Moim powołaniem jest miłość!...Krótko przed śmiercią Teresa z Lisieux mówiła siostrom: "Kiedy pierwszy raz infirmerka dała mi trochę winogron, powiedziałam do Dzieciątka Jezus: Jak dobre są winogrona! Nie rozumiem, dlaczego czekasz tak długo, aby przyjść i mnie zabrać. Zobacz, ja także jestem jak mała kiść winogron i wszyscy mówią, że jestem już bardzo dojrzała!", a swoim rodzonym siostrom powiedziała: "Gdybyście mnie kiedy rano zastały umarłą, nie smućcie się tym; byłby to dowód, że Tatuś Pan Bóg przyszedł mnie po prostu zabrać do siebie"...1 października Wspomnienie liturgiczne św. Teresy od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza (Teresy z Lisieux; Teresy Małej; Maria Franciszka Teresa Martin), karmelitanki bosej, mistyczki, doktora Kościoła, świętej. Umarła 30 września 1897 ok. godziny 19.20 w Lisieux w Normandii. Thérese Martin urodziła się w Alençon 2 stycznia 1873 w rodzinie św. Ludwika i św. Marii Martin. W wieku zaledwie czterech lat została osierocona przez matkę. Całe życie przeżyła w środowiskach głęboko religijnych, jak o tym świadczy z pozoru dewocyjny język jej pism, zwłaszcza w rozpowszechnianych po jej śmierci poprawianych wersjach. Teresa bardzo wcześnie poczuła powołanie do życia zakonnego, a pierwszy krok w kierunku jego konkretyzacji uczyniła wstępując w 1888, a więc w wieku zaledwie 15 lat, do Karmelu w Lisieux. Mała Tereska podporządkowała swoje życie dwom tajemnicom: dziecięctwu Jezusa (stąd akcent na posłuszeństwo i ufne poddanie się Bogu) oraz Jego męce (która się domaga uczestnictwa w cierpieniu). Dlatego świadomie poprosi, by mogła się nazywać: siostra Teresa od Dzieciątka Jezus i świętego Oblicza. Jednak dopiero po profesji monastycznej jej szczególna misja w Kościele zaczęła nabierać konkretnego kształtu. W 1895 Teresa ofiarowała się miłości miłosiernej Boga jako całopalna ofiara, to znaczy zrozumiała, iż tym, co czyni dar własnego życia zbawczym dla niej samej i dla innych, jest fakt, że dokonuje się go z miłości. "Wreszcie znalazłam moje powołanie: w sercu Kościoła, mej Matki, będę miłością i tak będę wszystkim". Święta Teresa od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza prawidłowo odczytała wyjaśnienie Chrystusa na temat prawdziwej wielkości w królestwie niebieskim, jak również starała się dokładnie naśladować Go. Świadectwem tego jest jej mała droga dziecięctwa duchowego. Swoją małą drogę odkryła w klasztorze karmelitańskim w Lisieux. Swój pomysł wzięła z przesłania ewangelicznego, że Bóg zakrył swe tajemnice przed mądrymi, a objawił je maluczkim. Stąd wysnuła wniosek, że Jezusowi podoba się obdarzać mądrością małych. "Ramiona Jezusa są windą, która wzniesie mnie do nieba. W tym celu nie muszę stać się większa, przeciwnie, muszę pozostać mała, a nawet stawać się nią coraz bardziej". Od tego czasu podpisywała swoje listy, "bardzo maleńka Teresa". Czerpała radość z faktu, że jest mała, obalając w ten sposób stereotyp, że droga do świętości wiedzie przez niedostępny dla zwykłych ludzi heroizm. Choć sama Teresa z pewnością nie była zwykłym człowiekiem. Stawszy się zgodnie z jej słowami męczennicą miłości, Teresa pozostała wierna zobowiązaniu do miłości aż do samej śmierci, która nadeszła, kiedy miała jedynie 24 lata. Jej życie naznaczone było licznymi próbami: śmierć ojca, ciężka choroba płuc (trwała ona ponad rok i stała się formalną przyczyną zgonu Teresy), ale nade wszystko ciemność nicości, osłabnięcie samej pewności wiary. Tym, co jej pozostało, była miłość, karmiona ciągłym szukaniem Umiłowanego i przeżywana w wierności Regule i codziennej służbie siostrom z Karmelu, w którym została mistrzynią nowicjuszek. Również, kiedy wydawać się jej będzie, że Umiłowany całkowicie milczy, Teresa nie przestanie Go kochać. Pozostawiona przez Teresę nauka (a jest to raczej spisane świadectwo jej życia) o absolutnym prymacie miłości nawet w ciemnościach niewiary ogarniających serce wierzącego, wysłużyła jej tytuł doktora Kościoła. Gdy ukończyła 23 lata, pojawiły się pierwsze objawy gruźlicy. Mając przeczucie zbliżającej się śmierci, Temu, który oddał za nią Swe życie na krzyżu z miłości, ofiarowała swoje życie, bo za miłość płaci się jedynie miłością. "Zrozumiałam, że miłość zamyka w sobie wszystkie powołania, że miłość jest wszystkim, że obejmuje wszystkie czasy i wszystkie miejsca... jednym słowem, że jest wieczna! Wtedy, w nadmiarze ... radości, zawołałam: O Jezu, moja Miłości, wreszcie znalazłam moje powołanie. Moim powołaniem jest miłość! Ach tak, znalazłam moje miejsce w Kościele: w sercu Kościoła, mej Matki, ja będę miłością... w ten sposób będę wszystkim!". Dlatego w akcie oddania na ofiarę całopalną Miłości Miłosiernej, poświęciła się Bogu, błagając Go, aby pozwolił jej stać się męczennicą Jego miłości. Siostrom nie dawała po sobie poznać, że jest chora. Pomimo nieustannego zmęczenia dużo pisała. W tym czasie powstały między innymi wiersze i miniatury sceniczne, z których jedną Teresa poświęciła polskiemu świętemu, Stanisławowi Kostce. Przyczynki do lektury: "Wreszcie znalazłam odpoczynek. Rozważając o ciele mistycznym Kościoła, nie rozpoznałam się w żadnym z członków opisanych przez św. Pawła albo raczej chciałam się rozpoznać we wszystkich. Miłość dała mi klucz do mojego powołania. Zrozumiałam, że jeśli Kościół ma ciało złożone z różnych członków, to nie może zabraknąć najbardziej koniecznego i najbardziej szlachetnego ze wszystkich; zrozumiałam, że Kościół ma serce i że to serce płonie miłością. Zrozumiałam, że tylko miłość wprawia w ruch członki Kościoła, że jeśliby zgasła miłość, apostołowie nie głosiliby Ewangelii, męczennicy odmówiliby przelania swojej krwi. Zrozumiałam, że miłość zamyka w sobie wszystkie powołania, że miłość jest wszystkim, że obejmuje wszystkie czasy i wszystkie miejsca... jednym słowem, że jest wieczna! Wtedy, w nadmiarze szalonej radości, zawołałam: O Jezu, moja Miłości, wreszcie znalazłam moje powołanie. Moim powołaniem jest miłość! Ach tak, znalazłam moje miejsce w Kościele: w sercu Kościoła, mej Matki, ja będę miłością... w ten sposób będę wszystkim!" (Teresa z Lisieux, "Rękopis B"). *** Drogę prawdziwej wielkości przypomina w dzisiejszej Ewangelii Chrystus: "Kto się uniży jak to dziecko, ten jest największym w królestwie niebieskim". A św. Paweł Apostoł napisze: "Chrystus, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz... uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci... krzyżowej. Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył" (Flp 2,6 nn.). Przytoczone słowa poprzedza św. Paweł wezwaniem do pokory: "To dążenie niech was ożywia; ono też było w Chrystusie Jezusie" (Flp 2,5). Oprac. ks. Stanisław Tylus SAC
Myśl Dnia (2024/275)
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |