Masakra u JezuitówW drugim dniu powstania warszawskiego w klasztorze przy W ul. Rakowieckiej hitlerowcy bestialsko zamordowali 44 osoby, wśród nich 16 jezuitów. Poranek 2 sierpnia 1944 r. w Domu Pisarzy Towarzystwa Jezusowego zaczął się dramatycznie. Najpierw od wybuchów artylerii przeciwlotniczej została zniszczona kaplica domowa, następnie pomieszczenia administracji wydawnictw, gdzie esesmani wrzucili granaty. Około godz. 10 grupa hitlerowców z pistoletami w rękach wdarła się do klasztoru. Pod pretekstem, że z budynku tego strzelano najpierw przeprowadzono rewizję w poszukiwaniu broni, a kiedy jej nie znaleziono, wyprowadzono 49-letniego ks. Edwarda Kosibowicza, superiora (przełożonego) i dyrektora Wydawnictwa Księży Jezuitów w Warszawie. Kilkanaście minut później Niemcy zastrzelili go strzałem w tył głowy na skraju ogródków na Polu Mokotowskim. Około godz. 11 Niemcy wrócili do klasztoru. Blisko 60 osobom - zakonnikom i świeckim, którzy znaleźli w budynku schronienie - polecono udać się do kotłowni centralnego ogrzewania. Zakonnicy byli w pełni świadomi grożącego im niebezpieczeństwa. Ksiądz Władysław Wiącek, ojciec duchowny domu, zdążył odmówić modlitwę. W chwilę później doszło do potwornej zbrodni.Ocalały jej świadek ks. Karol Sawicki († 1979) wspominał w broszurze "Stos ofiarny": "Nagle zjawiają się w drzwiach schronu trzy twarze. Twarze młode, ale napiętnowane zbrodnią. Dzikość ich oczu dorównywała najdzikszym zwierzętom. Jeden rzuca komendę: «Los». Przez moment łudzę się, każą nam wychodzić. Ale widzę błysk ognia nad naszymi głowami i niemal jednocześnie straszliwy huk rozdziera powietrze. Odnoszę wrażenie, że sufit pęki, że cały dom wali się nam na głowy. Sypie się tynk. Szyby lecą z brzękiem (...) granaty pękają gdzieś bardzo blisko. (...) Po granatach oddano jeszcze kilka serii z automatów. Wtedy umilkły nawet jęki. (...) Skończyli. Odchodzą. Kilka razy wracali, rzucali granaty i strzelali". Zginęli jezuici: księża Zbigniew Grabowski, Herman Libiński, Jan Madaliński, Jan Pawelski, Henryk Wilczyński, Mieczysław Wróblewski, Władysław Wiącek oraz bracia Antoni Biegański, Klemens Bobrizki, Adam Głaudan, Stanisław Orzechowski, Stanisław Tomaszewski, Feliks Bajak, Józef Fus, Czesław Święcicki. Najstarszy z nich - br. Adam Głaudan - miał 81 lat, najmłodszy - br. Stanisław Tomaszewski - 25 lat. Czternastu osobom, w tym ośmiu jezuitom (siedmiu księżom, jednemu bratu) udało się przeżyć. Wydostali się spod zmasakrowanych ciał współtowarzyszy niedoli. Zdążyli. Wkrótce bowiem Niemcy wrócili, oblali benzyną ciała pomordowanych i podpalili. Wcześniej tego samego dnia zginął w kaplicy zakonnej 28-letni ks. Franciszek Szymaniak, kapelan powstańczy. Poniósł śmierć ugodzony kulą w tył głowy, gdy z tabernakulum wyjmował Najświętszy Sakrament dla rannych powstańców. Ich szczątki pochowane są w kaplicy - krypcie męczenników w domu zakonnym. Męczennicy z Rakowieckiej to następcy św. Andrzeja Boboli. Od jego śmierci aż 117 polskich jezuitów oddało życie za wiarę: 75 z nich zamordowali Niemcy, 12 Rosjanie, jednego Polacy w okresie stalinizmu. Wśród kandydatów na ołtarze w drugim procesie beatyfikacyjnym męczenników II wojny światowej znajduje się 17 jezuitów zamordowanych przez hitlerowców. Jest wśród nich wspomniany ks. Władysław Wiącek. Wojciech Świątkiewicz
Tekst pochodzi z Tygodnika
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2025 Pomoc Duchowa |