Aborcja. To moje najgorsze życiowe doświadczenie. Spowodowało spustoszenie we mnie i wokół mnie. Oddzieliło mnie od Boga, bo nie wierzyłam, że po takim czynie On nadal mnie kocha i szuka. Pragnienie zbliżenia się i lęk, niedowierzanie, że naprawdę mi wybaczył. Ucieczka od ludzi, poczucie, że gdyby znali prawdę o mnie, gardziliby mną, nie chcieliby znać, nie akceptowaliby. Tęsknota za nienarodzonym Dzieckiem, którego nie mogę dotknąć, utulić, zobaczyć, poczuć. Ile prostsze byłoby zniesienie tego, gdybym nie przyczyniła się do Jego śmierci. Samotność i pustka. Poczucie winy nieda-jące żyć. Pytania, które same się zadają i pozostają bez odpowiedzi. Bezsens życia. Trudno było się zdecydować na tak trudne rekolekcje, ujawnić się, wychylić, znaleźć siłę i odwagę, aby dać sobie pomóc. Ale tak bardzo warto było, że chcę o tym napisać, abyś i Ty, Siostro, Bracie, zdecydowała się, zdecydował się, jeśli masz podobne doświadczenia. Współczuję Ci cierpienia. Rozumiem Twój ból i proszę Cię, przyjedź na rekolekcje do Lichenia. Spotkałam tu ludzi, którzy powiedzieli mi, że Bogu zależy na mnie, na przejściu przez te mroczne doświadczenia razem ze mną, na moim dalszym szczęśliwym życiu i drodze po ziemi z Nim ku Niebu. Niezależnie od tego co się stało wiem, że jestem Dzieckiem Bożym, którego On szuka z ojcowską troską i chce mieć przy sobie. Znalazłam tę ufność by usłyszeć, cq mówi do mnie w czytanej i wyjaśnianej przez o. Eugeniusza Ewangelii. Tak bardzo trafiało do mnie to Słowo - w człowieku zobaczyłam gest wyciągniętej do mnie ręki Boga. Podczas rekolekcji wróciłam do tych bolesnych doświadczeń, przeżyłam je znowu, nie wiem, który już raz z kolei, ale w zupełnie inny sposób niż każdy poprzedni. Kierowana przez o. Eugeniusza i psycholog Agatę przyjrzałam się temu, co się stało z innej perspektywy, cierpiałam konstruktywnie, odnalazłam nadzieję. Wiem, że Bóg i moje nienarodzone Dziecko, które jest u Boga, przebaczyli mi, że kochają mnie. Wiem, że ja mogę kochać moje Dziecko, choć Je zabiłam. Już nie tłumię tej miłości tylko dlatego, że nieracjonalne zdaje się kochanie kogoś, kogo się zabiło. Kocham Je, potrzebuję kontaktu z Nim i Jego bliskości.
Na koniec tego pięknego czasu spędzonego u sióstr anuncjatek w zaciszu lasu grąblińskiego czułam, że wyjeżdżam pojednana z przeszłością, zbudowana w teraźniejszości i z kierunkiem na przyszłość. Oddałam Bogu moją nędzę i On mnie podniósł. Potrzebowałam do tego spotkać tych ludzi, którzy tu na mnie czekali.
Nie bój się, przyjedź i Ty.
Monika
Tekst pochodzi z Informatora Sanktuarium Maryjnego w Licheniu Pielgrzym Licheński - Informator nr 6, wiosna 2014
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2021 Pomoc Duchowa |