Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Modlitwa - ale jaka?

(Artykuł dyskusyjny)

Będzie tu więcej pytań, niż twierdzeń. Nawet twierdzenia, w moich zamiarach, mają tu być pytaniami. A chodzi tu o zagadnienie modlitwy, o której wiem na pewno, że także dzisiaj trzeba się modlić i nie ustawać. Wiem również, że trzeba się modlić prawdziwie. To także problem.

Osobiście odczuwam bardzo silną potrzebę modlitwy z bardzo wielu powodów. Między innymi dlatego, że zawodowo param się filozofią i pracą wychowawczo-dydaktyczną wśród młodzieży. Szczerze mówiąc, nie tyle święty Tomasz i jego "drogi" budzą tu we mnie tęsknotę za Bogiem. To raczej właśnie ów "jarmark filozoficzny", pełen ludzkiego, intelektualnego jazgotu. Każdego dnia lawina informacji naukowej. Mrowie problemów i pytań. Kolosalny wysiłek w celu otrzymania optymalnej syntezy, I właśnie wtedy, świadomość ogromu tajemnicy wszechbytu ugina kolana do piłatowej modlitwy: "Panie! Co to jest prawda?" Słyszałem podczas kazań pasyjnych, że to nie jest dobra modlitwa. Ale w tym odezwania się sceptyka był on sobą! To była jego, Piłata, rozmowa z Tajemniczym Człowiekiem. Nie silił się na rzekomo "pobożne" frazesy, jak to mieli w zwyczaju faryzeusze. Więc czasem odczuwam nieodpartą potrzebę, prosić Boga o prawdę. Ale nie taką teoretyczną, odzianą we wzory, aksjomaty i prawa, lecz taką, bez której życie na co dzień staje się błądzeniem bezsensu. Nauka robi wciąż kolosalne postępy. Czy tym samym czyni łudzi szczęśliwszych? Z każdym dniem, w ludzkim odczuciu moralnym, ostrzej rysują się znaki pytania.

A więc np.: gdzie leży granica między słabością a grzechem? Między naturalną skłonnością a cnotą? Między pospolitym konformizmem a dobrocią? Między zaborczym i władczym instynktem a miłością ? I takich pytań jest wiele. Pytań z pozoru łatwych. Kryją one w sobie głód prawdy, bez której nie można stać się prawdziwym i pełnym człowiekiem. Rzecz jasna, nie chodzi tu, broń Boże, o zastępowanie wysiłku nad przezwyciężeniem ludzkiej nieudolności modlitwą. Dotykamy tu raczej zagadnienia specyficznej sytuacji człowieka, która wyraża się w odczuciu osamotnienia, w jakiej musi się znaleźć człowiek, który decyduje się na walkę ze swoim losem, bez Boga. Ten właśnie człowieczy los, ukształtowany nieskończonym pasmem procesów dokonujących się w nieprzeniknionej złożoności zjawisk wielkiego wszechświata, godzi w najgłębsze i tajemnicze pokłady ludzkiej psyche, przerasta ją swoim ogromem i silą, i w ten sposób budzi w niej zrozumiały niepokój. Temu metafizycznemu niepokojowi przed absolutną samotnością poświęciła filozofia współczesna, podobnie jak literatura i dramat, wystarczająco wiele uwagi. W tej sytuacji jakże wielką pomoc przynosi wiara. Człowiek przestaje czuć się samotny w obecności Tego, który przerasta potęgę losu i przenika labirynt ludzkiej duszy.

Z tych to powodów wydaje mi się, że modlić się - to znaczy, uczyć się siebie i uczyć się drogi życia przed Bogiem. A więc nie klepane pacierze i nie reporterskie składanie "wniosków" do Boga. Kontemplacja mieści w sobie nie tylko coś więcej, coś zupełnie innego niż trwanie bezmyślne, leniwe, statyczne. Sądzę, że kontemplacja każe ująć życie jako proces, który się wciąż dokonuje. W ten sposób stawia człowieka przed Bogiem, który wciąż stwarza. Człowiek włącza się w tę działalność tworzenia pragnieniem spełnienia swojego życia, poszukiwaniem rozwiązań, decyzjami, pracą, ale i niepokojem, który ma swoje źródło w poczuciu swego ograniczenia, i który skłania, aby z tym wszystkim stanąć przed Bogiem. Z nim razem to ma się dokonać.

Taka postawa przed Bogiem, moim zdaniem, stanowi fundament, na którym człowiek w osobowym odniesieniu do Niego uwielbia Go, formułuje swoje prośby, przeprasza, uczy się siebie i swoich zadań, podejmuje zobowiązania. Modlitwa więc nie jest dokładką do życia. Jest punktem startu! Inaczej wszelkie praktyki stają się tym, przed czym ostrzegają słowa Proroka: Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie.

Co Panu Bogu, który wciąż stwarza, przyjdzie z taniej dewocji? Co przyjdzie z pustosłowych uwielbień, które niczego w życiu nie zmienią? Bóg jest szczęśliwy i bez nas. Inaczej nie byłby Bogiem. W chrześcijaństwie sprawa idzie o naszą skórę. Chrystus do nas i dla nas przyszedł. Nie my Bogu, ale Bóg nam jest bezwzględnie potrzebny. Dlatego w liturgii mszalnej tyle uwagi poświęca się Słowu Bożemu. Ono każe życie przemyśleć, zobowiązuje i uczy. Eucharystia - jednoczy z Bogiem. Uwalnia od niepokoju absolutnej samotności.

Ale czy wszystkie formy modlitwy prywatnej trzeba za wszelką cenę, nie bacząc na aktualne potrzeby religijne człowieka, wprowadzać w życie? Nie wymagam od Czytelników, aby podzielali mój punkt widzenia. Proszę jednak, aby dostrzegli sam problem. Polega on na tym, że modlitwa jako proces kontaktowania się człowieka z Panem Bogiem, powinna rozwijać osobowość człowieka. Dlaczego więc tak bardzo często dzieje się inaczej? Dlaczego człowiek modlący kojarzy się z nudziarzem? Brak świadomości? - zgoda. Czy jednak w kościele naprawdę musi być nudno, naiwnie i bez inicjatywy? Siedemnastowieczny zestaw praktyk nie musi przecież zainteresować współczesnego, młodego człowieka. Tych pytań, wydaje mi się, nie wolno pomijać tylko dlatego, że mogą "gorszyć". Bierzemy odpowiedzialność za przyszłość. Ale łatwo, przyznać to trzeba, jest burzyć i krytykować. Dlatego proponuję konstruktywną dyskusję na ten temat między czytelnikami. Praktyk jest dużo. Są godzinki, nieszpory, litanie, różaniec, gorzkie żale, droga krzyżowa, Anioł Pański, modlitwy przed i po posiłku, zaduszki i wiele, wiele innych. Co z tego zaproponować młodym i w jakiej formie? Co zmienić? Co nowego wprowadzić - stosownie do wieku, środowiska. Jedno jest pewne: modlitwa musi rozwijać człowieka.

Na zakończenie przypomniał mi się Marshall. Świetnie ujął problem, który tu chciałem przedstawić. Pisze on w "Czerwonym kapeluszu": "Chrześcijanin musi myśleć i musi się modlić. Tragedią chrześcijaństwa jest to, że ci, którzy myślą, nie modlą się; ci zaś, którzy się modlą, nie myślą" (Cytowane z pamięci). W jakim więc stopniu praktyki pomagają myśleć lub wytracają myślenie? Co Wy o tym sądzicie?

PAWEŁ ZBYCH

Wasze komentarze:
 marzena aneta : 30.08.2024, 23:59
 Modlitwa ale jaka?dziękuję Modlitwa Różna dziękuję Boże Dobry kocham Cię bardzo mocno proszę o miłość prawdę sprawiedliwość szczerość szacunek szczęście uczciwość ufność wiare zdrowie na całym świecie dziękuję Boże Dobry kocham Cię bardzo mocno proszę o szczęście wiare zdrowie dla mojej córki Julii Mai która dzisiaj skończyła jedenaście lat dziękuję Boże Dobry kocham Cię bardzo mocno proszę dla córki mojej w urodziny proszę o dzieciństwo szczęśliwe dziękuję Boże Dobry kocham Cię bardzo mocno proszę dla mnie o dobrego domu kupno małego dobrą małego mieszkania sprzedaż urodę zdrowie pieniądze żebym miała zawsze dziękuję żeby mieli wszyscy i je szanowali dziękuję żeby pracowali uczciwie zarabiali dziękuję
(1)

Autor

Treść

Poprzednia[ Powrót ]Następna
 
[ Strona główna ]

Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda |

Polityka Prywatności Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2024 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej