Światło w środku ciemnej nocy
Rozmowa z ks. Michałem Garbeckim o znaczeniu Dobrej Nowiny dla mieszkańców Indii. - Przeciętny Europejczyk bardzo mało wie o Indiach. Dlaczego tak trudno jest zrozumieć ten kraj i mieszkających w nim ludzi? - Miałem przyjemność być trzykrotnie w Indiach na kilka tygodni, kiedy odwiedzałem nowopowstałe seminarium Marianów. Indie nie są podobne do żadnego z europejskich krajów. Społeczeństwo ma bardzo skomplikowaną strukturę: podziały kastowe, podziały etniczne, różne języki. Równolegle z prawem państwowym obowiązuje prawo zwyczajowe i religijne, które dla większości Hindusów jest znacznie ważniejsze. Na obszarze jednego państwa funkcjonują odmienne religie i tradycje, a ubóstwo wielu ludzi tym bardziej rzuca się w oczy, że kontrastuje z przepychem bogactwa. Na parkingu lotniska, przy zaparkowanych limuzynach, pasą się kozy. Kobiety piorą ubrania w rzece tuż obok nowoczesnego szklanego budynku, w którym prowadzi się badania nad najnowszymi technologiami. - Turystów z Zachodu uderza przede wszystkim skala ubóstwa... - W naszej kulturze sprawy trudne i wstydliwe często ukryte są w domach, schowane, niewidoczne w przestrzeni publicznej. Tymczasem w Indiach wszystko odbywa się na ulicy. Tu żebrzą dzieci, których rodziny nie mają pieniędzy na wysłanie ich do szkoły. Tu koczują osoby bezdomne, chore, kalekie, ubogie. Ich cierpienie jest widoczne dla wszystkich. - Czemu większość Hindusów obojętnie mija biednych, żebrzących o jedzenie? - To wynika z wiary w reinkarnację. Hindus myśli w następujący sposób: "jeśli bliźni cierpi, to najwyraźniej tak miało być. Może źle czynił w poprzednim wcieleniu? Może to jego kara? Nie będę mu pomagać. Nie będę się wtrącać". Oczywiście, to prowadzi do znieczulenia na krzywdę drugiego człowieka. To m.in. dzięki pracy misjonarzy i poznaniu nauk Jezusa Hindusi zaczynają patrzeć na biednych inaczej. Rozumieją, że bliźnim trzeba okazywać miłosierdzie i nie wolno zostawiać cierpiącego bez pomocy. - Wspomniał Ksiądz o wielu religiach, które koegzystują w obrębie jednego państwa. 80% mieszkańców wyznaje hinduizm, 13% to muzułmanie, około 2,5% chrześcijanie. W Indiach mieszkają również sikhowie i buddyści. Czy dochodzi na tym tle do konfliktów? - Tak, główny konflikt przebiega na linii Hindusi - muzułmanie. Oczywiście, nakłada się na niego napięta sytuacja polityczna, pomiędzy Pakistanem a Indiami. Trzeba pamiętać, że choć buddyzm narodził się w Indiach, jego wyznawcy zostali wypędzeni z tego kraju. Obecnie buddyści próbują odnaleźć swoje miejsce w rozbudowanej kulturze indyjskiej. Istnieje pewne napięcie między Hindusami a katolikami. Można jednak zauważyć przyjaźnie ponad podziałami. Niektórzy Hindusi wręczają katolickim sąsiadom drobne upominki na Boże Narodzenie, a także zapraszają katolików do wspólnej zabawy podczas ważnego dla nich święta Diwali - święta światła. - W międzynarodowej prasie pisano niedawno o fali prześladowań katolików w Indiach. Jakie są Księdza obserwacje w tej sprawie? - Sytuacja zależy od regionu. Stan Goa jest zamieszkany głównie przez katolików i tu nie możemy mówić o prześladowaniach. Podobnie ma się sytuacja w stanie Kerala, gdzie mieszka ponad 50% chrześcijan. Warto jednak pamiętać, że w ostatnich latach w Indiach do władzy doszły partie hinduistyczne, które nie patrzą na chrześcijan przychylnym okiem. Hinduizm staje się ideologią państwową scalającą naród. Lokalnie dochodzi do różnych incydentów oraz agresywnych zachowań wobec katolików. Zarazem Kościół katolicki w Indiach jest silny instytucjonalnie: prowadzi szkoły, sierocińce, najlepsze uniwersytety w kraju i tego nie da się łatwo zniszczyć, ani wymazać z krajobrazu kraju. - Czy zdaniem Księdza różnice kulturowe mogą stanowić przeszkodę w ewangelizacji? - Aby głosić w Indiach Dobrą Nowinę trzeba najpierw zrozumieć sposób myślenia Hindusów: wierzą w reinkarnację, mają wielu bogów i liczne wcielenia każdego z nich. Hinduista jest w stanie uznać Jezusa za Boga. Problem polega na przekonaniu go, że Jezus jest Jedynym Bogiem. Żeby nawrócić kogoś, czyli przekonać do tej prawdy, trzeba najpierw zdobyć zaufanie, pokazać szacunek dla ich narodu, kultury i elementów dobra w ich wierzeniach (jak naucza Sobór Watykański II). - Jak należy rozumieć fakt, że w Indiach zbudowano świątynię dla jeszcze żyjącego popularnego sportowca? - Kiedy byłem w Indiach, jeden z księży powiedział, żartując, że w Indiach można stać się nawet bogiem. Krykiet w Indiach to też "religia". Skoro u nas są fankluby, tam można komuś zbudować świątynię, gdzie ludzie przyjeżdżają, składają kwiaty, ofiary, biją pokłony. Dla Hindusów powszechne jest oddawanie czci lokalnym guru i pustelnikom, żyjący człowiek może uchodzić za wcielenie jednego z bóstw. - Jakie główne problemy natury duchowej obserwuje Ksiądz wśród Hindusów? - W Indiach religia jest wszechobecna. Wizerunki bóstw umieszcza się na domach, ulicach, autobusach. W przestrzeni publicznej wiesza się obrazy i figurki, także katolickich świętych. Nie dziwi tam autobus z wielkimi obrazami np. boga Wisznu, a za nim jadący drugi autobus z wielkim obrazem Najświętszego Serca Jezusa. Hindusi niemalże "żyją i oddychają" religią. To jest tak różne od Europy. Trzeba jednak pamiętać, że hinduizm opiera się w dużej mierze na lęku - bóstwa trzeba przebłagać, bo inaczej, kto wie, zrobią coś złego, albo będą obojętne i nie wybronią człowieka przed niebezpieczeństwem. Dużą rolę odgrywają przesądy i przekonanie o przeznaczeniu. - Czy to prawda, że w Indiach zmiana religii wymaga zgody sądu? - Z moich rozmów wynika, że tak. W zasadzie nie wiadomo, ilu dokładnie jest katolików w Indiach. Przyczyna jest banalna: nikt tak naprawdę nie wie, ilu dokładnie jest Hindusów. Prawdopodobnie około 1,3 miliarda. Mieszkają na terenie wielkości 1/3 całej Europy. Niektórzy nie proszą sąd o zgodę na chrzest, kraj jest przeludniony, w niektórych regionach nie robi się spisów powszechnych. Prowadzenie statystyk jest praktycznie niewykonalne. - Wspomniał Ksiądz o przeludnieniu. Indie były pierwszym krajem na świecie, który wprowadził politykę kontroli urodzeń, w 1951 roku. W konsekwencji organizacje charytatywne donosiły o masowym zjawisku zabijania dziewczynek tuż po urodzeniu i zatrważającej skali wykonywanych aborcji. Czy to prawda? - W Indiach kobieta ma niższy statut społeczny, jej los jest bardzo trudny. Musi "wkupić się" posagiem w łaski rodziny męża. Kobiety - matki "ze stażem" cieszą się wielkim szacunkiem rodziny, ale nie zmienia to faktu, że małżeństwa chcą mieć synów, a nie córki. Ich zdaniem chłopiec pomoże rodzinie, a dziewczynka będzie dodatkowym obciążeniem finansowym, bo trzeba będzie zapewnić jej posag. Z tego powodu rodzice, którzy nie są za bogaci, nie patrzą na kolejną córkę jak na błogosławieństwo, ale jak na problem i niekiedy porzucają dziecko lub zabijają nawet po urodzeniu. Skala zjawiska nie jest mi znana, ale nie są to jednostkowe przypadki. W Tamil Nadu, gdzie jest nasze seminarium, słyszałem o porzucaniu ludzi starszych na ulicy, co związane było z niemożliwością utrzymania ich przez rodzinę. Można powiedzieć, że to samo dzieje się w Europie, tylko jest robione bardziej "elegancko", w "białych rękawiczkach". - Dobra Nowina pomaga ludziom uporządkować duchowy nieład i dobrze rozeznać priorytety? - Zdecydowanie tak. Hindusi, którzy przyjęli naukę Jezusa przestają się lękać, nadają swojemu życiu inny, nowy sens. Nawrócenie obserwujemy u ludzi z różnych kast. Ważne jest świadectwo życia, szkoły, pomoc ubogim. Cierpliwe głoszenie Boga, który jest Ojcem i posłał swego Syna na świat z czasem przynosi owoce, choć z drugiej strony nie jest to misja, która jest świadkiem licznych nawróceń. - Choć odsetek katolików w Indiach nie jest wysoki, obserwuje się tu wiele powołań... - Kiedyś zapytałem kleryków, czy byliby gotowi oddać życie za wiarę. Wszyscy, bez chwili wahania, powiedzieli: "tak, oczywiście". Powołania z Indii są szczere, autentyczne i piękne. Co ciekawe: Hindusi po święceniach chętnie podejmują pracę misyjną. Wyjeżdżają do biednych krajów Afryki, a także do Europy np. do Niemiec. - Tymczasem, w Stanach Zjednoczonych i bogatszych krajach europejskich można dostrzec osobliwą fascynację kulturami Wschodu i przeniesienie pewnych elementów hinduizmu do codziennego życia. Dlaczego tak się dzieje? - To zjawisko występuje w krajach, gdzie obserwuje się ogólny kryzys wiary. Ich mieszkańcy mniej lub bardziej świadomie wybrali ateizm, a następnie zaczęli odczuwać pustkę duchową. Szukali "czegoś pozamaterialnego" i często nie zdawali sobie sprawy, że to wynik ich złych decyzji i zagrożenie duchowe. Wiele praktyk opartych na hinduizmie może wyglądać niewinnie, np. ćwiczenia medytacyjne, wiara w "karmę". Oczywiście jest to niebezpieczne i wprowadza chaos w życie duchowe. Europejczyk, który odrzucił wiarę w Boga i poszukuje "prawdy" w medytacji, niemalże zaprasza złego ducha do swojego serca. Aby to zrozumieć, wystarczy spojrzeć na samych Hindusów, którzy wyrzekli się tych praktyk właśnie dlatego, by podążać za Chrystusem. Każdy nawrócony mieszkaniec Indii powinien być żywym świadectwem dla wątpiących Europejczyków. - Jak charyzmaty mariańskie odbierane są przez katolików w Indiach? - Modlitwa za zmarłych i charyzmat eschatologiczny dobrze odpowiada powszechnej wierze w rein- karnację. Może wyprostowywać błędne przekonania, ukazując prawdę o życiu wiecznym z Chrystusem Zmartwychwstałym, a jednocześnie zaspokajać żywą potrzebę więzi ze zmarłymi. Charyzmat Niepokalanego Poczęcia to znak zwycięstwa nad "karmą", przekleństwem grzechu pierworodnego, znak Bożego Miłosierdzia, wybrania, darmowej miłości, godności każdego człowieka. Każdy człowiek na świecie, każdy Hindus niezależnie od przynależności kastowej nosi w sobie przecież pragnienie szczęścia, godności, wolności. Maryja Niepokalana jest przecież tego znakiem dla wszystkich, także "nieczystych" z najniższych kast. Jej Osoba może też ukazać potrzebę szacunku i ochrony kobiet przed różnymi formami dyskryminacji. - Jakie kluczowe wyzwania stoją przed misjonarzami w Indiach?
- Postawa seminarzystów w Indiach budzi nadzieje, są bardzo gorliwi. Nie mam wątpliwości, że w Indiach narodzi się wiele powołań. Wyzwaniem będzie pokazywanie Miłosierdzia Bożego w konkretnych sytuacjach. W pomocy wobec różnych form ubóstwa. Tego oczekują Hindusi: "pokaż nam, w co wierzysz". Wyzwaniem jest brak misjonarzy z zewnątrz, dlatego ważne jest wsparcie duchowe i materialne jako dar serca, wyraz pamięci i troski. Pierwsze powołania mariańskie z Indii już są i ci, którzy na nie pozytywnie odpowiedzieli, potrzebują poczucia więzi oraz łączności ze wspólnotą mariańską i katolicką na świecie. Misjonarzy czeka wiele pracy i trudnych wyzwań, dlatego będziemy wdzięczni Pomocnikom Mariańskim za modlitwę w intencji naszych dzieł i ludzi, którym pomagamy.
Tekst pochodzi z pisma Stowarzyszenia Pomocników Mariańskich w Polsce Z Niepokalaną Lato 2018
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |