Dowcipy o lekarzach
Najnowsze kawały dodane 15.06.2022
Lekarz do lekarza:
- Mam dziwny przypadek. Pacjent powinien już dawno zejść a on zdrowieje.
Kolega:
- Tak... czasem medycyna jest bezsilna.
* * *
Pacjent radzi się lekarza co zrobić, aby pozbyć się tasiemca.
- Proszę przez tydzień jeść ciastka i popijać je mlekiem.
Po tygodniu pacjent wraca.
- Panie doktorze, nie pomogło.
- Niech pan pije samo mleko!
Chory zrobił, jak mu radził lekarz, a tu na drugi dzień tasiemiec wychodzi i pyta:
- A ciacho gdzie?!
* * *
Przed operacja lekarz pyta mlodego pacjenta:
- Ile masz lat chlopcze?
- Jutro skoncze 18.
- Jestes tego pewien ???
* * *
Kilku lekarzy (internista, pediatra, psychiatra, chirurg i patolog)
- wybrało się na kaczki.
Do pierwszego ptaka miał strzelac internista.
-A może to jednak nie kaczka? Powinienem spytać kogoś innego o opinię - zawahał sie i kaczka odleciała.
W drugą mierzył pediatra.
- Nie jestem pewien, czy to kaczka. A poza tym, może mieć młode...
- i ptak zniknął za horyzontem.
Następny w kolejce był psychiatra.
-Wiem, że to kaczka, ale czy kaczka wie, że jest kaczką? - zamyślił sie i przegapił okazję do strzału.
Potem nadszedł czas na chirurga. Ten przyłożył fuzję do ramienia, strzelił bez wahania i ptak runął na ziemię.
- Idź, sprawdź czy to była kaczka - powiedział chirurg do patologa.
* * *
- Panie doktorze, mam problem. Cierpię na pazerność.
- Hm, no cóż, coś zaradzimy. Zapiszę panu pewien lek...
- Panie doktorze?
- Słucham pana?
- Tylko, żeby tego leku było dużo... DUŻO... D U Ż O !!!
* * *
Wpada hydraulik do lekarza i mowi: Panie doktorze mam problem z kolankiem.
* * *
Lekarz do żony pacjenta:
- Pani mąż potrzebuje spokoju i ciszy i jeszcze raz spokoju
- No właśnie!!! Przecież powtarzam mu to sto razy dziennie!!!
* * *
- Jakie ryby najbardziej lubią łowić lekarze:
- Najbardziej duże sumy!
* * *
- Panie doktorze, jak tylko zaczynam pracę, to zaraz zasypiam.
- A gdzie pan pracuje?
- W punkcie skupu.
- A co pan tam robi?
- Liczę barany.
* * *
- Panie doktorze, czy wyleczy mnie pan z bezsenności?
- Tak, ale najpierw trzeba ustalić i zlikwidować przyczynę.
- Lepiej nie. Żona jest bardzo przywiązana do naszego dziecka.
* * *
Pacjent w szpitalu do pielegniarki:
- Ale to lekarstwo niedobre. Obrzydliwość!
- To nie lekarstwo. To obiad.
* * *
W sali operacyjnej pielęgniarka zwraca się do lekarza:
- Panie doktorze, to już trzeci stół operacyjny, który pan zniszczył w tym miesiacu.
Proszę nie ciać tak głęboko.
* * *
- Nie podobasz mi się, dziewczyno - mówi lekarz po zbadaniu dziewczyny.
- Pan doktor też nie należy do pięknych.
* * *
Staruszek przychodzi do lekarza i mówi:
- Panie doktorze, mam straszną sklerozę.
- Od kiedy?
- Co od kiedy?
* * *
Pewien facet, trochę już starszy, zaczynał mieć zaniki pamięci.
Kiedyś na spotkaniu z przyjaciółmi u niego w domu zaczął opowiadać, że teraz leczy się u takiego dobrego lekarza, na to goście, że też by chcieli i jak się ten lekarz nazywa:
- no własnie miałem na końcu języka... pamiętacie może, był taki grecki poeta, w starożytności, taki ślepy...
- No był, Homer. To co, ten lekarz ma na nazwisko Homer?
- Nie, nie! On napisał taką epopeję, o tym jak Grecy się tłukli pod takim miastem w starożytnożci, które próbowali zdobyć...
- no tak, zdobywali Troje. To co, ten lekarz się jakoś podobnie nazywa?
Albo mieszka na takiej ulicy?
- nie, nie, nie! Tam był taki wódz, tych, no, Greków, taki główny...
- Agamemnon?
- O o o! No i on miał brata...
- Menelaosa. Ale co to ma wspólnego z lekarzem??!!?
- Zaraz mówie. I tam był taki wódz trojański, który temu Mene... jak mu tam, uprowadził żonę.
- Aaaa, Parys! Ten lekarz nazywa się Parys?
- Nieeeee! Nie! Ta zona, co on ja uprowadził, to jak miała na imię?
- Helena.
- No właśnie, Helena! Helenkaaaaaaaaa - woła do żony w kuchni - jak się nazywa ten mój lekarz?
* * *
Pacjent budzi się po operacji. Stojący obok chirurg mówi:
- Zabieg przebiegł pomyślnie, pana organizm jest bardzo silny.
Ale nie rozumiem, dlaczego przed operacją był pan taki niespokojny i wyrywał się pielęgniarkom.
- Bo ja przyszedłem zreperować tu kaloryfery...
* * *
Na szpitalnym korytarzu lekarz pyta pielęgniarkę:
- Siostro, kto tam tak głośno płaczę? Chyba nie te czworaczki, które się urodziły dziś w nocy?
- Nie. To ich ojciec
* * *
ZOO
Dwa lwy oglądają w swojej klatce torbę lekarską i stłuczone okulary.
- to był dobry weterynarz
- tak, szkoda że nie zostało ani kawałka.
* * *
- Panie doktorze, wszyscy mówią mi, że ja jestem nienormalna, lubię naleśniki.
- Ależ skąd, ja też lubię naleśniki. Odpowiada lekarz.
- Och, to ja pana bardzo zapraszam, mam całą szafę nalesników.
* * *
- Panie doktorze, bardzo boli mnie brzuch
- A co pani jadła?
- Puszkę śledzi.
- Czy były śwież?
- Nie wiem, nie otwierałam!
* * *
Lekarz zbadał pacjenta, zniknął na zapleczu, po czym wrócił ze słoiczkami wypełnionymi lekami.
- Rano proszę zażyć zieloną tabletkę i popić szklanką wody, po obiedzie niebieską i popić ją szklanką wody, a przed snem czerwoną i popić szklanką wody...
- O rety, doktorze, co mi jest?!
- Pije pan za mało wody.
* * *
Okulista kończy badanie pacjenta i powiada:
- No tak... Jednego tylko nie rozumiem...
- Czego? - pyta pacjent.
- W jaki sposob pan tu w ogole trafił.
* * *
- Nie rozumiem, dlaczego mam panu zapisać środki nasenne, skoro pół nocy przesiaduje pan w barze...
- To nie dla mnie, to dla mojej żony!
* * *
- Panie doktorze! Czy taka operacja jest niebezpieczna?
- O tak! Na pięć udaje się tylko jedna.
- Ojej!
- Niech się pan nie boi. Czterej pańscy poprzednicy są już w grobie.
* * *
Przed operacją.....
- Panie ordynatorze, czy będzie mnie pan osobiście operował???
- Tak, lubie przynajmniej raz na rok sprawdzić, czy jeszcze coś pamiętam....
* * *
Profesor do początkującego lekarza:
- Przecież pana pierwszy pacjent wyzdrowiał, nie rozumiem więc, dlaczego jest pan zdenerwowany?
- Bo nie mam pojęcia, panie profesorze, co mu pomogło....
* * *
Po zbadaniu i wypytaniu pacjenta lekarz oświadcza:
- Mój panie, skoro zjadł pan dwa talerze zupy pomidorowej, pół gęsi z kartoflami i kapustą, talerz grzybów duszonych, dwa sznycle, trzy filiżanki czarnej kawy z pięcioma kawałkami tortu, to nic dziwnego, że pan później nie miał apetytu.
- Kiedy ja, panie doktorze, i przed jedzeniem też nie miałem apetytu...
* * *
Anestezjolog mówi do pacjenta przed operacją:
- Dziś usypiamy za darmo... ale budzimy za pieniądze.
* * *
- Czy był dzisiaj stolec? - pyta lekarz pacjentki w czasie obchodu.
- A krecił się tu jakiś facet, ale się nie przedstawił.
* * *
Przychodzi facet do lekarza. Lekarz mówi:
- Przykro mi to mówić, ale pozostało panu 3 miesiące życia...
- Boże drogi!!... wie pan, bez urazy ale chcę zasiegnąc jeszcze jednej opinii...
- Chce pan jeszcze jednej opinii? Dobra, jest pan też brzydki...
* * *
- Będzie pan żył 80 lat - mówi lekarz do pacjenta.
- Ależ panie doktorze - ja mam 80 lat!
- A nie mówiłem?
* * *
Lekarz przegląda rentgenowskie zdjęcie i ogromnie się dziwi.
- Panie, masz pan zegarek w żołądku. To nie sprawia panu żadnych problemow?
- Jasne, że tak. Zwłaszcza przy nakręcaniu...
* * *
Przychodzi facet do lekarza, a lekarz, jak to lekarz bada go przez godzinę, poczym rzuca jakis fachowy termin. Gościu niepewnie pyta:
- Panie doktorze to przejdzie?
- Tak, na żonę i dzieci.
* * *
- Panie doktorze, codzienie rano oddaje mocz o 5 rano.
- W pana wieku to bardzo dobrze.
- Ale ja się budzę o 7!
* * *
- Panie doktorze! Stoję u wrót śmierci!
- Spokojnie. Zaraz pana przeprowadzę.
* * *
- Dostaniesz, jak będziesz grzeczny - mówi chirurg przed operacją.
- Do kogo pan to mówi, doktorze? - pyta się pacjent.
- Do tego kota, który siedzi pod krzesłem.
* * *
Przychodzi komputer do lekarza.
- Co z panem?
- A miga mi tu coś.
* * *
Do lekarza przychodzi facet z trzęsącymi się rękami. Lekarz pyta:
- Czy pan dużo pije?
- Nie bardzo. Większość mi się wylewa.
* * *
- Panie doktorze, pięć lat temu poradził mi pan znakomity sposób na reumatyzm - unikać wilgoci. Jestem wyleczony!!!
- Znakomicie! A co panu teraz dolega?
- Nic. Chciałbym zapytać, czy mogę się już wykąpać?...
* * *
- Szanowny panie, pańska dolegliwość będzie bardzo trudna w leczeniu - powiada medyk.
- Szkoda, że nie zgłosił się pan do mnie przed dwudziestu laty.
- Nie pamięta mnie pan, panie doktorze, ale byłem u pana przed dwudziestu laty.
- Niemożliwe!
- Obaj jeszcze byliśmy w wojsku. Powiedzial mi pan wtedy:
"Zmiatajcie wy symulancie, bo to się źle dla was skończy!".
- Mówiłem o smutnym końcu, więc jak pan pamięta, nie lekceważyłem choroby.
* * *
Lekarz wojskowy robi obchód w szpitalu polowym.
- I co nowego wymyślił nasz symulant ? - pyta pielęgniarkę
- Dziś w nocy umarł...
- A to cwaniaczek!
* * *
Facet który miał wypłynąć w rejs wycieczkowy poszedł do lekarza i prosi o pomoc w związku z chorobą morską. Lekarz daje mu radę:
- O to proste musi pan zjeść naczczo 5 dużych soczystych pomidorów.
- To pomoże?
- Nie, ale będzie ekstra wyglądać na wodzie.
* * *
- W poczekalni oczekuje pacjent, który twierdzi, że odwiedził już wszystkich lekarzy w mieście - informuje siostra.
- A na co on się uskarża?
- Na tych lekarzy!
* * *
Pacjent do lekarza:
- Czy po wyleczeniu złamanego nadgarstka będę grał na skrzypcach?
- Już po tygodniu.
- Świetnie, wcześniej nie potrafiłem!
* * *
- Proszę zakrapiać oczy trzy razy dziennie po dwie krople - mówi okulista do pacjenta.
- A przed czy po jedzeniu?
* * *
Przychodzi pacjent do lekarza:
- Panie doktorze, mam pieczenie w żołądku.
- Jakie?
- Baranią i wołową.
* * *
Do lekarza przychodzi pacjentka:
- Panie doktorze, boli mnie szyja
- To dlaczego ma pani bandaż na nodze?
- Bo mi się zsunął...
* * *
- Ile płacę za usunięcie zęba?
- 200 złotych.
- Przecież wcześniej mówił pan, że 50!
- Tak, ale swoim krzykiem wypłoszył mi pan z poczekalni trzech pacjentów!
* * *
- Panie doktorze, mój synek bardzo kaszle.
- Przepiszę mu dobry syrop ek. Proszę mu podawać codziennie pięć łyżeczek do herbaty.
- Niestety, nie będę mogła. W domu mam tylko cztery łyżeczki...
* * *
- Panie doktorze, mój mąż i ubzdurał sobie, że jest rycerzem króla Jagiełły...
- Miałem już takie przypadki. To drobiazg, proszę go przyprowadzić jutro o jedenastej.
- To wykluczone! W każdy inny dzień - zgoda, ale nie jutro, kiedy Wiesiek walczy pod Grunwaldem!
* * *
- A o serce może się pan nie niepokoić - mówi lekarz do pacjenta.
- Z takim sercem dożyje pan siedemdziesiątki.
- Kiedy ja już mam siedemdziesiąt lat...
- A nie mówiłem?...
* * *
Do gabinetu dentystycznego wchodzi ogromnie przerażony pacjent.
- Tylko spokojnie. Proszę się nie bać, nic nie będzie bolało - uspokaja go stomatolog.
- Niech pan nie gada bzdur. Też jestem dentystą!
* * *
- Panie doktorze, jestem wykończona. Od czasu, gdy mąż zachorował, siedzę przy jego łóżku w dzień i w nocy.
- Czy pielęgniarka, której poleciłem czuwać przy mężu, nie zgłosiła się?
- Ależ tak! Właśnie dlatego muszę siedzieć!
* * *
Spotykają się dwaj koledzy:
- Byłem odwiedzić Wacka w szpitalu. Nieprędko stamtąd wyjdzie...
- Rozmawiałeś z jego lekarzem?
- Nie. Widziałem jego pielęgniarkę.
* * *
Zatłoczony wagon pociągu. Nagle z końca odzywa się dramatyczne wołanie:
- Czy jest tu gdzieś lekarz?!
Starszy pan w okularach zrywa się i zaczyna przeciskać w kierunku głosu:
- Tak, jestem, co się stało?
- Panie doktorze, jak nazywa się choroba krtani na literę "A"?
* * *
Do lekarza przychodzi kobieta ze spuchniętym policzkiem.
- Czy ugryzła panią pszczoła?
- Na szczęście nie zdążyła. Teść zabił ją łopatą!
* * *
- Po każdym posiłku, panie doktorze, robię się taki senny, że coś strasznego... Co mam robić, żeby nie zasnąć przy stole?
- Myślę, że najlepiej będzie, gdy się pan położy do łóżka...
* * *
- Panie doktorze, mam dopiero 40 lat i już jestem zupełnie łysy...
- Proszę się nie martwić, wypadanie włosów to jedyna choroba, która nie ma nawrotów!
* * *
- Dla pańskiego zdrowia byłoby wskazane - radzi pacjentowi lekarz - aby pan codziennie na czczo pił szklankę ciepłej wody.
- Ja to robię od dawna, tylko żona nazywa tę lurę herbatą...
* * *
Po zbadaniu pacjenta lekarz pyta:
- Czy ma pan siedzącą pracę?
- Jakby to powiedzieć... I tak, i nie. Jestem dżokejem.
* * *
- Wydaje mi się, że już pani lepiej kaszle.
- Trenowałam całą noc, panie doktorze!
* * *
Lekarz do badanego:
- Nie powinien pan pić mocnej kawy, skoro się pan tak po niej denerwuje.
- Ale jeszcze bardziej się denerwuję, gdy mi podają słabą kawę!
* * *
Przychodzi chłop do lekarza:
- Panie doktorze, chciałbym coś na głowę...
- Proszę bardzo! Oto mój stary kapelusz!
* * *
Na pogotowie zgłasza się osoba z dokładnie zabandażowaną głową. Lekarz, chcący ustałić płeć, pyta:
- Kobieta?
"Głowa" odpowiada męskim głosem:
- Nie, tym razem pies...
* * *
Wiejski lekarz jedzie przez wieś z prędkością 150 km/godz. - Co będzie, jeśli zobaczy nas policjant... - niepokoi się jadąca z lekarzem żona. - Niemożliwe - mówi lekarz. - Przez tydzień zabroniłem mu wychodzić z łóżka.
* * *
W środku nocy pielęgniarka budzi pacjenta.
- Co się stało? - pyta zaspany chory.
- Zapomniał pan wziąć proszki na sen!
* * *
Do obłożnie chorej małżonki mąż wzywa lekarza domowego. Lekarz wchodzi do pokoju i zamyka za sobą drzwi. Po chwili wychodzi i prosi męża o obcęgi. Zdziwiony mąż podaje mu narzędzie. Po pewnym czasie doktor ponownie wychyla głowę zza drzwi i tym razem prosi o młotek i dłuto. Blady z przerażenia małżonek znów dostarcza mu narzędzi i pyta drżącym głosem:
- Wielkie nieba, co też dolega mojej żonie?!
- Nie wiem - mruczy pod nosem lekarz. - Nie mogę otworzyć mojej torby...
* * *
- Panie doktorze, pięć łat temu doradził mi pan znakomity sposób na reumatyzm - unikać wilgoci. Jestem wyleczony!
- Znakomicie! A co teraz panu dolega?
- Nic. Chciałem zapytać, czy mogę się już wykąpać...
* * *
Jan melduje hrabiemu:
- Przyszedł lekarz, jaśnie panie!
- Powiedz mu, że jestem chory i nikogo nie przyjmuję!
* * *
Lekarz osłuchuje pacjenta:
- Oddechu nie słyszę, serca też nie. Albo stetoskop mi wysiadł, albo pan już nie żyje...
* * *
Po przebadaniu pacjenta lekarz oznajmia:
- Jest pan zdrów jak koń!
- Słucham???
- No... jest pan zdrów jak ryba!
- Jasny gwint! Nie wiedziałem, że trafiłem do weterynarza!
* * *
- Czy miewasz jakieś kłopoty z nosem albo z uszami? - pyta lekarz laryngolog.
- Bardzo często, panie doktorze - mówi Jaś.
- A kiedy?
- Wtedy, gdy wkładam albo zdejmuję golf!
* * *
- Panie dyrektorze, bardzo mi przykro, że nie ma pan do mnie zaufania.
- Jak to?! Przecież nawet klucze do sejfu trzymam na wierzchu...
- Ale sejf jest pusty! Sam sprawdzałem...
* * *
Przychodzi pacjent do dentysty:
- Panie doktorze czy ma pan coś na moje zęby? - Tak, woreczek...
* * *
- Czy przestrzegał pan ściśle moich zaleceń? - pyta lekarz pacjenta. - Żadnej kawy, papierosów, tylko mleko?
- Tak, panie doktorze. I nareszcie wiem, dlaczego niemowlęta bez przerwy płaczą!
* * *
Lekarz próbuje pocieszyć zmartwionego pacjenta:
- Nie ma, proszę pana, żadnego niebezpieczeństwa. Zresztą muszę panu powiedzieć, że ja również cierpię na to samo...
- Tak - odpowiada smutno pacjent - ale pana leczy kto inny.
* * *
Do gabinetu lekarza wchodzi zdenerwowany pacjent:
- Panie doktorze, musi mi pan pomóc. Mówię przez sen!
- Ale, nie ma w tym nic złego...
- Jak to nie?!!! Cale biuro się ze mnie śmieje!
* * *
- Czy przed wizytą u mnie był pan u jakiegoś innego lekarza?
- Nie, radziłem się jedynie zielarza...
- No właśnie! Zielarz! To są te idiotyzmy, w które ludzie wierzą. I cóż on panu powiedział, ten zielarz?
- Powiedział mi, żeby przyjść do pana doktora.
* * *
Lekarz do pacjenta: - Dlaczego się pan tak długo nie pokazywał? - Bo byłem chory!
* * *
- Panie doktorze, bolą mnie zęby, które mi pan wstawił. - A nie mówiłem, że będą jak prawdziwe?!
|