Świeca...J 7, 1-2.10.25-30
...jeszcze wczoraj czułam , że wszystko potrafię, miałam dużo pomysłów, choć za mało czasu. A dziś ...jestem jak zerwany kwiat, któremu życie podtrzymuje wazon świeżej wody. Nie płaczę za tym kim byłam , nie płacze nad tym kim jestem, uśmiecham się nadzieją i myślę - kim będę... Dokąd zmierzam i po co? ...Uśmiecham się nadzieją - nie żyję przecież w Morzu Martwym, lecz czerpię z Jordanu; więc żyję naprawdę - choć nie swoją mocą...
Tak, Boże jestem jak ten kwiat, oderwany od korzenia, wsadzony we wazon wody. To woda teraz daje mi życie, woda Twej miłości. Ona daje mi wszystko, nadzieję, ufność. Ale jest też i wymagająca, nic przecież darmo. Trudno jest iść Panie za Tobą, tak trudno jest Ciebie naśladować. Ty nie chcesz ode mnie kompromisu, chcesz posłuszeństwa. A to czasami takie trudne... i to nawet bardzo. Walczę sama ze sobą, ze swoimi uczuciami, boję się nawet poznać całą prawdę o sobie. ...A prawda jest bardzo bolesna , okrutna, ale to moja prawda o mnie, jaka byłam i jaka jestem. Przyjmę ją taką jaka jest. I wiem, że muszę z nią się zmierzyć, i to pewnie w niedługim czasie nastąpi... Ale nie będę płakać nad tym, nie będę użalała się nad sobą, ani nie usprawiedliwiała się nikomu. ...będę tylko z nadzieją patrzyła w przyszłość, w to jaka będę, jaka mogę być z Tobą. Mam przecież jeszcze NADZIEJĘ. To z nią będę spoglądać w me dni. To z nadzieją wkroczę na mą drogę. I choć będzie to droga bolesna, trudna, usłana kolcami - ale nie ma róży bez kolca, nie ma miłości bez wyrzeczeń, trudności. Muszę temu stawić czoła, ale nie będę sama... Ty Boże jesteś i będziesz przy mnie, a ja w Tobie. Dziś Panie kolejna Twa droga krzyżowa. I znów przejdę ją razem z Tobą, pomogę Ci nieść krzyż - on też jest mój. Pomogę Ci... Byłam... Niosłam... świecę, Twe światło, czułam się tak jakbym tam Jezu z Tobą była, ogrzewałam swe dłonie ciepłem świecy, Twym ciepłem Miłości. Czułam ciężar Twego krzyża, każdy Twój upadek, czułam Twój ból. Boże jak bardzo bolało... Boże dlaczego tak bardzo mocno zadaję Ci ból? Powiedz mi jak mam przestać, co mam zrobić, żeby nie bolało? To boli... Mój grzech... to zrobił. Moje złe decyzje, zwątpienie, mój egoizm. Boże, wiem że muszę stanąć w obliczu mego grzechu, wyrzucić go z siebie. Stanąć wobec swego sumienia, które ciągle mówi NIE, a ja tylko je zagłuszam... Daj mi usłyszeć TAK... Daj mi słabość do upadku ale i siłę żeby z niego się podnieść, i w nim nie trwać. Nie pozwól mi upaść na samo dno życia. Boże proszę Cię... Tak daleko mam jeszcze do Ciebie. Tak ciemno, że Cię nie widzę. Tak głośno, że Cię nie słyszę...
Renata
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |