Jeszcze jeden kurs?Mam pytanie dotyczące nauk przedmałżeńskich. Czy to jest obowiązkowe? Czy zwalnia z nauk matura z religii? Powiem wprost, nie mam czasu i ochoty w tym uczestniczyć. Dla mnie to utrudnianie życia przez księży.Kurs na prawo jazdy kategorii B wynosi 30 godzin teorii i 30 godzin praktyki. Kurs przedślubny stanowi 10 spotkań ogólnych i 3 spotkania w poradni. To ok. 3 razy mniej. Nie wierzę, żeby małżeństwo było mniej ważne od nauki jazdy samochodem. Coraz częściej do naszej Diecezjalnej Poradni Specjalistycznej trafiają pary przychodzące w sprawie rozwiązania ślubu po kilkunastu dniach czy kilku tygodniach (!!!). Większość obecnie rozpadających się małżeństw tworzą pary bardzo młode. Trudno mi z takiej perspektywy traktować obowiązkowy kurs przedślubny jako "utrudnianie życia przez księży". Może właśnie sensowne byłyby egzaminy do ślubu, takie jak egzaminy na prawo jazdy? Rozumiem ten brak ochoty na kolejny kurs. Młodzież często dziś łączy dojazdy, pracę i naukę. Zmęczenie dotyka wszystkich. Ale nie uważam za sensowne omijanie akurat kursu przedślubnego, czy nawet zwalnianie się z jego części. Chodzi nie o papierek. Nie wchodzicie w sakrament małżeństwa - mam nadzieję - ani dla księdza, ani dla rodziców. Rzecz idzie o Wasze szczęście, miłość, o uniknięcie jak największej liczby błędów. Jest obowiązkiem sumienia wobec narzeczonego i waszego związku chodzenie na kurs. Dobrze przygotować się do ślubu - to znak mądrej miłości. Owszem, ksiądz może zwolnić z części spotkań, jeśli macie maturę z religii. Uważam jednak, że warto odbyć wspólnie cały kurs. Przed ślubem wspólnie słucha się uważnie, z przejęciem, inaczej niż w klasie maturalnej. Pamiętam, że naprawdę w pełni korzystały z takich spotkań w klasie maturalnej tylko te moje uczennice, które spodziewały się dziecka. Słuchać i słyszeć wspólnie z osobą kochaną to, co ważne dla obojga - dużo znaczy dla budowania związku. Można potem te sprawy przegadać, ustalić jakieś wspólne zdanie obowiązujące po ślubie. Pożyteczny jest też kontakt z innymi parami przygotowującymi się do małżeństwa i dzielenie się doświadczeniami. Można zobaczyć w tych parach jak w lustrze sporo ciekawych rzeczy. Można się od innych czegoś nauczyć. Po dobrym kursie są dużo mniejsze szansę, że ktoś mówi po ślubie: "nigdy o tym nie rozmawialiśmy". Wbrew narzekaniom uważam, że poziom katechez przedślubnych powoli, ale systematycznie wzrasta. Więc warto zrobić taki kurs. Choćby po to, żeby mieć poczucie, że zrobiłem/am wszystko, co potrzebne i ważne dla naszego związku i dla naszych dzieci. ks. Marek Kruszewski
Tekst pochodzi z Tygodnika
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |