Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Br. Kasjan Maria Tetich - wielki czciciel św. Józefa

Na początku 1996 roku zmarł w Konagai po 56-letniej pracy misyjnej w Japonii br. Kasjan M. Tetich, misjonarz polski z Niepokalanowa. Prowadząc z nim korespondencję i poznawszy go osobiście - w 1967 r., gdy odwiedził, jeden jedyny raz, ojczyznę, i w 1979 r., gdym bawił w Konagai - zorientowałem się, że jest to człowiek żyjący wiernie według ideału MI.

Urodził się 11 października 1902 w Perepelnikach koło Tarnopola. Ojciec był Polakiem obrządku rzymskokatolickiego, a matka Rusin- ką obrządku grekokatolickiego; oboje pracowali jako nauczyciele. Swoje powołanie tak mi opisuje w jednym z ostatnich listów: "Chciałem wstąpić do zakonu, ale nie wiedziałem, do jakiego mam się udać. Proboszcz wskazał mi zakon jezuitów i sam w mojej sprawie napisał do Lwowa, ale przyszła odpowiedź odmowna. Inny ksiądz doradził, żeby mój tatuś pojechał do znanego mu o. Kornela Czupryka, który jako prowincjał franciszkański przyjmie mnie bez trudności. Nie skorzystałem zaraz z propozycji, jakbym na coś czekał. A właściwie czekała na mnie Niepokalana. W dniu Zielonych Świąt otrzymałem "Rycerza Niepokalanej" z ogłoszeniem, żeby zgłaszać się do Niepokalanowa. Tam skierowałem zaraz podanie i już w dniu Matki Bożej Szkaplerznej wyjechałem z domu, a 17 lipca znalazłem się w Niepokalanowie". Było to w 1928 r.

Aspiranta z Podola przyjął serdecznie o. Maksymilian Kolbe. Polecił mu najpierw coś zjeść i przespać się, a po obiedzie powiedział: - Na razie pójdziesz do kuchni, a potem zobaczymy. "Nie przypuszczałem - pisał mi br. Kasjan 15 VIII 1987 - że to "na razie" będzie trwało 59 lat". Wziął na siebie cały ciężar pracy w kuchni, a przy tym zmywał naczynia, rąbał drzewo do kuchni, nosił wodę ze studni, a po południu jeszcze coś robił w ogrodzie. Pomoc, przynajmniej w początkach, była raczej sporadyczna, a rodzina niepokalanowska, która w 1928 r. liczyła około 40 członków, zwiększyła się w 1932 do 300. Przy tej pracy br. Kasjan odbył nowicjat, a 29 maja 1930 r. złożył śluby zakonne.

W 1932 r. nastąpił wyjazd na misje. 19 maja br. Tetich przybył do Nagasaki, gdzie na stacji czekał nań o. Maksymilian. W dniu następnym zlecił mu pracę w kuchni. Kuchnia była bardzo prymitywna, w nieszczelnym pomieszczeniu i wciąż zadymiona, tak że rychło nabawił się chronicznego kaszlu. Znośniejsze warunki miał po przeniesieniu się, z końcem owego roku, do nowego domu, ale przy nawale pracy osłabił sobie z czasem nerki i serce. Nie było też czasu na uczenie się języka japońskiego i nieraz musiał słuchać docinków współbraci, że czeka na zesłanie Ducha Świętego i Jego dar języków. Przyszła chwila zniechęcenia. Zapukał do celi o. Maksymiliana i oznajmił, że chce wracać do Polski. Przełożony nie rzekł ani słowa, tylko spojrzał nań z głębokim smutkiem. Br. Kasjan zreflektował się i zdał się na wolę Bożą. O. Kolbe podtrzymywał go na duchu, a wracając do Polski w 1936 r. przesłał mu ze statku ojcowskie wskazania: "Unikaj smutku, chociażby był najbardziej uzasadniony. Zawsze - pokój i pogoda ducha. Wszelkie troski zostawmy Niepokalanej. Ona potrafi obrócić wszytko na jak największe dobro... Niech widzą (Japończycy), że religia prawdziwa i życie zakonne to nie jest coś smutnego, ale owszem daje pokój i wewnętrzne szczęście".

Br. Kasjan był wierny wskazaniom swego Ojca i Mistrza, doskonaląc się coraz bardziej w życiu wewnętrznym, ceniąc zwłaszcza modlitwę. Przez 33 lata przebywał w Mugenzai no Sono, od 1965 r. w Tokio, a od 1971 w Konagai - w klasztorze polskim, który współpracuje z głównym domem SS. Franciszkanek MI. Wszędzie starał się wywiązać jak najlepiej z obowiązków kucharza. O. Samuel Rosenbaiger, długoletni przełożony naszej Misji japońskiej, wystawił mu pochlebne świadectwo: "Br. Kasjan Tetich - kucharz. Stuprocentowy zakonnik, całkowicie oddany Niepokalanej. Zapobiegliwy, pracowity do upadłego... Praca ciężka na co dzień, a jeszcze cięższa na niedzielę i święta, kiedy to inni mają wypoczynek, a kuchni stawia się większe wymagania... Zawód kucharski jest szczególnie przykry w Japonii w bardzo gorącym i parnym latem klimacie. Lecz Br. Kasjan był jakby urodzony do tego. Przy niedostatecznej pomocy dwoił się i troił, nieraz nocy nie dosypiał, nigdy sam o wakacje nie prosił - i starał się wszystkim dogodzić... A przy tym od obowiązków zakonnych nie szukał dyspensy".

Br. Tetich był wielkim czcicielem św. Józefa. Naśladował go w trosce o dom Niepokalanej i polecał się jego opiece. Nabożeństwo to wzrosło w czasie wojny, kiedy często były trudności z aprowizacją, a oprócz misjonarzy trzeba było utrzymać seminarzystów i kołatających do furty klasztornej. Przyszedł dzień, gdy w ogóle zabrakło żywności. Za zachętą br. Kasjana wszyscy zaczęli się gorliwie modlić o wstawiennictwo Opiekuna Świętej Rodziny. I oto w krytycznej godzinie przybywa z miasta posłaniec z wiadomością, że na mieliźnie osiadł storpedowany okręt, na którym są zapasy żywności zalane w magazynach wodą morską, i że można je wziąć. Kryzys żywnościowy został zażegnany. Również św. Józefowi Misja Niepokalanej przypisuje ocalenie w końcowej fazie wojny. Br. Kasjan zaszczepił też nabożeństwo do św. Józefa wśród Sióstr MI.

Kiedy w zeszłym roku prosiłem br. Teticha, by opisał, co porabiają na Misji polscy weterani, odpowiedział: "Chociaż wszyscy już jesteśmy w podeszłych latach, jednak nikt z nas nie wypoczywa, nie wyjeżdżamy na wczasy, ale każdy, gdzie jest, pracuje jak może w duchu św. Maksymiliana". O sobie napisał, że pamięta na jego słowa, jakie wypowiedział, gdy mu wyznaczał pracę w kuchni: "Niepokalana tak chce". "Jak mogę, staram się spełniać ten obowiązek: nigdzie nie wychodzę i chociaż już upływa 55 łat mojego pobytu w Japonii, śmiało powiem, że Japonii nie znam. Aby nie zagubić się tylko w tej pracy, staram się coś pisać i daję to do tłumaczenia". Opracowywał artykuły do "Seibo no Kishi", a w Konagai do "Ai", ułożył broszurkę o św. Józefie, którą wydrukowano, i przygotował drugą z opisem łask otrzymanych za przyczyną tego świętego, dał również wspomnienia o św. Maksymilianie i świadczył o nim w procesie beatyfikacyjnym. Nadto prowadził żywą korespondencję z pomocnikami Misji i Rycerstwem Niepokalanej, wielu też zdobył dla MI. Zabiegał wśród współbraci o wierność dla ideałów św. Maksymiliana.

Głęboki ślad na br. Kasjanie zostawiło wychowanie, jakie otrzymał od św. Maksymiliana. Zwierzył się: "Zaznałem tego szczęścia, że mogłem żyć razem ze Świętym, i to takim, który w szczególny sposób ukochał Niepokalaną, a przez Nią i w Niej ukochał szczególnie tych wszystkich, którzy z nim współpracowali. Jakże bardzo on pragnął, aby ta miłość ku Niepokalanej utrwalała się w Niepokalanowie polskim i japońskim oraz aby z nich promieniowała na cały świat". Nasz brat żył tą miłością i promieniował. Na ostatnie Boże Narodzenie zdążył jeszcze przesłać mi (i tylu innym) życzenia: "Niepokalana Matuchna niech rozpali Wasze serca tą gorącą miłością, jaką przeżyła w tę Noc przy Żłóbku Bożego Narodzenia". O to mu najwięcej chodziło. Kiedy łamał się ze swoimi opłatkiem - chlebem miłości, powiedział: "To już moja ostatnia wigilia".

Istotnie, umarł 5 stycznia br. o godz. 3.48. W przeddzień wieczorem przygotował jeszcze kolację, potem modlił się, ale wkrótce, czując boleści, położył się do łóżka. Po północy wezwał telefonicznie przełożonego, wyspowiadał się, przyjął Wiatyk święty i sakrament chorych. Skonał ze słowami: "Jezus, Maryja".

Wieczorem odbyły się przy trumnie jednogodzinne modły, tzw. otsuya. 6 stycznia w kaplicy Sióstr MI 26 kapłanów odprawiło Mszę św. za duszę zmarłego, a potem ruszył na cmentarz klasztorny kondukt pogrzebowy. Mogiłę br. Kasjana usypano tuż przy grobie o. Samuela. Nie było żadnych mów, nie składano kwiatów, tylko odmówiono cząstkę Różańca oraz odśpiewano Salve Regina i Litanią do św. Józefa. Takie życzenie wyraził on sam w liście napisanym w "pierwszą środę św. Józefa w czerwcu 1983 r,', a otwartym po śmierci.

O. Zbigniew Młynik, przełożony, opisawszy ostatnie chwile br. Kasjana i jego pogrzeb, tak zakończył sprawozdanie: "W uroczytość Wszystkich Świętych ubiegłego roku Ojciec Święty wyniósł na ołtarze siostrę Ulrykę Nisch, która całe swe życie zakonne spędziła w kuchni. Chyba śp. Br. Kasjan pobił jej rekord. Czyżby w tym był też specjalny znak z nieba dla niego? Ufam, że Niepokalana, św. Józef i św. O. Maksymilian przyczynią się też do wywyższenia - jeżeli taka będzie Wola Boża - Ich gorliwego czciciela i sługi".

O. Jerzy M. Domański
Rycerz Niepokalanej nr 381



Wasze komentarze:

Jeszcze nikt nie skomentował tego artykułu - Twój komentarz może być pierwszy.



Autor

Treść

Nowości

św. Norbertśw. Norbert

Modlitwa do św. NorbertaModlitwa do św. Norberta

Litania do św. NorbertaLitania do św. Norberta

Dużo chaosu. Jak uspokoić i usystematyzować moją modlitwę?Dużo chaosu. Jak uspokoić i usystematyzować moją modlitwę?

Zaakceptować leczenieZaakceptować leczenie

Jak uczyć dzieci życzliwości?Jak uczyć dzieci życzliwości?

Najbardziej popularne

Tajemnica SzczęściaTajemnica Szczęścia

Godzina ŁaskiGodzina Łaski

Modlitwy do św. RityModlitwy do św. Rity

Litania do św. JózefaLitania do św. Józefa

Jezu, Ty się tym zajmij - Akt oddania się JezusowiJezu, Ty się tym zajmij - Akt oddania się Jezusowi

Modlitwa o CudModlitwa o Cud

Poprzednia[ Powrót ]Następna
 
[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2023 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej