam doświadczyłeś i co o Nim napisałeś: "o wszystkim co Jezus czynił i nauczał ...", i o tym, że: po swej męce dał wiele dowodów, że żyje: ukazywał się im przez czterdzieści dni i mówił o królestwie Bożym". A dla mnie? Chryste! Staję przed Tobą wstępującym do nieba i pytam z trwogą o własne imię. Ciągle Teofil? ks. Wojciech Kosyna Pismo Katolickie Pielgrzym nr 9/99
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |