Czyściec świętego PatrykaW dobie turystyki i rekreacji zwyczaj pielgrzymkowej pokuty chętnie odsyłany jest do lamusa z innymi "ascetycznymi starociami". A tymczasem podjęcie pokuty, upokorzenie samego siebie po odkryciu własnej grzeszności - jakkolwiek psychologicznie raczej nieprzyjemne - może działać jak gorzkie lekarstwo: otworzyć na działanie Boga, uzdrowić. Istnieją pielgrzymkowe miejsca, gdzie pokutę traktuje się poważnie i rzeczowo. Należy do nich "Czyściec św. Patryka" leżący na małej, otoczonej wzgórzami wyspie Station na jeziorze Lough Derg, w północno-zachodniej Irlandii.Lough Derg to w języku celtyckim Czerwone Jezioro. Czerwone - jak podaje legenda - od krwi smoka pokonanego przez patrona Irlandii. W czeluściach pieczary, która się tu znajduje, św. Patryk miał jakoby zobaczyć wizję czyśćca. Mimo że historycy sceptycznie odnoszą się do tej legendy (w teologii pojęcie czyśćca pojawia się dopiero od pontyfikatu papieża Grzegorza Wielkiego, zmarłego w 604 roku), od V wieku pielgrzymki do groty, później kościoła, a dziś bazyliki Lough Derg stają się okazją do pokuty i modlitwy. Pielgrzymi ciągną tu już tysiąc pięćset lat, ale sława ęzysćca w Europie datuje się od czasów, kiedy to Marie de France przetłumaczyła napisany po łacinie tekst o pielgrzymce, którą odbył Rycerz Owen około 1140 r. za panowania irlandzkiego króla Stefana. (Owen albo Owain, po francusku Yvain, poprzez legendę wiązany jest tąkże z młodszym pokoleniem towarzyszy króla Artura.) Jakub de Voragirie, włoski dominikanin, późniejszy arcybiskup Genui, umieścił to podanie w swojej "Złotej Legendzie", średniowiecznym bestsellerze z ostatniego ćwierćwiecza XIII wieku. Naukowcy przypuszczają, że stanowiła ona inspirację dla Dantego. W połowie XIV w. sieneński malarz uwiecznił ten moty w na fresku w klasztorze w Todi. Sięgnął doń Calderon. Amerykanin Samuel Barber zamieścił pieśń pielgrzyma do Lough Derg wśród innych swoich kompozycji opartych na anonimowej poezji celtyckiej. Noblista Seamus Heaney pisze o pielgrzymce "Station Island" w tomiku poezji z 1985 r.
Na małą, odciętą jakby od świata wysepkę, zabudowaną dzisiaj noclegowniami, nad którymi góruje podobna do wielkiej latarni ośmiokątna bazylika w stylu hiberno-romańskim, pielgrzymi przypływają łódką. Trzeba być na miejscu przed trzecią po południu, poszcząc od północy. Po zakwaterowaniu zdejmujemy wszystko z nóg i rozpoczynamy modlitwy, według ściśle określonego porządku. Przez trzy dni pielgrzymki musimy odmówić - częściowo w plenerze - dziewięć tzw. stacji. Każda stacja to określona liczba "Wierzę", "Ojcze nasz" i "Zdrowaś Mario". Wydelikacone obuwiem stopy nerwowo reagują na zimny i wyboisty grunt, gdy stajemy wokół kilku wydzielonych miejsc noszących imiona świętych czczonych tu od najdawniejszych czasów. Typowe dla tutejszego chrześcijaństwa stacje to usypiska kamieni pochodzących z małych, sferycznych, przypominających kształtem ule pustelni mnichów irlandzkich. Dopiero po ukończeniu pierwszej stacji przysługuje posiłek składający się z sucharów czy placków owsianych i herbaty lub kawy. Drugi przypada po południu następnego dnia, trzeci po opuszczeniu Lough Derg. Post, rozpoczęty jeszcze "po tamtej stronie" przed właściwą pielgrzymką, kończy się trzeciego dnia o północy, również "po tamtej stronie" . W ten symboliczny sposób pielgrzymka wykraczą poza mały skrawek Lough Derg. Ale najtrudniejszą praktyką podczas pielgrzymki nie jest głód, lecz brak snu przez ponad 30 godzin. Po pierwszym dniu, wypełnionym modlitwami i uczestnictwem we Mszy św" noc upływa na modlitewnym czuwaniu. Przez następny dzień pielgrzymi nie mogą zdrzemnąć się ani na chwilę. Modlą się przy pięciu stacjach, uczestniczą w rannej i wieczornej Mszy św" różańcu i Drodze Krzyżowej, przystępują do spowiedzi. Mimo iż dni są gęsto wypełnione, jest czas na indywidualną medytację. Lough Derg uczy, że każda chwila jest cenna i powinna należeć do Boga. Od 1992 r. na wysepce organizowane są także jednodniowe pielgrzymki dla osób, które nie mogłyby podołać rygorom ścisłego postu i innym trudom. Odbywają się w wyznaczonych terminach, późną wiosną i wczesną jesienią, poza sezonem trzydniowych pielgrzymek, który trwa od 1 czerwca do 15 sierpnia. Do Lough Derg nie przybywają turyści, jest wielu, którzy odbywają te rekolekcje wielokrotnie. Irlandczycy uważają, że pielgrzymka leczy z siedmiu grzechów głównych. Bose stopy i zgrzebne ubranie nie chroniące przed surowością pogody uczą pokory. Pusty żołądek skłania do zastanowienia nad pułapkami obżarstwa i pijaństwa. Nie ma miejsca na gniew, lenistwo, zazdrość czy chciwość. Lough Derg nie jest miejscem związanym z jakimikolwiek cudami czy objawieniami. Nie ma tu sentymentalizmu. Jest to cicha, osobista i anonimowa pielgrzymka. Mimo to, okazuje się, że dostarcza ona głębokich przeżyć i satysfakcji. Nosi wszelkie znamiona duchowości celtyckiej, takie jak poszanowanie świętości przyrody, umiłowanie ciszy i samotności, pojmowanie czasu jako zjawiska cyklicznego, umiejętność radowania się zwykłą codziennością, a zarazem gotowość zmagania się z trudami twardego życia. Podobny charakter ma także najsłynniejsza irlandzka pielgrzymka, jaką jest wspinaczka na świętą górę Croagh Patrick, wznoszącą się malowniczo nad jedną z zachodnich zatok nad Atlantykiem. Pielgrzymka ta odbywa się w ostatnią niedzielę lipca i gromadzi kilkadziesiąt tysięcy uczestników. Według tradycji to tutaj w 441 roku św. Patryk pościł przez 40 dni i modlił się za dzieło chrystianizacji Irlandii. Może wtedy powstała modlitwa zwana "Napierśnikiem św. Patryka".
Św. Patryk jest postacią wyjątkową wśród świętych, z których każdy przecież jest na swój sposób wyjątkowy. Zdominował kulturę irlandzką do tego stopnia, że jak nikt inny doczekał się narodowego święta, dnia wolnego od pracy, hucznie fetowanego w Irlandii, a także wśród emigrantów irlandzkich w Stanach Zjednoczonych. Gromadzący ogromne tłumy nowojorski pochód ku jego czci odbywa się rokrocznie od ponad dwustu lat, a jeszcze wcześniej odbywały się takie pochody w Bostonie. Dzień 17 marca (patron Irlandii zmarł tego dnia w 461 r.) świętowany jest też w Kanadzie, Australii a także w różnych innych egzotycznych zakątkach. Symbolem tego dnia jest wszechobecna jaskrawa zieleń, na każdym kroku pojawia się listek koniczyny, którego według legendy Patryk użył do tłumaczenia tajemnicy Trójcy Świętej. Zgodnie z naturą celtyckiej duchowości, wzlotom ducha nierozłącznie towarzyszy dbałość o sprawy ciała. Ożywiają się puby i suto leją się irlandzkie trunki... Św. Patryk, który - o paradoksie! - nie był Irlandczykiem, daje Irlandczykom poczucie tożsamości narodowej, związku z kulturą i tradycją, które ciągle mają dla nich wielkie znaczenie. Dla nich i dla nas św. Patryk może być przykładem silnego charakteru, determinacji, całkowitego zawierzenia Bogu i głębokiej pokory. Przez większość życia wyrzucał sobie braki w wykształceniu i oskarżał się o grzeszność. Dlatego nie stronił od pokuty. Miał szczególne poczucie misji - bez reszty poświęcił się pracy apostolskiej i modlitwie. Jego praca zaowocowała obficie nie tylko w Irlandii. W późniejszych wiekach irlandzcy mnisi nieśli chrześcijaństwo z powrotem i na kontynent europejski. Zakreślili celtycki krąg.
Joanna Petry Mroczkowska
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2023 Pomoc Duchowa |