Alkowy ekumenizmuMałżeństwa między chrześcijanami różnych wyznań nie należą do rzadkości, zwłaszcza tam, gdzie społeczności lokalne są religijnie podzielone. Jak to jest, gdy trzeba uprawiać ekumenizm pod jednym dachem, bo wyznaniom, do których należą małżonkowie cięgle jeszcze daleko do jedności?- Z mężem przeżyliśmy prawie 50 lat. Moje życie upłynęło pięknie - mówi pani Luba. Mąż katolik, ona prawosławna. - Chodziliśmy razem do cerkwi i do kościoła - opowiada - a naszych dwóch synów uczyłam pacierza po polsku. Synowie chodzą do kościoła katolickiego, a kiedy są święta prawosławne, idą ze mną do cerkwi. Moje dzieci kochają prawosławie i katolicyzm. Nie pozwolą innym na słowa krytyki pod adresem żadnego z obydwu Kościołów - mówi pani Luba, zaangażowana w inicjatywy ekumeniczne. Amelia, z ponad dwudziestoletnim stażem małżeńskim, swojego męża ewangelika poznała jako studentka ATK. - Wzięliśmy ślub w kościele ewangelicko-augsburskim, ale ja co niedzielę jestem w swoim kościele na Mszy św. Mąż do świątyni swojego wyznania chodzi rzadziej. U ewangelików nie ma takiego obowiązku. Czasem mu towarzyszę, ale swoją obecność traktuję raczej jako okazję do przeżycia nowego doświadczenia. Jeśli planujemy niedzielny odpoczynek, to uwzględniamy moją obecność na Mszy św. Moja wiara jest dla mnie ważna, ale nigdy nie było między nami nieporozumień z jej powodu. Nie licytujemy się: "moja religia", "twoja religia". Widzę różnice w podejściu do wychowania człowieka, stosunku do pracy. Według wzorca ewangelickiego praca jest obowiązkiem. Ja dużo pracuję, ale pracę traktuję jako możliwość rozwijania swojej osobowości - mówi Amelia. - Z moich doświadczeń wśród znanych mi małżeństw wynika, że są to udane związki. To napawa optymizmem, że jeśli jest miłość między dwojgiem ludzi, to ona zwycięża - mówi Danuta Baszkowska, prezes Stowarzyszenia Ekumenicznego Effatha. PRZEZ RÓŻOWE OKULARYDlaczego ludzie decydują się na małżeństwa, mimo dzielących ich różnic w wierze? Kiedy zakochują się w sobie, zwykle nie rozmawiają o wspólnej przyszłości. Pierwsze problemy pojawiają się już w momencie omawiania ślubu: w którym kościele ma się odbyć. U panny młodej czy pana młodego?Ojciec Roman Piętka, marianin, pracował 40 lat w grekokatolickiej parafii w Kostomłotach. W okolicy obok katolików żyje wiele rodzin prawosławnych. Opowiada historię pewnego małżeństwa: - Zakochali się w sobie. Ona katoliczka, on prawosławny. Jedna strona nie chciała pójść do cerkwi, a druga do kościoła katolickiego. Dwa lata żyli bez ślubu. Przyszli w końcu do mojej parafii. Po uregulowaniu potrzebnych formalności zawarli związek małżeński, potem ochrzcili tu dzieci - mówi o. Marian Piętka. - Kiedy zawieraliśmy ślub, mąż był obcokrajowcem, wyznania prawosławnego - opowiada Karolina, katoliczka. Najpierw wzięliśmy ślub cywilny tylko w obecności świadków. Poszliśmy do mojej katolickiej parafii, chcieliśmy, by ślub byi na dworze, poza świątynią, bo połowa gości była wyznania prawosławnego, połowa katolickiego. Ksiądz się nie zgodził - mówi Karolina. - Zażądał także od męża podpisania dokumentu, że dzieci będą wychowane w wierze katolickiej, a mąż powinien jeszcze przejść przygotowanie przedślubne. Zrezygnowaliśmy ze ślubu w tej parafii, podobnie po poszukiwaniach w innych kościołach. Mama uparła się jednak i znalazła miejsce, gdzie pobłogosławiono nasz związek - mówi Karolina. Narzeczeni nie zawsze zdają sobie sprawę, że wybierając na małżonka osobę innego wyznania chrześcijańskiego, będą musieli respektować wzajemne różnice i postawione im będą szczególne warunki wstąpienia w związek mieszany. Katolik, który wybiera na małżonka osobę innego wyznania chrześcijańskiego, musi otrzymać dyspensę od biskupa diecezji. Trzeba przy tym spełnić trzy warunki: kandydat do małżeństwa ze strony katolickiej musi oświadczyć, że gotowy jest odsunąć od siebie niebezpieczeństwo utraty wiary oraz złożyć szczere przyrzeczenie, że uczyni wszystko, co w jego mocy, aby dzieci zostały ochrzczone i wychowane w Kościele katolickim. Drugim warunkiem jest powiadomienie w odpowiednim czasie drugiej strony o wspomnianym przyrzeczeniu. Trzecim jest przyjęcie przez obydwie stron pouczenia duszpasterza o celach małżeństwa i jego przymiotach według wiary katolickiej. TRUDNA JEDNOŚĆW praktyce jednak w małżeństwach mieszanych wyznaniowo zdarzają się trwające latami napięcia i konflikty. Arcybiskup Jeremiasz z Kościoła prawosławnego w wywiadzie udzielonym przed trzema laty KAI, mówił że zdarzają się śluby par wyznaniowo w kościołach prawosławnych, ale po narodzeniu dziecka niekiedy dochodzi do okrutnych nacisków grożących rozpadem rodziny, z powodu dążenia jednego z małżonków do dokonania chrztu dziecka w swoim Kościele.Katoliczka, która wychodzi za prawosławnego, powinna być także świadoma, że w prawosławiu wprawdzie zakłada się nierozerwalność małżeństwa, ale istnieje tzw. zniesienie błogosławieństwa. W praktyce jest to rodzaj rozwodu. Może do niego dojść, jeśli strona prawosławna wniesie, iż doszło do rozkładu pożycia małżeńskiego albo cudzołóstwa. - W parafii rocznie mamy około 5 rozwodów, w tym 1-2 dotyczą małżeństw mieszanych wyznaniowo - mówi ks. Anatol Szydłowski z Kościoła prawosławnego. Kwestie dogmatyczne dotyczące poszczególnych wyznań chrześcijańskich przekładają się na poczucie braku jedności małżeńskiej wielu rodzin. - Problemem jest wspólny udział w Komunii św. - ze współmałżonkiem innego wyznania jest on niemożliwy. - Dla złagodzenia napięć religijnych w małżeństwach mieszanych pewne kwestie zostają odsuwane na bok. Dochodzi do relatywizmu, małżonkowie przestają chodzić i do jednego, i do drugiego kościoła - mówi ks. Adam Pilch, luteranin. Różnice w pojmowaniu Eucharystii są także przyczyną nieporozumień w małżeństwach mariawicko-katolickich. - Zdarza się, że współmałżonek katolik przystępuje do Komunii św. w kościele mariawickim. Nie powinno dochodzić do takich sytuacji, bo między tymi wyznaniami nie ma interkomunii - mówi ks. Dariusz Walicki, proboszcz z parafii Narodzenia NMP w Mińsku Maz. W małżeństwach katolicko-mariawickich zwykle ten współmałżonek, który jest stroną mniej aktywną w związku, przyjmuje wiarę drugiej strony, rezygnując z praktyk religijnych w duchu, w którym został wychowany.
MILCZENIE NAD WIARĄ- Wychowałem się w rodzinie mieszanej wyznaniowo - opowiada Marian. - Tata był głęboko wierzącym katolikiem, mama była z rodziny protestanckiej. Aby uniknąć małżeńskich konfliktów rodzice zdecydowali, że nie będą wprowadzać nas w praktyki żadnego wyznania, a jak z bratem dorośniemy, sami zdecydujemy, którą wiarę chcemy wyznawać. Tata chodził do kościoła katolickiego, mama do zboru. Nas zostawiano w tym czasie w domu.
W domu nie obchodzili świąt. Owszem, tata szedł wtedy do swojego kościoła, a mama do swojego. - Nie było choinki, prezentów - kontynuuje Marian. Rodzice nie rozmawiali w naszej obecności na temat swoich problemów. Ale jako dzieci wyczuwaliśmy, że to jest problem. Co wieczór widziałem, jak tata klękał przy łóżku i modlił się, czasem głośno czytał Pismo Święte. Mama się przy tym trochę złościła. Jego postawa dawała mi dużo do myślenia. Dlatego, kiedy miałem 15 lat, poszedłem do Kościoła katolickiego. Dostałem od księdza książki. Byłem zachwycony Chrystusem, który oddał życie, by zbawić każdego człowieka, Abrahamem, który gotów był oddać Bogu swojego jedynego syna. W ciągu miesiąca przyjąłem Pierwszą Komunię i bierzmowanie, bo ochrzczeni byliśmy wcześniej obydwaj z bratem w dzieciństwie. Od tamtego czasu minęło wiele lat. Jestem wierzącym i praktykującym katolikiem. Mam za sobą trudne doświadczenie bycia w rodzinie mieszanej wyznaniowo. Mój brat nie wybrał żadnej wspólnoty. Zosta! "niewierzący" - opowiada Marian. Nie ma zebranych oficjalnych statystyk co do liczby chrześcijańskich małżeństw mieszanych wyznaniowo w Polsce. - W diecezji warszawsko-praskiej co roku zawieranych jest kilkadziesiąt takich związków - mówi ks. dr Dariusz Szcze-paniuk, notariusz do spraw sakramentalnych praskiej kurii. - Nie tylko z prawosławnymi, których w stolicy jest najwięcej, ale także z protestantami, co wiąże się z coraz częstszą migracją osób - zauważa ks. Szczepaniuk. W parafii prawosławnej św. Marii Magdaleny co roku w związek małżeński wstępuje 40-50 par. - Około 60-70 proc. stanowią małżeństwa mieszane - mówi ks. Anatol Szydłowski, proboszcz parafii. Podobnie w parafii luterańskiej. - W centralnej Polsce około 50 proc. to małżeństwa mieszane - informuje ks. Adam Pilch, proboszcz ewangelickiej parafii Wniebowstąpienia Pańskiego. GŁOS Z RZYMUO chrześcijańskich małżeństwach wyznaniowo mieszanych pisał Jan Paweł II w 1981 r. w encyklice "Familiaris consor-tio". Zwracał uwagę na trudności, jakie mogą pojawiać się w takich rodzinach: "Trzeba sobie uświadamiać szczególne trudności związane z ułożeniem stosunków między mężem i żoną w tym, co się odnosi do poszanowania wolności religijnej: może ona być naruszona tak przez naciski zmierzające do zmiany przekonań religijnych współmałżonka, jak przez stawianie przeszkód swobodnemu ich wyrażaniu poprzez praktyki religijne". Jan Paweł II wskazał też, że takie małżeństwa mogą wnieść znaczący wkład w ruch ekumeniczny: "Małżeństwa pomiędzy katolikami i innymi ochrzczonymi, już dzięki swej szczególnej fizjonomii, zawierają wiele elementów, które należy doceniać i rozwijać tak z uwagi na ich wewnętrzną wartość, jak również ze względu na ewentualny wkład, który mogą wnieść w ruch ekumeniczny".W takim samym duchu wypowiadał się o małżeństwach mieszanych wyznaniowo Benedykt XVI w czasie wizyty w Polsce w 2006 r.: "Wiemy, że wśród większych i mniejszych wspólnot chrześcijan, które są powołane do świadczenia o miłości, szczególne miejsce zajmuje chrześcijańska rodzina. W dzisiejszym świecie, w którym mnożą się relacje międzynarodowe i międzykulturowe, coraz częściej na założenie rodziny decydują się młodzi ludzie wywodzący się z różnych tradycji, religii, różnych wyznań chrześcijańskich. Niejednokrotnie dla nich samych i ich bliskich jest to decyzja trudna, niosąca różnego rodzaju ryzyko, zarówno do wytrwania w wierze i budowania w przyszłości klimatu jedności rodziny, a także dogodnych warunków duchowego wzrostu dzieci. Może jednak właśnie dzięki tworzeniu w szerszej skali ekumenicznego dialogu jedności taka decyzja zapoczątkuje w praktyce swego rodzaju laboratorium jedności. Potrzebne są jednak do tego wzajemna życzliwość, zrozumienie i dojrzałość w wierze obu stron, jak i wspólnot, z których się wywodzą." Różnice wyznaniowe nie muszą oznaczać nieudanego małżeństwa. Ale na pewno bardzo trudny jest okres wzajemnej adaptacji na początku związku. Młodzi zakładają, że wszystko się bezproblemowo rozwiąże. Każda ze stron jest mocno osadzona w swojej tradycji, do tego dochodzą różnice związane z wyznawaną wiarą i argumenty w rodzaju: "moje, twoje". Łatwiej jest z praktyką, dopóki nie pojawią się dzieci. Szczęście szybciej zagości w takich domach o ile młodzi ludzie przed ślubem przedyskutują wizję wspólnej przyszłości.
Irena Świerdzewska
Tekst pochodzi z Tygodnika
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2023 Pomoc Duchowa |