Czas...Łk 21,5-19
Świątynia... ja jestem taką świątynia, me życie ...ma twarz. I Czas... on przyjdzie, przyjdzie zabrać to wszystko... nie pozostanie nic. Boże, jak mam pojąc te słowa? Jak mam je zrozumieć? ...pustka... cisza... za oknem sypie śnieg... może, to już ostania zima? Może, już ostatni raz widzę śnieg? Może... ale nie jestem tego pewna... na wszystko jest czas. Patrząc za okno zdałam sobie sprawę, jak szybko przemija me życie... jeszcze kilka lat temu byłam dzieckiem, beztrosko bawiłam się na śniegu... sercem dziecięcym kochałam świat... pragnęłam jego skarbów... odkrywałam każdego dnia jego tajemnice... codziennie żyłam... Jego mocą. A dziś ...stojąc w oknie i patrząc na tańczące płatki uświadomiłam kim jestem. Jakim to marnym prochem się stałam ...kamieniem swej świątyni. Co się stanie jak ona zostanie zburzona? Wszak nadejdzie taki czas, że zostanie zburzona... co pozostanie po mnie? Pamięć...? Nie zapisane słowa....? A może sterta nieopłaconych rachunków...? A może czyjaś łza...? Co pozostanie, co zostanie przekazane dalej? Panie... czy chcesz mi powiedzieć o tym, że mam tak żyć aby po sobie pozostawić ślad w pamięci tych, co nie odejdą razem ze mną? Czy ja swym życiem mam wypełnić Twój plan? Jakiż jest ten plan? Moje życie jest jak kartka papieru... Ty na niej piszesz, a ja palcem wodze po literach... tak jak dziecko co uczy się pisać ...prowadzisz czasami mnie za rękę, gdy krzywo stawiam literki... Jakież jest to życie? Setki upadków, tysiące zranień... miliony wylanych łez... i jedyny uśmiech na widok słów JESTEM. Moje codzienne życie, życie dokonujące się na oczach innych. To im mam świadczyć o Tobie, o Tobie, że jesteś. Ktoś pewnego dnia zapytał się mnie czy On jest, a skoro jest to pokaz mi Go... wskaż mi Go palcem. Wskazałam palcem na siebie, na te osobę i powiedziałam..."Oto On... " Nie znam najpiękniejszego przykładu na Jego istnienie. Swym życiem możemy zaświadczyć o Jego byciu, o Jego miłości ...powiedzieć komuś JESTEM to tak, jakby zanieść mu Boga w dłoniach. ...nie pozostanie kamień na kamieniu... Czas nadejdzie, kiedy nas zabraknie, kiedy nasi bliscy, znajomi zapłaczą nad naszym grobem... zapalą świeczkę, położą różę... postoją w zadumie... i wspomną kim byliśmy... co takiego dla nich pozostawiliśmy... jaki posag daliśmy im w ich życie. Ale zanim to się stanie, wszak nie znam daty ani godziny staram się żyć tak aby ten posag był wartościowy... sama staję nad grobem mej córki, mych dziadków, i w głębokiej zadumie dziękuję im za to, kim jestem, dziękuję im za to, czego mnie nauczyli, przed czym mnie uchroniła ich miłość... i wiem, że mogę im tylko w jedyny sposób podziękować... swym życiem, takim codziennym, takim co dzieje się na ich oczach. I nadejdzie ten czas... kiedy zostanę powołana ... czy będę gotowa? Czy dokonam tego wszystkiego, czy zdążę pozostawić po sobie ślad? Czy nie będzie nawet po mnie kamienia na kamieniu? Nie wiem... ale jedno wiem, że mam dane życie i muszę je tak wykorzystać, tak je przeżyć, aby ktoś zapłakał nad mym grobem... zapłakać ze szczęścia... że odmieniłam jego życie, że byłam...
Renata
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |