Mąż że nie widzi we mnie wadJestem bardzo szczęśliwa, i to w błogosławionym przez księdza małżeństwie. Mój mąż mnie kocha i dla niego chcę się zmienić na lepsze jako żona. Ale mój mąż jest taki zakochany że nie widzi we mnie wad. Może Ksiądz napisze, czego mam nie robić żeby nie zniszczyć tego pięknego stanu małżeńskiego? Co najbardziej w zachowaniu mnie jako kobiety może popsuć nasz związek? I żyli długo i szczęśliwie Trzeba uważać na te cechy kobiece, które postrzegała Pani krytycznie u swojej mamy. To powinno być główne pole do pracy, do spowiedzi, do rozmów. Główna wada kobiet to bałwochwalstwo. Polega ono na tym, że Bóg nie jest na pierwszym miejscu, lecz umieszcza się za Niego na tronie partnera, uczucie, dzieci, relację. Z tego nieładu wypływa brak uczciwości małżeńskiej. Kobiety zazwyczaj od początku nie mówią prawdy o tym, co im pasuje, a co nie pasuje w relacji. Niewyjawiane stare urazy zbierają się jak trupy w szafie. Po latach będą ekshumowane sto razy za dużo. Dla mężczyzn bardzo trudne jest do przyjęcia używanie przez kobiety pamięci wybiórczej. Typowa Ewa - jest jednak sporo wyjątków - szczegółowo pamięta winy Adama, a nie pamięta o swoich. Pociąga to często za sobą mszczenie się długie i skomplikowane. Klasycznym błędem, który popełniają nawet genialne kobiety, jest oczekiwanie, że partner się domyśli, że powinien czytać w myślach. Uparte ignorowanie - nawet po kilkudziesięciu latach małżeństwa - że mężczyzna w empatii nie jest kobietą, zadziwia. Łączy się to czasem z przeświadczeniem, że Ewa wie lepiej od Adama, co on myśli, czuje, wie, co chciał powiedzieć, zrobić itd. Według mnie wie to jedynie Bóg. Zdarzają się kobiety-mistrzynie zdrowej komunikacji. Na tym tle rażą błędy trującej komunikacji. Mężczyżni w swojej prostocie słabo czytają półsłówka, miny i fochy. Kiedy na pytanie: "Co się stało?", kobiety mówią: "Nic", kłamią. Lepsze jest już: "Domyśl się". Przynajmniej się nie kłamie. Inną wadą jest "głowa mnie boli". Relacja typu "hrabina i najemny parobek", karany i nagradzany w łóżku za zachowanie, na dłuższą metę jest groźna. Ponoć mężczyzna jest jak czajnik na gazie. Przy mocno zatkanym dzióbku para wywali pokrywkę. Kolejną wadą jest wieszanie się na mężczyznach, użalanie się i marudzenie. Trochę lamentu mówi: "Pociesz mnie". Dużo lamentu rodzi w każdym zniecierpliwienie. Dokarmianie emocjonalnego wampira zmęczy tak mężczyznę, jak i kobiety. Męczące bywa deprecjonowanie przez kobiety własnej wartości. Cierpiętnictwo i łzy łatwo przedawkować. Zrodzi to obojętność i irytację. Dobrze czasem poszukać pocieszenia na modlitwie. ks. Marek Kruszewski
Tekst pochodzi z Tygodnika
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |