Wezmę każdą pracę?W grudniu 2008 r. rząd prognozował, że bezrobocie na koniec roku 2009 może sięgać 10 proc. W styczniu '09 mówiono o 12 proc. Miesiąc później minister pracy powtórzyła pesymistyczny wariant - odniosła go jednak już nie do końca roku, a do czerwca.W styczniu 2009 r. w urzędach pracy zarejestrowanych było 1634,4 tys. osób. W porównaniu z grudniem 2008 r. liczba bezrobotnych wzrosła o 160 tys. osób - i to we wszystkich województwach. Na stałej, kiepskiej pozycji, jeśli idzie o znalezienie pracy, utrzymywały się województwa świętokrzyskie i podkarpackie. Największy procentowy wzrost liczby osób bez pracy odnotowano w Lubuskiem, Warmińsko-mazurskiem oraz Zachodniopomorskiem. Ale znaczący napływ bezrobotnych zarejestrowały też urzędy pracy w rejonach bogatszych, w tym w Wielkopolsce i na Mazowszu. W ciągu miesiąca stopa bezrobocia wzrosła w Polsce o 1 punkt procentowy - z 9,5 pod koniec grudnia do 10,5 proc. pod koniec stycznia. Choć specjaliści zauważają, że na podstawie samych danych za styczeń nie można jeszcze mówić o ostrym kryzysie (np. rok temu stopa bezrobocia wynosiła 11,5 proc), minister pracy Jolanta Fedak jest dziś coraz ostrożniejsza w przewidywaniach dotyczących bezrobocia. - W obecnej sytuacji - mówi - nie powinniśmy prognozować w dłuższej perspektywie niż kilka miesięcy. TO TYLKO POCZĄTEK ROKU?Według urzędów pracy na wzrost bezrobocia w styczniu nałożyło się kilka czynników. - Do ewidencji urzędów wracały osoby pracujące w charakterze pracowników sezonowych. Część powróciła w wyniku zakończenia udziału w aktywnych formach pomocy, np. stażach - mówi Wiesława Lipińska, rzecznik Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Warszawie.Czynnikiem, w poprzednich latach obserwowanym w mniejszym stopniu, był wzrost liczby osób rejestrujących się jako bezrobotne z powodów leżących po stronie zakładu pracy. Niektórzy nowo zarejestrowani to również osoby, które wcześniej prowadziły własną działalność gospodarczą. - Takich osób - podaje GUS - zarejestrowało się w styczniu 2009 r. o 50 proc. więcej niż w grudniu 2008 r. Mimo iż tak mocno jak na przełomie 2008 i 2009 r. bezrobocie nie wzrastało od ok. 7 lat w analogicznych okresach (przykładowo na przełomie 2007 i 2008 liczba bezrobotnych zwiększyła się o 66,8 tys.) Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej uspokaja: "styczniowy wzrost bezrobocia to typowe dla przełomu roku wahanie sytuacji na rynku pracy". - Bezrobocie w styczniu zwykle rośnie, to zjawisko sezonowe - potwierdza też ekonomista Business Centre Club prof. Stanisław Gomółka, choć - dodaje już bardziej pesymistycznie - statystyki potwierdzają również to, że wchodzimy w spowolnienie gospodarcze, a być może nawet w recesję. Recesję, a nie tylko spowolnienie, zapowiadać też mogą plany zwolnień grupowych w dużych firmach. Zwolnienia takie dotyczyć mają głównie branż produkcyjnych, motoryzacji i transportu. Z 2,5-tysięcznej załogi Fabryki Łożysk w Kraśniku zwolniono już blisko jedną dziesiątą zatrudnionych. Pracę stracić ma w tym roku ok. 1000 pracowników Huty Stalowa Wola. Z początkiem lata duże zwolnienia mogą też dotknąć pracowników koncernu Goodyear w Dębicy. Zwolnienia szykują się również w czołgowych Zakładach Mechanicznych Bumar Łabędy, podobnie jest w Stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni i produkujących broń maszynową Zakładach Mechanicznych Tarnów. Również na Mazowszu, gdzie sytuacja jest i tak relatywnie dobra, firmy zapowiadają zwolnienie ok. 10 tys. osób w I kwartale 2009 r. Wśród nich może się znaleźć nawet 650 osób z mającej spore problemy finansowe FSO. ZATRUDNIENIE I TAK ZNAJDĘ...Jak twierdzą specjaliści z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan, pracę - tak jak w ostatnich latach, tak i w 2009 r. - będzie można znaleźć niemal w każdym regionie i w każdej branży.Wyniki raportu GUS nie pozostawiają jednak wątpliwości - największe szansę na znalezienie pracy dają duże miasta i tereny uprzemysłowione. Porównując wyniki badań za styczeń 2009 r., widzimy, że całkiem nieźle wygląda sytuacja właśnie w województwie mazowieckim. Obok niego podobną stopę bezrobocia - tj. 7-8 proc. - odnotowały tylko Wielkopolska, Śląsk i Małopolska. Najwyższe zatrudnienie jest w głównych miastach tych województw - średnio wynosi ono ok. 96 proc. W Warszawie jest nawet nieco większe - w styczniu wynosiło 98 proc. Nie oznacza to oczywiście, że w mniej zurbanizowanych rejonach w ogóle pracy nie będzie. Wraz z rozpoczęciem sezonu wiosennego, powinno rosnąć zapotrzebowanie na tzw. pracowników sezonowych. Wiele regionalnych niedużych firm, chcąc ratować się przed spadkiem zysków, wystąpiło też o dofinansowania unijne, dzięki którym będzie mogło nie tylko unowocześnić własną działalność, ale i stworzyć dodatkowe miejsca pracy. W rejonach szczególnie dotkniętych bezrobociem można, o co walkę zapowiedziała największa partia opozycyjna, wprowadzić program robót publicznych. Szansą na zdynamizowanie rozwoju gospodarczego jest też kontynuowanie projektów w tzw. specjalnych strefach ekonomicznych, czyli na biedniejszych terenach kraju. Tam działalność gospodarcza może być prowadzona na preferencyjnych warunkach, w tym zwolnieniu z podatku. Aby nie dochodziło do zwolnień pracowników, trzeba też, jak twierdzi Aleksandra Natalli-Świat, specjalista ds. gospodarczych PiS, pomóc przedsiębiorstwom, np. poprzez odpowiednie wykorzystywanie środków z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych lub pomoc w rozkładaniu na raty płatności na ZUS. ...Z PŁACĄ NIŻSZĄ O POŁOWĘOwszem, odnotowano wzrost bezrobocia, ale we wszystkich województwach przybyło również ofert zatrudnienia. Na koniec stycznia urzędy pracy dysponowały 66,8 tys. ofert - o 20 tys. więcej niż w grudniu. Jeśli weźmiemy jednak pod uwagę, że część firm zmuszona była do zwolnień drogich pracowników i poszukiwania na ich miejsce tańszych i bardziej wydajnych, fakt ten cieszyć może nieco mniej.Jeszcze rok temu na pracę za wynagrodzenie minimalne - 1126 zł brutto miesięcznie - godziła się niewielka część z nas. Dziś sytuacja wygląda inaczej - wzrosła nie tylko liczba ofert z płacą minimalną lub nieco od niej wyższą, ale i osób starających się o nią. - Kiedy w lutym 2008 r. szukałam pracy, mogłam wybrać między 2000-2500 zł miesięcznie - mówi Karolina, artysta-tapicer z Pragi. - Dziś moi znajomi chodzą "za pracą" średnio o tysiąc złotych niższą - dodaje. Podobnie rzecz się ma w innych branżach. - Musiałam obniżyć własne wymagania finansowe o tysiąc złotych. Chyba tylko dzięki temu od tygodnia pracuję - mówi Renata, sekretarka w dużej firmie zarządzającej siecią hoteli w Warszawie. Sytuację potwierdzają też firmy i instytucje poszukujące pracowników. Po kilka osób dziennie zgłasza się np. do pracy na stanowisku kontrolera biletów w autobusach, kasjera na poczcie czy pracownika urzędu skarbowego. - Teraz, kiedy coraz częściej mówi się o kryzysie, ważniejsza niż wynagrodzenie staje się pewność zatrudnienia - stwierdza Michał Borkowski, analityk rynku pracy. Pewność zatrudnienia to jednak nie jedyny problem, z którym część z nas musi się zmierzyć. Niektórzy pracodawcy nie są np. w stanie wypłacić swoim pracownikom pensji. Ci zaś, bez płacy, z nadal "aktywnym" etatem, nie mogą liczyć nawet na zasiłek dla bezrobotnych. - Trzeba czekać. Na co? - Może na zwolnienie - mówi pracownik jednej z niewypłacalnych firm. - Teraz mam pracę i płacony ZUS, ale gdybym mógł się zarejestrować jako bezrobotny, miałbym parę złotych w kieszeni. I CO DALEJ?Można twierdzić, że kryzysu w Polsce nie ma lub że jest on "samospełniającym się proroctwem": im więcej o nim mówimy, tym bardziej w niego wierzymy i tym bardziej on jest. Ale dziś żadna z partii nie zazdrości ekipie Donalda Tuska. Bo jeśli rząd nie podejmie faktycznych działań w sprawie zdynamizowania polskiej gospodarki, społeczeństwo może nie tylko nie dopuścić Platformy do szybkiego powrotu do władzy, ale i odpowiednio ją rozliczyć.Trudno wyzbyć się też poczucia, że ministrowie Donalda Tuska robią nieco za mało, jeśli idzie o walkę z obecnym spowolnieniem gospodarczym. Cięcia budżetowe to może i świetna - ze skutkiem jednak doraźnym - reklama, ale chyba nienajlepsze pomysły na wychodzenie z impasu i ochronę rynku pracy. Czy zwolnienia w sektorze zbrojeniowym i policji - co będzie skutkować zmniejszeniem bezpieczeństwa, szybkie wejście do strefy euro negatywnie oceniane zarówno przez NBP, jak i wielu finansistów, oraz nieoprocentowane pożyczki dla dłużników kredytów hipotecznych - mogą być na dłuższą metę rozwiązaniem? Zuzanna Smoleńska
Tekst pochodzi z Tygodnika
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |