Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Leczyć muzyką i sercem

Renate Spitzner urodziła się w 1943 r. w Pradze czeskiej, gdzie jej dziadek był generalnym konsulem austriacko-węgierskiego cesarstwa, a potem został czeskim konsulem generalnym. Rodzina ojca Renaty od 200 lat prowadziła w Pradze znany zespół smyczkowy, w którym ojciec był solistą.

W 1951 r. cała rodzina uciekła do Austrii. Ponieważ matka pracowała w służbie dyplomatycznej CSSR, nie czują się zbyt bezpieczni w Wiedniu. Do 1955 r. Renata nie może sama chodzić po ulicach metropolii. Nie powodzi im się też za dobrze. Ojciec dostał najpierw pracę w fabryce metalurgicznej. Dopiero z czasem dostaje się do Opery Narodowej (Volksoper). Renata zaczyna chodzić do szkoły z językiem francuskim, prowadzonej przez zakonnice.

Od dziecka gra na skrzypcach. Potem nauczyła się gry na fortepianie, trąbce i wiolonczeli. Uczy się także gry na flecie i zna się na perkusji. Sama skromnie mówi o sobie, że kto jest otwarty, otrzymuje od Boga wiele darów.

Jest osobą głęboko wierzącą. Zawdzięcza to dwom osobom, siostrom matki, które za stałość w wierze i swoje przekonania wiele wycierpiały od komunistów. Zawdzięcza to też francuskim zakonnicom, u których kończyła szkołę średnią. Zwłaszcza jedna z sióstr swoją głęboką wiarą, pobożnością i dobrocią wywarła na nią ogromny wpływ.

Już w szkole średniej zaczęła się opiekować młodszymi dziećmi, zaniedbywanymi przez rodziców. Później wstąpiła do Legionu Maryi. Jak sama twierdzi, chciała opiekę nad dziećmi połączyć z ich wychowaniem religijnym, a równocześnie wykorzystać tę pracę do uświęcenia się. Rozpoczęła od opieki nad małymi dziećmi. Uczy ich muzyki. Muzyki uczy też starszych. Z obu grupami wiekowymi przygotowuje oprawę muzyczną mszy.

Po zdaniu matury zaczyna studia w Wyższej Szkole Muzycznej. Studiuje terapię muzyczną, skrzypce, fortepian, pedagogikę. Ma duże zdolności muzyczne. Gra dłuższy czas jako skrzypek-solista w Capella Academica, w austriackiej Orkiestrze Mistrzów Tonu (Orchester niederóstrreichischer Tonkiinstler), uczy w szkole muzycznej (niederósterreichisches Musikschulwerk), działajako terapeuta w Baumgartner Hóhe.

Mając21 lat wychodzi za mąż. Wkrótce jednak przeżywa trudne chwile. Sama cierpiąc, uczy się lepiej rozumieć ludzi, którzy borykają się z problemami. Wtedy spotyka dzieci, ale i starszych, których los boleśnie doświadczył i nie mają odwagi stanąć oko w oko z rodzącymi się problemami. Nie chcą i nie są w stanie o tym mówić. Dzięki muzyce mają jednak możliwość uzewnętrznić to, co w nich boleśnie tkwi. Jest to nowa, niewerbalna forma wypowiedzi. Ze śpiewu i muzyki czerpią nowe siły do życia. Renata zaczyna dość wcześnie w swoim życiu rozwijać muzyczno-spoleczną metodę terapii. Jej pracą zainteresowała się także kuria metropolitalna w Wiedniu. Z ramienia kurii bierze także udział w międzynarodowym kongresie, zorganizowanym na Uniwersytecie Wiedeńskim, który był poświęcony tym zagadnieniom. Jej pracę firmuje także ministerstwo szkolnictwa.

Na czym więc polega ta metoda? Chodzi o to, by poprzez muzykę wzbudzić zaufanie i zrozumienie własnej trudnej sytuacji i jej akceptację. Jest to połączenie terapii muzycznej i pedagogiki. Grupa spotyka się kilka razy w tygodniu, aby wspólnie muzykować. Wspólnie opracowują jakiś projekt. Biorą w tym udział ludzie różnego wieku. Nie wszyscy mają uzdolnienia muzyczne. Są obecni też zawodowi muzycy, którzy bezpłatnie pomagają. Wśród uczestników są też ludzie upośledzeni umysłowo i kalecy. Są to ludzie, którzy nie czują się akceptowani w innych środowiskach i cierpią na depresje psychiczne. Do grupy przyjmują każdego, kto chce współpracować jako fachowa pomoc, czy potrzebujący pomocy, lub kto po prostu kocha muzykę. W grupie czuje się ludzką życzliwość i serdeczność względem każdego bez wyjątku. Chodzi tylko, żeby wszyscy otworzyli się na siebie, a muzyka pomaga im w tym. Syn Renaty Gerald, który jest utalentowanym muzykiem, dobiera i sam komponuje odpowiednie utwory dostosowane do możliwości każdego członka grupy Chodzi nam przede wszystkim, aby dać każdemu szansę twórczości, rozwoju osobowego i rehabilitacji, a one dokonują się właśnie we wspólnocie ludzi. U tych wszystkich ludzi, którym się zdaje, że są na końcu, odżywa świadomość, że Bóg jest dobry i bogato obdarzył ich w dary, które może zostały trochę przysypane, ale zawsze jest możliwość zaczęcia na nowo. Ludzie z kompleksami przekonują się, że i oni coś potrafią i mogą się na coś przydać i jeszcze innym pomóc. Wielu ludzi chronicznie upośledzonych uczy się akceptować własne kalectwo i żyć mimo wszystko. Tutaj trafiają też dzieci skrzywdzone i pobite. Nie stawia się im żadnych pytań co do przeszłości. Były pytane już tyle razy. Zaczynamy z nimi nowy rozdział życia. Przez instytut przeszło już ponad 1000 dzieci i starszych. Każda grupa liczy od 12 do 22 osób a ma dwie - trzy grupy. Zdarzają się też mniejsze grupy, a bywa, że prowadzi terapię indywidualnie. Oczywiście wszystko bezinteresownie.

W latach 1989-1991 zajmowała się uchodźcami z Rumunii. Wielu znalazło schronienie w jej własnym domu. Przy okazji trzeba było załatwiać trudne formalności w wielu urzędach, a zwłaszcza na policji. Miała wtedy ponad 800 podopiecznych.

W 1995 r. przygotowała z dziećmi z Wiednia obóz muzyczno-terapeutyczny dla dzieci ze Słowenii, które w czasie wojny domowej poniosły wiele szkód moralnych i psychicznych. Niestety, w ostatnim momencie ONZ odmówiło pieniędzy na imprezę.

Pani Renata organizuje też koncerty na różne cele dobroczynne, np. na szpital dziecięcy w Pradze, występy w domach starców i opieki społecznej. Wiele parafii prosi też o pomoc w oprawie muzycznej nabożeństw.

W wielu wypadkach piękno liturgii, zwłaszcza muzyki sakralnej, przywiodło do Boga ludzi, którzy z Nim dawno utracili kontakt. Praca w "wiosce dziecięcej" uświadomiła Renacie, że u wielu dzieci i młodych ludzi trzeba pogłębić znajomość prawd wiary. Dlatego katecheza dzieci i młodzieży jest dla Renaty i jej współpracowników podstawowym zadaniem. Dzięki jej pracy wielu młodych ludzi odkryło ponownie Kościół i sens życia. Wiele typów aspołecznych odkryło wartość życia społecznego.

W 1993 r. na uczczenie Hermana Gmeinera, twórcy "wiosek dziecięcych", Gerald napisał specjalną mszę na chór dziecięcy. Przygotowanie tej mszy, opracowywanie z dziećmi tekstów i muzyki do niej było wspaniałą katechezą.

Zapytana kiedyś, z czego żyje, bo przecież większość pracy wykonuje za darmo, Renata wzruszyła ramionami i tylko serdecznie się uśmiechnęła.

Zresztą dzień pracy zawodowej i społecznej kończy się dla Renaty często dość późno. Wracając do domu spotyka jeszcze przed drzwiami kogoś, kto czeka na osobistą rozmowę, pomoc w rozwiązaniu trudnych problemów osobistych, pociechę. Ludzie dziś potrzebują serca i cierpliwego wysłuchiwania ich, bardziej niż materialnej pomocy. Zbyt często są bezradni wobec siebie i tego, co ich otacza. Dlatego Renate Spitzer leczy ich dusze muzyką i sercem.

(por. "Yision 2000" 6/97, s. 12-13)

 
[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2024 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej