Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Składamy Bogu ofiarę z siebie

Homilia dla osób życia konsekrowanego

Razem z Maryją do świątyni

(...) Wstępując dziś razem z Matką Najświętszą do tej świątyni czujemy, że nam towarzyszy o. Maksymilian Kolbe, święty syn św. Franciszka. Jego obecność tutaj, szczególnie po obchodach stulecia jego urodzin, ma dużą wymowę dla naszego życia, zwłaszcza dla życia konsekrowanego. Chcemy iść z tym pokornym sługą, który przed stu laty rozpoczął ziemską drogę. A prowadziła ona wcześnie do świątyni, do źródła chrztu, do sakramentów świętych. Młody Rajmund Kolbe otworzył się na Boga bardzo wcześnie i to w sposób doskonały. Zapewne doskonalszy niż otwarcie się, którego większość z nas dokonała, wybierając drogę powołania. Młodzieńcze otwarcie się na Boga przyszłego Świętego było silne. Bóg go pociągnął niczym ogromny magnes. Kazał mu iść do Siebie i złożyć ofiarę ze swojego życia. Wstąpił więc na drogę św. Franciszka. Szedł pobierając naukę we Lwowie, w Rzymie i coraz bardziej poznawał Niepokalaną, coraz bardziej Ją kochał. A Ona go także, jako swojego syna, prowadziła różnymi drogami. Szła z nim - jak z Chrystusem i na pustynię, i nad jezioro Genezaret - szła do jednego i do drugiego Niepokalanowa, które wznosił dla Jej chwały. Prowadziła go różnymi drogami misyjnymi. Prowadziła, kiedy pobudzał serca setek braci franciszkanów, którzy murem stanęli przy nim, aby budować dzieło dla Niepokalanej, by swoje życie dać całkowicie w posłuszeństwie, ubóstwie, w czystości. Ta droga św. Maksymiliana wiodła aż do obozu koncentracyjnego, aż na tę Kalwarię krzyża, którą w jego wypadku była cela bunkra głodowego. Tak Bóg wołał swojego sługę, tak go pociągał, a on, zawsze wierny raz obranej drodze, przyjmował korony, które miał zapowiedziane, a które szafowała mu swoimi dłońmi Niepokalana.

Niesiemy ofiarę naszej wolności i naszego posiadania

Siostry i Bracia! My dzisiaj także w tę uroczystość Ofiarowania Pańskiego przynosimy ofiarę nas samych. Bo cóż mamy więcej do dania Bogu? Jeżeli Bogu coś dać - to siebie. Ale to nasze "ja", te nasze osoby są w opakowaniu doczesności. Pozawijana jest ta nasza osobowość w różne grube papiery, poplątana sznurami, powiązana jakimś plastrem na krzyż, krzywo czasem. Trzeba to opakowanie doczesności ciągle rozdzierać, by z niego wydobyła się ofiara, którą chcemy złożyć. To jest bardzo żmudny proces - wyzwolić się z doczesności, szczególnie z tej doczesności, która w sposób uporczywy i zorganizowany stara się omotać dusze tych wszystkich, którzy są w drodze do Boga, do Jego światłości, którzy przez Kalwarię zmierzają do zmartwychwstania. Tak więc chcemy się wyplątać z tego omotania doczesności. Pragniemy złożyć Bogu naszą czystą wolność. Tak, naszą wolność dzisiaj chcemy dać w ręce Boga, chcemy dać Jezusowi i Maryi.

Wolność jest pierwszym hasłem współczesności. Nie, żeby wolność była czymś groźnym, choć może być groźna. To jest dar Boży, chociaż jakże wplątany we współczesność. A my chcemy dać czysty dar naszej wolności. Tak jak mówimy: nie moja wola, ale Twoja niech się dzieje. Otóż pojęcie wolności jest dzisiaj tak popularne, tak owładnęło wszystkimi, że Ojciec Święty musiał napisać osobną encyklikę, by przypomnieć, że wolność musi być odczytana w prawdzie. Nie można wolności przyjąć w złudzeniach, w tym opakowaniu doczesności, które może być błyszczące, ale tworzy zniewolenie i tylko pozory wolnych odruchów. Wolność odczytujemy ciągle. Znajdujemy ją w demokracji, która przenika i do nas, która dąży do oddziaływania na rzeczywistość, także na rzeczywistość naszych rodzin zakonnych. Wszystko, co przepisuje prawo kościelne, jest po to, ażeby naszą wolność, która jest złożona w ofierze Jezusa Chrystusa, można było dobrze wykorzystać. Dlatego chcemy się ciągle uczyć korzystania z tej wolności, która otwiera się dopiero w krzyżu, w Chrystusie i Jego cierpieniu.

Cóż jeszcze przyniesiemy dzisiaj w tej naszej procesji ofiarnej? Niesiemy nasze posiadanie. Niewiele mamy, a jednak czujemy, że współczesność przytłacza nas bardzo tym wszystkim, co jest materialne, co jest złączone z przedsiębiorczością, biznesem, z pieniędzmi, z materią, z nowoczesnością. Owszem, bardzo to wszystko jest przydatne. Mówimy przecież, że nawet konieczne, żebyśmy mogli służyć ludziom biednym. Chcielibyśmy więcej dać i dzieciom, i młodzieży, i starszym, i chorym, a na to potrzebne są środki, a i sami musimy przecież żyć w warunkach godnych, odpowiadających człowiekowi końca XX wieku. Czasem nie potrafimy dobrze rozróżnić, co dajemy z siebie, a co już jest przez kogoś ofiarowane. Czy my umiemy odplątać się od tych zawiłości świata, który ofiaruje nam swoje rozrywki, telewizor i radio, i coraz to ciekawsze i ponętniej sze rzeczy? Szukamy ciągle sposobu, żeby lepiej dać siebie na służbę dla rozszerzania królestwa Bożego.

W naszej ofierze myślimy w tym roku o rodzinach, bo to jest Rok Rodziny. Myślimy , przede wszystkim o własnej rodzinie, z której wyszliśmy, w której zrodziło się nasze powołanie. Może to była rodzina przepełniona duchem Chrystusa. Może mieliśmy tę łaskę wyjścia na spotkanie Chrystusa z naszej rodziny. A dzisiaj niejeden i niejedna z nas spotyka się w apostolskim dziele nowej ewangelizacji z rzeczywistością rodziny rozbitej, zapłakanej, nieszczęśliwej, nie znającej wartości sakramentów. Ból wspomnienia własnej rodziny i zetknięcia się z dzisiejszą twardą rzeczywistością to także jest ofiara. A może jest inaczej? Może w naszym powołaniu wyszliśmy z rodziny słabej, chwiejącej się. Takich rodzin mamy dużo. A ciebie zawołał Bóg właśnie z takiej rodziny i weszłaś lub wszedłeś do rodziny zakonnej, która ci ukazała piękno, przyjaźń, miłość, dobroć i zorganizowany czas, która ukazała ci horyzonty twojej pracy i poświęcenia? I znowu ten kontrast powinien zaowocować w tobie tą ofiarą czystą, którą niesiesz dzisiaj razem z Maryją.

Składamy Bogu nasze serca

Najmilsi Siostry i Bracia! Przed całym Kościołem jest dziś wielki front pracy, ale i poświęcenia, albowiem połowiczna praca dla ludzi powołanych jest także tylko połowiczną świętością. To jest właściwie pomyłka, to jest cofanie się. Wszakże nasza praca może nabrać na nowo rozpędu i pozwoli iść naprzód. Otóż ten front zmagania się o dobro w świecie musi nasze szeregi umacniać. Musimy czuć się w naszym powołaniu bardzo stanowczo utwierdzeni. Tu nie można się oglądać. Nie można się pocieszać: nie jestem doskonały, ale i stojąca obok mnie osoba też jest niedoskonała. To nie jest usprawiedliwienie. Bóg chce, abyś pociągał, abyś pociągała innych w drodze, która wiedzie do świątyni z darem ofiarnym. Ile razy przystępujemy do ołtarzy Pańskich, ile razy jest procesja z darami ofiarnymi owoców ziemi i pracy rąk ludzkich, tyle razy staramy się dołączyć do tych darów nasze intencje. Trzeba ciągle odświeżać czystość naszych intencji, by one były ewangeliczne, by one były godne osób poświęconych Bogu, by były jak wonne kadzidło, by były godne Pana. Tylko ludzie pragnący dać całych siebie mogą wejść w ten front walki ze złem, a na tym froncie musi być zwycięstwo. Nie ma innej drogi. Dla chrześcijaństwa nie ma odwrotu. Tak jak dla o. Maksymiliana nie było odwrotu, bo i dla Chrystusa nie było odwrotu. Właśnie to jest piękne, że możemy iść za Chrystusem i mamy na to przykłady tak wielu wspaniałych ludzi stojących obok nas. Przed kilku dniami we Włocławku zakończyliśmy proces męczenników, związanych z błogosławionym biskupem Michałem Kozalem, także męczennikiem, choć innego obozu niż o. Maksymilian Kolbe, bo obozu w Dachau. Ten proces ukazał nam 98 kandydatów na ołtarze, ludzi świeckich, zakonnych, kapłanów, biskupów, którzy dali piękne świadectwo naszych czasów - świadectwo posunięte aż do dania życia z miłości. Tak to przecież było niedawno, w połowie tego stulecia. Wielu jeszcze pamięta tych, którzy obozy przeszli, którzy pamiętają rozstrzeliwania, maltretowanie za wiarę, z nienawiści do Chrystusa. Ale to piękna ofiara. Jakże się cieszymy, że zostali ujawnieni w Duchu Świętym. Nasze czasy ukazują nam, że Chrystus ofiarowuje się nie tylko w bezkrwawej Eucharystycznej Ofierze na ołtarzu, ale że Jego krwawa ofiara trwa w Kościele, który jest Jego Mistycznym Ciałem. Trwa i na misjach. XIX wiek i początek XX wieku, wojna hiszpańska i obozy koncentracyjne, cały totalitaryzm stalinowski - to także krwawe ofiary w Mistycznym Ciele Chrystusa, czyli w Kościele. Ludzie potrafili złożyć te ofiary, bo byli pociągnięci łaską z wysoka. Idziemy więc po tej drodze, ubogaceni duchowo. Idziemy, aby służyć naszym życiem. Chcemy odpakować skarby, jakie są w nas, z doczesności i złożyć Bogu w szczerości nasze serca. Amen.

Kard. Józef Glemp Prymas Polski
Niepokalanów w święto Ofieraowania Pańskiego 2 lutego 1944 r.

Ostatnia aktualizacja: 28.04.2022



Wasze komentarze:
 DAN: 29.04.2022, 15:49
 1. Msza (nawet słuchanie w domu, gdy nie moglem uczestniczyc), 2. Fizyczna obecność w kosciele (oprocz mszy), 3. SAKRAMENTALIA (niedoceniane i lekcewazone), 4. Modlitwa. Te cztery punkty pomagaly mi w problemach zdrowotnych. Ktos ma podobne lub inne, niech sięga i próbuje. Na pewno nie zaszkodzi.
(1)


Autor

Treść

Nowości

Nowenna przed uroczystością Niepokalanego Poczęcia NMP - dzień 6Nowenna przed uroczystością Niepokalanego Poczęcia NMP - dzień 6

św. Barbaraśw. Barbara

Modlitwa do św. BarbaryModlitwa do św. Barbary

Litania do św. BarbaryLitania do św. Barbary

św. Jan Damasceńskiśw. Jan Damasceński

Modlitwa do św. Jana DamasceńskiegoModlitwa do św. Jana Damasceńskiego

Najbardziej popularne

Modlitwa o CudModlitwa o Cud

Tajemnica SzczęściaTajemnica Szczęścia

Modlitwy do św. RityModlitwy do św. Rity

Litania do św. JózefaLitania do św. Józefa

Jezu, Ty się tym zajmij - Akt oddania się JezusowiJezu, Ty się tym zajmij - Akt oddania się Jezusowi

Godzina Łaski 2024Godzina Łaski 2024

Poprzednia[ Powrót ]Następna
 
[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2024 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej