Siedem razy...Łk 17, 1-6
Rok 1998... rok paskudny... bo rozsypał się mój dom, jak domek z kart, wystarczył lekki powiew powietrza a wszystko runęło. Teraz wiem, że tam brakło solidnej podstawy, fundamentu, i dlatego to co zdawało się, że jest już misternie zbudowane, runęło ....chwila nieuwagi, zwątpienia.... i jak to się mówi u nas "paszło z dymem". Żal...? Złość...? Tak... to było, i były pytania, dlaczego nie wyszło ...przecież kochałam, przecież ślubowaliśmy.... przecież są dzieci...? Setki pytań, na które wtedy nie było odpowiedzi, a może nie chciałam ich znać ...odpychałam je od siebie. Ale one mnie dopadły, i to kiedy już miałam "uporządkowany" swój świat, odpowiedź była jedna - zabrakło Boga... zabrakło mi Jego nauczania, i choć je znałam, powtarzałam Słowa ...ale to była sucha wiedza, bo nie wdrażałam tego w swe życie, goniłam za czymś innym, za życiem, chciałam go złapać, posiąść, ujarzmić.... chciałam władać tym, co tak naprawdę nie było moim. Obok Boga zabrakło we mnie uczucia przebaczenia, traktowałam to jako słowo, mówiąc "przebaczam" wcale tego nie czułam w swym sercu, bo nadal trzymałam tam urazę, nadal rozpamiętywałam ból, a przecież nie na tym to polega. Aż do pewnego dnia... ...dnia, kiedy to stanęłam sama ze sobą i słowem "przebaczam", kiedy to poproszono mnie o zamkniecie oczu, kiedy to ktoś powiedział, że oto teraz Jezus stawia przede mną osoby, którym muszę, wybaczyć aby me uzdrowienie się dokonało. Łzy co siłą wyciskały się z oczu, bo już tak paliły, a powieki mocno zaciśnięte aby nie stracić z oczu tych osób. Dusił mnie płacz... ale nie mogłam płakać... nie wiem dlaczego... dusiło mnie, brakło mi powietrza.... i ten dziwny spokój, taka cisza, jakby nie było wokół mnie tysiąca ludzi, jakbym była sama. Ale czy sama? Nie musiałam wypowiadać słowa "przebaczam" głośno, nie musiałam używać do tego głosek... to wypowiedziało me serce... powiedziało to tym osobom, których skrzywdziłam ...i którzy skrzywdzili mnie.... wybaczyłam im to, jakimi są, wybaczyłam im to, że tamten rok 1998 był rokiem paskudnym.... wybaczyłam i sobie. Przebaczyć i kochać mimo tego, co mnie spotkało ...kochać i kropka. Teraz mam spokój w sercu, umiem na nowo zaufać ludziom, uczę się codziennie kochać ich, poznawać, rozumieć.... uczę się miłości, uczę się wiary... uczę się samego Boga. ...dziś...myślę, że powoli odzyskuję to, co tamtego roku utraciłam ...odzyskuje wiarę w ludzi... odzyskuje czas, i choć wiem, że go nie cofnę, że już nie zwrócę mym bliskim tego, co zostało utracone, ale mogę dać im jeszcze wiele... mogę dać im siebie, mą nadzieję, mą miłość i wiarę, co codziennie zdobywa nowe doświadczenia, która kiedyś, a może i już wyda swój owoc. Boże... co ja bym zrobiła bez Ciebie? Kocham Ciebie.... i na każdym kroku mego życia będę to mówić. Bez Ciebie jestem nikim, więc proszę bądź przy mnie... podaj mi Swą dłoń, kiedy upadnę kolejny już raz.... daj mi odczuć Swą miłość, kiedy kolejny raz zostanę skrzywdzona, okaz Swe miłosierdzie, kiedy kolejny raz przyjdę do Ciebie ze słowami "Ojcze zgrzeszyłam ...wybacz mi". Amen
Renata
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |