Wojtyła Jako Bolesław ŚmiałyTo musiał być niezwykły wieczór: 1 listopada 1941 r. w Krakowie przy ul. Komorowskiego 7 w domu państwa Dębowskich odbyła się prapremiera przedstawienia "Król-Duch" Juliusza Słowackiego w wykonaniu nowo powstałego Teatru Rapsodycznego. 21-letni Karol Wojtyła rozpoczynał inscenizację partią narratora, czyli Króla-Ducha, oraz interpretował Rapsod V, opowiadający o tragicznym sporze pomiędzy królem Bolesławem Śmiałym a biskupem Stanisławem.Wojtyła znał się z Mieczysławem Kotlarczykiem - pomysłodawcą i założycielem Teatru Rapsodycznego - jeszcze z czasów wadowickich. W lipcu 1941 r. Kotlarczyk przeprowadził się do Krakowa i prawie natychmiast rozpoczął prace nad zorganizowaniem miejscowego zespołu aktorskiego. Do realizacji pierwszego tekstu - "Króla-Ducha" - wybrał kilkanaście fragmentów z poematu Słowackiego. Karol Wojtyła miał interpretować monolog Bolesława Śmiałego z Rapsodu V. To była główna rola w finale inscenizacji. Wojtyła wcielał się w ducha króla, który płacze i przeklina, nie może znieść klątwy rzuconej na niego przez poćwiartowanego królewskim mieczem biskupa Stanisława.
Po dwóch tygodniach doszło do kolejnego przedstawiania "Króla-Ducha" w wykonaniu tego samego zespołu - tym razem w mieszkaniu państwa Góreckich przy placu Kleparskim 5. Wszystko było tak samo: na początku wnoszono świecznik, zapalano świecę, a jedna z aktorek siadała do fortepianu i wykonywała "Nokturny" Chopina. Aktorzy ubrani byli w stroje wizytowe - białe bluzki, ciemne, czarne spódnice i garnitury - wszystko toczyło się dokładnie tak samo jak podczas prapremiery. Aż do momentu wygłaszania V Rapsodu... Wojtyła zmienił bowiem diametralnie interpretację monologu Bolesława Śmiałego - odrzucił wyraźną ekspresję, porzucił akcenty dramatyczne na rzecz momentów refleksyjnych, powiedział tekst na jednym tonie, niezwykle spokojnie. Michałowska pisała o tym spektaklu: "Karol przedstawi! najzupełniej odmienną wersję tego samego przecież tekstu. Mówił cicho, monotonnie, w sposób doszczętnie pozbawiony owych tonów namiętności, pychy, buntowniczej pasji, a także rozpaczy wobec zarysowującego się upadku państwa, nad którym zaciążyła klątwa króla". Wszyscy aktorzy tego spektaklu - z wyjątkiem reżysera - byli zaskoczeni, zadawali Wojtyle samoistnie narzucające się pytania: "Dlaczego? Jak mogłeś? Co się stało?" Przyszły papież z wielkim spokojem i pewnością odpowiadał: "Przemyślałem sprawę; to jest spowiedź. Tego chciał Słowacki". Ta zaskakująca zmiana w interpretacji roli miała najprawdopodobniej głębszy wymiar - była odbiciem pogłębiającej się świadomości religijnej Karola Wojtyły. Historia króla Bolesława oraz wpływ, jaki wywarł na jego życie biskup Stanisław - kapłan, który próbował pełniej zrozumieć dramat człowieka - musiała bardzo na Wojtyłę oddziałać. Tym sposobem "postawa obrońcy aktualnych racji króla, dominująca w pierwszym wykonaniu, przemieniła się w postawę grzesznika, który po wiekach pokuty dociera do tragicznej prawdy o sobie samym" (Danuta Michałowska). Wiele lat później kardynał Wojtyła następca biskupa Stanisława - wracając z Rzymu, zatrzymał się w Osjaku (gdzie miały zostać pochowane zwłoki tułającego się po świecie polskiego króla) i odprawi! Mszę św. za duszę Bolesława Śmiałego. Tuż przed wyborem na Papieża napisał niezwykły poemat "Stanisław", który był kolejną próbą zrozumienia istoty zmagań moralnych króla i biskupa. Ale co najważniejsze: dokładnie 5 lat po premierze "Króla-Ducha" - 1 listopada 1946 r. - Karol Wojtyła przyjął święcenia kapłańskie. Paulina Borek-Ofiara Autorka jest teatrologiem,
Tekst pochodzi z Tygodnika
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |