Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Kim Pani jest, Barbaro Mostowiak?

Prawda jest taka, że kiedy chciałam zaprosić do udziału w programie My Wy Oni aktorkę Teresę Lipowską, musiałam pogodzić się z myślą, że dla widzów będzie to spotkanie z Barbarą Mostowiakową.

Rola w ulubionym przez polską publiczność serialu "M jak Miłość" przyniosła Teresie Lipowskiej taką popularność, jakiej nie doznała przez blisko półwiecze pracy artystycznej. - Chociaż wcześniej zagrałam w 70 filmach, nie udzieliłam tylu wywiadów co teraz. Zagrałam wiele ról teatralnych, którymi mogłam się naprawdę pochwalić, i nie zostały zauważone - mówiła kiedyś na łamach "Rzeczypospolitej".

Na początku kariery, jak większość aktorów jej pokolenia, była związana z teatrem: w warszawskim Teatrze Ludowym, później Nowym, grała w latach 1957-85, potem przeszła do Teatru Syrena. Wielu do dziś wspomina jej występy w Kabarecie "Dudek". Zadebiutowała - choć jej nazwisko nie zostało odnotowane w czołówce - jako dziewczynka w 1950 r. w "Pierwszym starcie", klasycznej socrealistycznej produkcji w reżyserii Leonarda Buczkowskiego, gdzie wystąpiła obok Stanisława Mikulskiego i Wiesława Michnikowskiego. Była wtedy uczennicą szkoły muzycznej w klasie fortepianu, co nie przeszkodziło jej myśleć o medycynie. Jednak w łódzkiej szkole teatralnej egzaminy były wcześniej i... tak już zostało. Za debiut właściwy uznaje występ w serialu "Barbara i Jan" (1964). Grała w największych produkcjach filmowych lat 70., jak "Noce i dnie" (1975) czy "Rodzina Połanieckich" (1978), oraz w najpopularniejszych serialach lat 80., jak "Ballada o Januszku", "Blisko, coraz bliżej" oraz przede wszystkim "W labiryncie" - pierwszej polskiej telenoweli, w latach 90. jako dojrzała aktorka weszła w nowe role: w popularnym serialu "Matki, żony i kochanki" Juliusza Machulskiego, w filmach Macieja Ślesickiego - "Tato" (1995) oraz "Sara" (1997). Od 2000 r. aktorka stała się dla widzów Barbarą Mostowiak.

Musze przyznać, że czytając o aktorce, byłam zaskoczona ogromem jej pracy i czułam wyrzuty sumienia, że zapraszam Teresę Lipowską właściwie jako... Barbarę Mostowiak, pełną ciepła i siły nestorkę rodu. Rozmowę w studio miała prowadzić jak zwykle Małgosia Kożuchowska, a gośćmi byli... pozostali członkowie rodziny Mostowiaków, czyli pani Barbara i Marcin Mroczek - serialowy Piotr Mostowiak. Rozmawiając z panią Teresą, niechcący nazywałam ją... Barbarą, a kiedy pojawił się Marcin Mroczek i prowadząca nasz program Małgorzata Kożuchowska, sama pani Teresa mówiła do nich "dzieci"! - Ona taka jest - śmiała się Małgosia. - Serdeczna, bliska, ale też zdecydowana i ogromnie pracowita! Czy wiesz, że w tym roku będzie obchodziła 50-lecie pracy zawodowej? To bardzo okrągła rocznica, a czy ktoś o tym mówi?

Kiedy usiadłyśmy w bufecie przed nagraniem programu, już po chwili czułam się, jakbyśmy znały się od lat. Aktorka uśmiechem oswaja w kilka sekund. W studiu rozmawiać mieliśmy o tym, gdzie dziś znaleźć kandydata na dobrego męża i o sposobach na trwałość małżeństwa. Obecność w studiu Marcina Mroczka miała zapewnić nam spojrzenie na tę sprawę współczesnych młodych ludzi.

- Ja przeżyłam z moim mężem ponad czterdzieści lat i to były najpiękniejsze lata mojego życia - usłyszałam od pani Teresy jeszcze przy kawie, przed nagraniem. Wiedziałam, że mąż aktorki, także aktor Tomasz Zaliwski, nie żyje, że zmagał się z ciężką chorobą, która pokonała go 13 lipca 2006 r. Byli bardzo dobrym, zżytym małżeństwem.

- To nie to - mówi pani Teresa - żebyśmy się nigdy nie kłócili, nie mieli nieporozumień. Byliśmy, jak bardzo często mówię, połówkami jabłka - jedna czerwona, jedna zielona! A więc połówki bardzo różne, jednak bardzo do siebie przylegające i nie mogące bez siebie żyć! Nasze małżeństwo było pełne zrozumienia, mój mąż był super uczciwym człowiekiem, wspaniałym mężem i ojcem, wspaniałym człowiekiem. Myślę, że nie ma człowieka, któremu on zrobiłby krzywdę lub którego by okłamał.

Pani Teresa, wchodząc do studia, przywitała się z każdą z pracujących tam osób, a Małgosię przywitała jak córkę. - Wreszcie porozmawiamy o... małżeństwie - rzuciła, patrząc wymownie na swoją serialową synową Hankę. - A ja dowiem się, jak z tym kandydatem wytrzymać kilkadziesiąt lat, jak ty Tereso - odpowiedziała Małgosia.

Pani Teresa jeździ z przedstawieniami po całym kraju i angażuje się w wiele przedsięwzięć promujących kulturę. I nie odmawia, kiedy zapraszana jest jako Barbara Mostowiak, żona serialowego Lucjana. - Brałam ostatnio udział w dużym spotkaniu - opowiada - po którym podeszia do mnie niemtoda już pani i powiedziała: Dziękuję, że pani w serialu tak ciepło odnosi się do swojego Łucka, że czasem przytuli go, poglaszcze po głowie... Wydawało mi się, że my starzy, że to już nie wypada... Postanowiłam spróbować - i proszę sobie wyobrazić, mąż na początku spojrzał na mnie zdziwiony, ale kiedy pocałowałam go w policzek - nic nie powiedział. Następnego dnia przyniósł mi kwiatek! I ja już tak chcę zawsze! - Czy może być dla aktora większa satysfakcja? - cieszy się "pani Mostowiakowa".

- Czy wspólna wiara pomaga wytrwać w małżeństwie? - stawia pytanie Małgosia. - Mój mąż, który był chrzczony i był u komunii, później przez właściwie dziecięce nieporozumienie z księdzem katechetą - przestał chodzić i na religię, i do kościoła. Problemem była piłka nożna - Tomek kochał piłkę nożną i grał w drużynie robotniczej organizacji OMTUR - wtedy w latach 50. niewiele było możliwości... Ksiądz powiedział, że chłopiec musi wybrać, bo OMTUR to komunistyczna organizacja. Tomek nie chciał zrezygnować z drużyny - miał wtedy 12 czy 13 lat - więc na następną lekcję religii katecheta go nie wpuścił. Tomek poczuł się tak dotknięty, że po prostu przestał chodzić do kościoła. Zaczął odchodzić od praktyk, ale nie od wiary!

- Kiedy podjęliśmy decyzję o ślubie, ja wychowana w katolickiej rodzinie - w każda niedzielę na 9 byłam w kościele, a na procesjach nosiłam szarfy - bardzo chciałam wziąć ślub kościelny. Kolejni księża właściwie odsyłali mnie z kwitkiem. Wreszcie ktoś skierował mnie do księdza Jana Twardowskiego - mojej miłości największej na świecie po Tomku. Opowiedziałam księdzu Janowi o wszystkim, a on na to: przyprowadź go do mnie. To niełatwe osobę niepraktykującą sprowadzić do księdza - ale Tomek kochał mnie i dał się przekonać. Rozmawiali dość długo, zawołali mnie i - dostaniecie ślub - usłyszałam! - Jak to - zapytałam? - Spytałem Twojego narzeczonego, czy wierzy w Miłość - powiedział zwięźle ksiądz Twardowski - bo przecież Bóg jest miłością. Odpowiedział, że tak! A więc ślubujecie Miłości i przyrzekacie sobie wieczną miłość. Ja nie mam zastrzeżeń - uśmiechnął się Ksiądz. W drugim tomie biografii księdza Twardowskiego jest nasze zdjęcie ze ślubu, z księdzem Janem. Kochaliśmy się z Tomkiem nad życie, a kiedy On umierał - odchodził na moich rękach. Mogę powiedzieć tak - wiara pomaga, ale najważniejsza jest miłość.

Młodzi - to znaczy Marcin Mroczek i Małgosia Kożuchowska - siedzieli zasłuchani, jak zresztą wszyscy w studiu, łącznie z operatorami kamer.

Kolejne moje spotkanie z Teresą - Barbarą było zaskakujące: była 7.30, wchodziłam właśnie do budynku telewizji, gdyż miałam wyjątkowo wczesne zdjęcia do programu - a pani Teresa... Wychodziła, niosąc wielką plastikową torbę pełną róż. Zaskoczona, przywitałam ją i zapytałam, czy mogę pomóc. - Dziękuję - uśmiechnęła się serdecznie aktorka, już czeka na mnie taksówka, do widzenia. Zaintrygowana poszłam zapytać prowadzących poranny program w TVP1, z jakiej okazji gościła Teresa Lipowska. - Jak to, ty nie wiesz - zdziwiła się Iwona Schymalla - to dziś 50-lecie pracy pani Teresy, stąd 50 róż.

 
[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2024 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej