Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Na ziemi męczenników

Grekokatolikom Jan Paweł II dziękował za wierność Stolicy apostolskiej w czasach prześladowań. Katolików, prawosławnych i protestantów wzywał do jedności. Spotkania z Papieżem na Podlasiu w 1999 r. uwzględniały wielowyznaniowy charakter tego regionu.

Łąki, lasy, pola z gryką. Tak wygląda droga ze stolicy Polski do niegdysiejszej stolicy Podlasia - Drohiczyna. Migają przydrożne krzyże i figury świętych. Nazwy miejscowości: Kosów Lacki, Jabłonna Lacka i wiele innych ze słowem "Lacki". Przypominają dawne dzieje. Tak kiedyś określano wioski należące do Lachów - Polaków. W odróżnieniu od nich inne wioski były określane jako "Ruskie". Zresztą sama nazwa "Podlasie", która czasem bywa łączona z wieloma lasami, faktycznie oznaczała niegdyś te tereny, które sąsiadowały z rdzennymi terenami będącymi zawsze pod władaniem Lachów. Ziemie Podlasia, rozciągające się po obu stronach Bugu, przechodziły zaś w ręce Rusinów, Litwinów, Prusaków i Polaków. Były pustoszone, spływały krwią ludzi broniących swej wiary.

PODLASKA MODLITWA O JEDNOŚĆ

Podlasie to ziemia męczenników pratulińskich, dla których jedność z Papieżem była cenniejsza nad życie. W Pratulinie w obronie świątyni przed carskim wojskiem zginęło 13 bezbronnych unitów, a 180 z nich zostało rannych. Podobne tragedie w styczniu 1874 r. rozgrywały się w wielu miejscowościach Podlasia. Katolicy obrządku wschodniego (zwani potocznie unitami) dla rosyjskiego zaborcy byli solą w oku. Siłą próbowano przeciągnąć ich na prawosławie, które rzekomo zdradzili. Razy nahajką, stanie na mrozie, więzienia i zsyłki na Syberię nie złamały ich ducha. Następnym krokiem było więc odbieranie grekokatolikom świątyń i przekazywanie ich pod prawosławną administrację.

Ówczesna diecezja podlaska odegrała w historii Kościoła w Polsce znaczącą rolę w obronie wiary katolickiej. Rząd carski traktował ją jako teren eksperymentów polityki wobec Kościoła w Królestwie Polskim. Męczennicy z Pratulina reprezentują rzeszę bezimiennych obrońców katolicyzmu. - Nie wiemy dokładnie, ilu ich zginęło w Drelowie. Jedni mówią, że 13, inni, że 5. Mamy trudności z zebraniem materiału, co nam przeszkadza w procesie beatyfikacyjnym - mówi abp Jan Martyniak, metropolita przemysko-warszawski obrządku bizantyńsko-ukraińskiego.

Pratulin, leżący blisko Terespola, z dawnego miasteczka, które miało prawa miejskie, stał się wsią liczącą 16 gospodarstw. Zyskał za to sanktuarium - ciche, spokojne, zatopione wśród lasów i pól. Stojący we wsi rzymskokatolicki kościół ma tych samych I patronów, co dawna cerkiew unicka: św. Piotra i Pawła. W prezbiterium wisi namalowany na beatyfikację męczenników w 1996 r. obraz, przypominający bł. Wincentego Lewoniuka i 12 współbraci. Nieopodal kościoła znajduje się kamienny krzyż upamiętniający miejsce, gdzie zginęli męczennicy. Dalej oznaczone jest miejsce po dawnej cerkwi.

W pobliskiej parafii w Drelowie w roku jubileuszowym otworzono Izbę Pamięci. Można tu obejrzeć dokumenty carskie, książki i inne przedmioty z czasów męczeństwa grekokatolików.

Jan Paweł II stwierdził, że: "sprawę męczenników podlaskich zawsze nosił w swoim sercu". Osobiście interesował się ich procesem beatyfikacyjnym. Wyniósł do chwały błogosławionych w 1996 r. na placu św. Piotra. Z samej tylko diecezji siedleckiej obecnych wtedy było w Rzymie kilka tysięcy pielgrzymów. Przywieźli Ojcu Świętemu wymowne zaproszenia do siebie - z podpisami tysięcy wiernych z każdej parafii.

- Diecezja od dawna żyła pragnieniem przyjęcia Ojca Świętego - mówi bp Henryk Tomasik, siedlecki biskup ' pomocniczy. - Z wielką radością przyjęliśmy słowa Ojca Świętego, wypowiedziane w Warszawie 9 czerwca 1991 r., na zakończenie uroczystej celebry w parku Agrykola: "Obejmuję sercem z tego miejsca, z Warszawy, ze stolicy, od tego ołtarza, całą umiłowaną Ojczyznę, wsie i miasta, diecezje obecne tu poprzez księży biskupów, arcybiskupów i kardynałów, zwłaszcza te diecezje, których nie było mi jeszcze dane odwiedzić: Gorzów, Siedlce, Drohiczyn, a może i co więcej". - wspomina bp Tomasik.

Diecezja siedlecka długo przygotowywała się na przyjazd Ojca Świętego. Odbyła się peregrynacja krzyża - niemego świadka pamiętnych krwawych wydarzeń w Pratulinie, ikony Matki Bożej z Leśnej Podlaskiej i relikwii bł. Wincentego Lewoniuka oraz 12 towarzyszy. Przez 9 miesięcy trwała Wielka Nowenna w intencji Ojca Świętego. 23 stycznia 1999 r., w liturgiczne wspomnienie błogosławionych męczenników, rozpoczęło się bezpośrednie przygotowanie duchowe do wizyty apostolskiej. W katedrze siedleckiej, a potem w każdej parafii odbyła się diecezjalna promocja Karty Uczestnictwa w duchowym przygotowaniu do spotkania z Ojcem Świętym. Jej przyjęcie wiązało się z codziennym odmawianiem różańca, comiesięczną Komunią św., włączeniem swoich cierpień, postów czy innych postanowień w duchowe przygotowanie do misji ewangelizacyjnych i wizyty papieskiej.

Nadszedł historyczny dzień 10 czerwca 1999 r. Wygrodzone świeżo okorowanymi balami sektory na błoniach miasta przygotowane były na przyjęcie każdej liczby pielgrzymów. - Już w godzinach nocnych przybywały ich tysiące. Ojciec Święty zauważył tę wspaniałą frekwencję i pod koniec spotkania powiedział: "Zgromadziło się was tak wielu, jakby Siedlce liczyły milion" - wspomina bp Tomasik. Przybyło także wielu gości. - Niezwykle ważnym wymiarem tego spotkania była obecność biskupów i wiernych, reprezentujących Kościół grekokatolicki zarówno z Polski, jak z Ukrainy i Białorusi i Rosji. Było to wspaniałe doświadczenie tajemnicy Kościoła powszechnego. Na czele 11-osobowej delegacji episkopatu greckokatolickiego z Ukrainy stał bp Lubomyr Huzar - delegat arcybiskupa większego Lwowa kard. Myrosława Lubacziwśkiego, który ze względów zdrowotnych nie mógł opuszczać swej rezydencji.

Zza wschodniej granicy przybyło wtedy ponad 5 tys. grekokatolików. Przed przyjazdem do Siedlec spędzili dzień na nabożeństwie i czuwaniu modlitewnym w Pratulinie. Kiedy o godz. 9.35 wylądował papieski helikopter, zgotowano Ojcu Świętemu gorące przyjęcie. Panoramiczny samochód z Janem Pawłem II przemieszczał się po placu, a 500-tysięczny tłum wiwatował i śpiewał: "Lud Podlasia w Siedlcach zebrany, śle Ci hołd miłości, Ojcze ukochany. W wierze Ojców chcemy iść przez świat, błogosław nam Piotrze na trzeci tysiąc lat".

Monumentalny ołtarz przypominał łan złocistego zboża, z którego wyrastał wysoki krzyż - znak zbawienia i ofiary męczenników podlaskich. Na rozpoczęcie Mszy św. zaśpiewano: "Kto się w opiekę odda Panu swemu". Tę samą pieśń, śpiewali męczennicy z Pratulina, ginąc za wiarę. Ich relikwie w czasie papieskiej celebry umieszczono w ołtarzu.

Witając Papieża, biskup siedlecki Jan Wiktor Nowak podziękował za beatyfikację męczenników z Pratulina. Przyrzekł "trwać w wierze ojców".

Jan Paweł II większą część kazania poświęcił męczennikom z Pratulina, składając niejako hołd im i wszystkim grekokatolikom za ich wytrwanie w wierności Kościołowi katolickiemu. Mówił też o jedności w Kościele i o posłannictwie świeckich, którzy mają być solą ziemi i światłem dla świata.

Podkreślił, że życie pratulińskich męczenników, którzy "dali świadectwo niezłomnej wierności" i "przynależności do Kościoła katolickiego w wierności własnej tradycji wschodniej", winno stać się dziedzictwem całego Kościoła w Polsce na zbliżające się nowe tysiąclecie. "Od dwóch tysięcy lat Kościół idzie przez dzieje z modlitwą o jedność. Są jednak pewne okresy dziejów, w których ta modlitwa staje się szczególnie aktualna. Żyjemy w takim właśnie okresie" - stwierdził Ojciec Święty. A w homilii wspomniał wcześniejsze spotkania z Kościołem w Siedlcach. Zwłaszcza podczas obchodów Tysiąclecia Chrztu Polski w 1966 r. i jubileuszu 150-lecia diecezji, kiedy sprawował Eucharystię w Kodniu u Matki Bożej Królowej Podlasia.

- Dla nas słowa Jana Pawła w homilii miały ogromne znaczenie - mówi abp Jan Martyniak. Ojciec Święty powiedział wyraźnie, iż męczennicy pratulińscy są synami Kościoła grekokatolickiego. W stosunku do grekokatolików bardzo często niepoprawnie używa się określenia: "unici". Unita to ktoś, kto rok-dwa lata temu przyjął Unię czy nawrócił się. Tymczasem Kościół greckokatolicki od czasów Unii Brzeskiej (1596 r.) był w łączności ze Stolicą Apostolską. Dziś mówi się ciągle tylko o prawosławiu podlaskim. A przecież wszystkie obecne tu cerkwie prawosławne były cerkwiami katolickimi. Święta góra Grabarka nazywana Częstochową prawosławnych jest przecież dawną cerkwią greckokatolicką - przypomina abp Martyniak.

Na zakończenie Mszy św. jakże wymowne były słowa śpiewanej pieśni: "Nie rzucim Chryste świątyń Twych. Nie damy pogrześć wiary."

DROHICZYN, JAK DUMNIE TO BRZMI

Wjeżdżając od strony Sokołowa Podlaskiego do Drohiczyna, po obydwu stronach drogi upamiętnione są miejsca wizyty papieskiej. Po lewej stronie w szczerym polu chorągiewki w papieskich kolorach wskazują na lądowisko papieskiego helikoptera. Tamto wydarzenie upamiętnia tablica. Po prawej stronie szosy, został charakterystyczny krzyż z miejsca celebry: z pęknięciem wzdłuż pionowej belki krzyża, symbolizującym dramat rozdarcia chrześcijaństwa.

- Na przygotowanie przyjęcia Ojca Świętego mieliśmy rok - wspomina bp Antoni Pacyfik Dydycz, ordynariusz drohiczyński. - Na płaszczyźnie duchowej wykorzystywaliśmy każdą możliwość, a zwłaszcza rekolekcje i katechezę. Nie można też było zapomnieć o przygotowaniach zewnętrznych. I tutaj pragnę podziękować wszystkim kapłanom, osobom konsekrowanym, całej diecezji, również władzom cywilnym, różnym instytucjom i osobom prywatnym, łącznie z wyznawcami prawosławia i niewierzącymi. Entuzjazm był wielki. Jedna z parafii, licząca około 3 tys. parafian, ofiarowała ponad 500 dni roboczych. Nie było kłopotów z fachowcami, z artystami, z władzami. Ten wielki wkład osobisty poszczególnych diecezjan stał się źródłem wyjątkowo radosnego spotkania. Wszyscy czuli się gospodarzami i wszyscy przyjmowali papieża "u siebie". Na terenie diecezji mieszka około 300 tys. osób, z czego do Cerkwi prawosławnej przynależy 27%. Na placu było znacznie więcej uczestników, niż mieszkańców naszej diecezji!!! - wylicza bp Dydycz.

Mieliśmy imponujących rozmiarów ołtarz, a w centrum krzyż, który łączyła postać Chrystusa i rybacka sieć Piotra. Po obu stronach ołtarza ustawiono obrazy świątyń chrześcijańskich: katolickich, prawosławnych i protestanckich. Napis pod krzyżem - "Bóg jest miłością" - był jak drogowskaz wyznaczający kierunek do pojednania wszystkich uczniów Chrystusa. Na obrzeżach placu wznosiło się 95 krzyży - z 95 parafii istniejących w diecezji. Ekumeniczne nabożeństwo poprzedzone było czuwaniem. Obecna była honorowa obywatelka miasta Barbara Wachowicz, a w programie artystycznym wystąpili Jerzy Zelnik, Janusz Zakrzański, chór prawosławny i chór filharmonii białostockiej.

- To wielkie zgromadzenie przygotowane pieśnią i poezją, krótkimi refleksjami historyczno-religijnymi wyczuwało wielkość Chrystusowej Miłości, której przejawem zewnętrznym były rozpięte Jego dłonie, a przez to scalające Krzyż. Uczestnicy postrzegali dobrze znaczenie rybackiej sieci, która współgrała z troską Pana Jezusa o jedność. I trzeba to było podkreślić wobec Papieża - wspomina bp Antoni Dydycz. Na spotkanie przybyli przedstawiciele Kościołów protestanckich, Cerkwi prawosławnej i dostojnicy muzułmańscy. Obecny był bp Jan Szarek, prezes Polskiej Rady Ekumenicznej, prawosławny metropolita abp Sawa. Przybyli premier Jerzy Buzek, były prezydent Lech Wałęsa, i prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, matka ks. Jerzego Popiełuszki i Madzia Buczek z Podwórkowych Kółek Różańcowych. Homilia Jana Pawła II poświęcona ekumenizmowi zakończyła się wezwaniem modlitwy, aby "jutrzenka nowego tysiąclecia wzeszła nad uczniami Chrystusa bardziej zjednoczonymi między sobą".

Kiedy na placu rozległy się okrzyki: "Chcemy jedności, modlimy się o jedność", Ojciec Święty przypomniał swoją niedawną podróż apostolską do Rumunii. Tam w czasie spotkania z Patriarchą Teoktystem dziesiątki tysięcy chrześcijan także wyrażało pragnienie ponownego zjednoczenia.

W modlitwie wiernych po polsku, białorusku, włosku, rosyjsku i niemiecku modlono się o dar jedności w wierze, nadziei i miłości oraz łaskę nawrócenia i przezwyciężenia bolesnych podziałów.

Z darami ofiarnymi podeszli do Ojca Świętego m.in. nauczyciele, Sybiracy, leśnicy, strażacy, tych ostatnich na palcu zgromadziło się 10 tysięcy. Muzułmański Związek Religijny ofiarował Ojcu Świętemu tablicę z wygrawerowanymi szkicami najważniejszych meczetów w dawnym Wielkim Księstwie Litewskim i na terenach Korony Polskiej. Na tablicy widniał napis: "Muzułmanie polscy dziękują Kościołowi katolickiemu, który uosabia Jego Świątobliwość Jan Paweł II, za 600 lat tolerancji religijnej w stosunku do wyznawców islamu w kraju chrześcijańskim". 11-letnia Madzia Buczek niesiona na rękach przez mamę z powodu 28. już złamania nogi, ofiarowała Papieżowi księgę z wpisanymi 33 tysiącami dzieci z Podwórkowego Kółka Różańcowego. Wraz z księgą Papież otrzymał legitymację członkowską. W rubryce "Imię" dziecięcą ręką wpisane było: Jan Paweł II, przy "nazwisku": Papież. Data wstąpienia: 10 czerwca 1999 r.

Ojciec Święty nie czuł się zmęczony. Poza protokołem udał się do katedry, błogosławiąc po drodze Wyższe Seminarium Duchowne, Kurię Diecezjalną i dom biskupi, ale także samo miasto, malowniczo rozłożone nad brzegiem Bugu, wśród wąwozów i pagórków, jakby wieńcem otaczających kościoły, niszczone wiele razy, ale wytrwale odbudowywane i coraz piękniejsze.

- Dzisiaj, patrząc z pewnej perspektywy na przebieg drohiczyńskiego nabożeństwa ekumenicznego, chciałbym kolejny raz podziękować Panu Bogu, który sprawił swoją łaską, że potrafiliśmy rozpoznać i przeżyć duchowo tamten wieczór - mówi ordynariusz drohiczyński. - A wieczór był piękny. Upały panowały w Polsce, a na naszym wzgórzu lekko wiał zefir. Prześliczne obłoki przesuwały się po lazurowym niebie. Słońce, pochylając się ku zachodowi, z całą wyrazistością oświetlało rozdarty Krzyż, a pod nim skupionego, rozmodlonego i przemawiającego Jana Pawła II. I ten lud Podlasia, przepełniony wdzięcznością, doświadczany przez wieki, jakby na nowo odkrywający i doświadczający wielkości i znaczenia wspólnoty Chrystusowego Kościoła - podkreśla bp Antoni Dydycz.

Papieski helikopter odleciał do stolicy o godz. 20.30. Młodzież żegnała Go piosenką: "Drohiczyn, Drohiczyn, jak dumnie nazwa ta brzmi".

Irena Świerdzewska

Tekst pochodzi z Tygodnika
Idziemy, 9 sierpnia 2009



Wasze komentarze:

Jeszcze nikt nie skomentował tego artykułu - Twój komentarz może być pierwszy.



Autor

Treść



Poprzednia[ Powrót ]Następna
 
[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2024 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej