Wstań...Mk 2, 1-12
..zawsze słyszę Jego głos...
...ale ile razy pali mnie wstyd aby podejść do konfesjonału ...ile to razy brak odwagi.... ile razy myślę sobie, że: " Boże znów to samo zrobiłam, czy mi wybaczysz, przecież tak bardzo Cię krzywdzę ... omalże codziennie?" Wybaczasz... ... słyszę Jego głos... ile to razy uciekam od Niego.... ile to razy chowam się w swym kątku aby Go nie słyszeć, nie rozumieć ...nie dopuszczam do siebie nawet tego, że tylko On może mnie uzdrowić. Już tak bywam zniewolona swą niemocą ...grzechem.... że tracę poczucie Jego obecności. Uciekam... a tak naprawdę to uciekam przed sama sobą... ... słyszę Jego głos... tak bardzo chcę się z tego wyrwać, ze swej niemocy... ulituj się nade mną Boże... pomóż mi powstać... daj mi znów życie. Nie potępiaj... nie odrzucaj... a tylko mnie kochaj taką jaką jestem, ze swym bagażem doświadczeń ...zranień... powrotów. I kochasz... ...słyszę Jego głos... przeciska się wśród mego grzechu, zakłamania... głosów, które mi mówią, że to, co robię, zrobiłam było dobre, bo takie jest życie, bo takie ma ono prawo... Ale to nie tak... Boże, tylko Ty jesteś tym jedynym Prawem, Ty masz moc uzdrowienia... moc Życia.
Dziękuję Ci, Panie...
...przepraszam Boże, że tak mało służę, bardziej służyłam złym rzeczom jak Tobie... ...przepraszam Boże, że tak słabo wierzę, bardziej wierzyłam innym, wierzyłam złudzeniom... ...przepraszam Boże, że zwątpiłam, zamiast mieć nadzieję... ...przepraszam Boże, że zboczyłam z drogi, szarą drogę z Tobą zamieniłam na drogę błyskotliwą... prowadzącą do mej zguby... ...przepraszam Boże za brak zaufania... ...przepraszam... Boże...jestem taka słaba, dziś przychodzę do Ciebie i proszę, ulecz mnie... rozgrzesz mnie z tego co zrobiłam, wybacz mi... Już chyba nie można tak nisko upaść... Boże, skąd we mnie tyle było sił ...aby powstać... Boże, czy Ty mi dałeś kogoś aby mnie podniósł, kto to mógłby być? Wokół mnie tylu ludzi , przyjaciół.... powiedz kto to?... Albo nie, ważne jest to, że ten ktoś podał mi rękę, wstałam, otrzepałam bolące kolana, i przyszłam. Przyszłam z wielkim bagażem swego doświadczenia wymieszanego z bólem, z pogardą, odrzuceniem. Ale jestem, przyniesiono mnie do Ciebie jak tego paralityka... proszę odpuść me grzechy, powiedz bym poszła w pokoju... Przychodzę do Ciebie, taka szara bez kolorów, głodna bo przez kilka dni nie karmiłam się Twym słowem, spragniona...Twej miłości...bo gdzieś ją zagubiłam po drodze, przychodzę taka ...zalękniona...bo gdzieś zapodziałam Twój pokój, przychodzę ze spuszczoną głową...bo nie śmiem podnieść oczu do Ciebie... Boże wybacz mi. Tak bardzo mi teraz, dziś potrzeba Twej miłości. Twa miłość to jak kropla wody, która daje kwiatu siłę, i taka odrobina tej miłości może uleczyć mnie, dopomoże mi odzyskać utraconą odwagę życia. Boże ...daj mi Swą miłość. Znów chcę Ci zaufać, bo tylko Ty mnie rozumiesz, dajesz mi to co dla mnie jest dobre, Ty nigdy mnie zawiedziesz.... ludzie tak...Ty nie. Boże, proszę...
Amen.
Renata
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |