Kamień...J 8, 1-11
Boże, ...ja też miałam zamiar wziąć i rzucić kamień... Jak dobrze jest mi czasami kogoś oskarżać, obwiniać, a nawet wyśmiewać, nie patrząc na swe uczynki, a przecież w niczym nie jestem lepsza. Też grzeszę, też ulegam pokusom. I mam ten kamień w mych dłoniach, czy mam go rzucić? A może rzucę go na siebie? To ja zgrzeszyłam, to ja winna. Czy inni też mnie osadzą? Czy tych kamieni będzie więcej? ...Oby ich w ogóle nie było, oby nie było osądu ludzi. Ty tylko mnie Boże znasz i wiesz jaka jestem, znasz me serce. Ty wiesz jacy my jesteśmy.
Boże, dlaczego nie jesteśmy w stanie poznać ludzi, odkryć co mają w sercu? Czy tylko umiemy wydawać oceny, mieć własne zdanie , nie licząc się nawet z usprawiedliwieniami. To takie niewygodne, jest słuchanie czyjegoś tłumaczenia, bo już mamy przecież wyrobione o nim swe zadnie, często już po wyglądzie jesteśmy w stanie coś o nim powiedzieć, nawet imię niekiedy nas śmieszy, nick na czacie, to też powód do wydawania osądów. Ale to ZŁE. Nie możemy tak robić , nie jesteśmy od tego. Boże, dlaczego tak trudno od tego odwyknąć? A może my siebie powinniśmy najpierw osądzić, żeby móc potem kogoś? Ale to też nie, bo ja na przykład nie znam siebie do końca, ciągle coś we mnie się zmienia, coś ulega uśmierceniu, a na to miejsce wchodzi nowe. Jak można wydawać o kimś sądy, przecież w każdym z nas mieszkasz Ty Boże - wtedy osądzamy też i Ciebie. Nie możemy tego robić... Nie mamy do tego prawa... A Ty cieszysz się z nas, ze mnie , kiedy to wracamy do Ciebie z walizą pełną grzechów, ze skruchą w sercu, "że już nigdy więcej". Bo "nasz Pan jest Dobrym Pasterzem - zagubionych szuka stroskany, wracających z radością wita i w ramiona bierze... I słabemu człowiekowi wciąż na nowo wierzy... Naszą słabość rozumie, a żal miłością mierzy... Bo na wszystkich Mu łotrach i celnikach zależy, bo nasz Pan jest Dobrym Pasterzem". Boże daj mi, bym w sobie pielęgnowała siebie. W miarę jak spotykam ludzi, zauważam, że wszyscy jesteśmy podobni. W miarę jak poznaję nowe osoby, odkrywam, że każda jest na swój sposób jedyna. Pielęgnuję w sobie to, czym mogę zaskoczyć drugiego człowieka, to co może stać się niespodziewanym dopełnieniem jego życia. Gdy będę widziała, jaka naprawdę jestem, nie będę się obawiać poznawania innych ludzi. Boże daj mi to... Boże oddal ode mnie kamienie, abym nimi nigdy nie rzucała, one zadają ból, ogromny ból, nie tylko fizyczny, ale ból odrzucenia, ból pogardy, ból poznania dna życia. Boże, nie pozwól też aby ktoś we mnie rzucał kamieniem, kamieniem słowa, które rani serce, i duszę, który obdziera mnie z człowieczeństwa, który zabiera mi Twą miłość. Zagubiłam się w ciszy - to dobrze, znalazłam tam siebie. W milczeniu rozumie się najprościej, to co najbliżej - nas samych.
Amen.
Renata
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |