Potrzebuję rodziców od zarazŚwiadectwo MaćkaKażdy z nas ma wyobraźnię, wystarczy "podróż" do własnego dzieciństwa i przypomnienie jak ważna była dla nas rodzina. Co czuje mały człowiek, kiedy jego rodzina nie jest dla niego miejscem bezpiecznym, co czuje kiedy ją traci? Jak bardzo czuje się wtedy samotny i nieszczęśliwy? Jak bardzo boi się nowych ludzi i sytuacji? Jak źle jest nie mieć nikogo, kto przytuli. Zagubienie i strach nie zawsze owocują dobrym zachowaniem. Najczęściej buntem, gniewem oraz pytaniem "dlaczego właśnie ja?".Oto autentyczna historia chłopca, który potrzebował rodziców od zaraz. Jak trafiłem do ochronkiMam na imię Maciek i mam 11 lat. Przez trzy lata moim domem była Ochronka Bałucka. Wcześniej mieszkałem z mamą i tatą w jednym pokoju. Mama nosiła wodę ze studni i często było zimno, bo nie było pieniędzy na węgiel. Mama sprzątała i z tego było trochę pieniędzy, ale nie starczało, bo tata nie pracował. Tacie przeszkadzały hałasy, bo był codziennie pijany i można było go rozzłościć. Kiedy był zły, dostawała mama. Wiele razy była u nas policja. Zabierali tatę, ale wracał. Raz tata uderzył mnie i trafiłem dla szpitala. Miałem krwiaka w głowie, czy coś takiego. Potem mama była chora i stale leżała, a tata na nią krzyczał. Chowałem się wtedy pod łóżko, żeby tata nie mógł mnie wyciągnąć. Kiedy mu się to udawało bił mnie i wyzywał. Mama umarła na wiosnę, a pani kurator zawiozła mnie do Ochronki Bałuckiej.Ja też chciałem mieć rodzinęOśrodek prowadziły siostry Salezjanki. Na początku bałem się bardzo. Po przyjeździe siostry nakarmiły mnie, trochę obejrzałem swój nowy dom i poszedłem spać. Rano dostałem nowe czyste ubranie. Jadłem aż trzy razy dziennie, nie licząc owoców i cukierków. Ale mimo wszystko, było mi smutno i tęskniłem za mamą. Kiedyś przyszedł tata, ale uciekłem i schowałem się. Bałem się, że mnie zleje i zabierze. Nie chciałem z nim być.Dzieci śmiały się ze mnie, bo nie umiałem dobrze czytać i sepleniłem. Inne dzieci odchodziły z nowymi tatusiami i mamusiami. Kiedy odwiedzały Ochronkę, mówiły co robią i były bardzo ważne. Kiedy moja ulubiona koleżanka z klasy - Kamilka znalazła nowych rodziców, było mi bardzo smutno. Mówiłem później w szkole, że to ja byłem u jej nowych rodziców przez ferie. Opowiadałem, że jeździłem z nowym tatą na basen i bawiłem się z psami, a nowa mama tylko dla mnie piekła pączki. Wiem, że kłamstwo to grzech, ale ja tak bardzo chciałem też mieć rodzinę. I stał się cudTata umarł jesienią, rok temu. Nie miałem nadziei, że będę miał własny dom. Usłyszałem, jak pani kurator mówiła do siostry, że jestem już za stary na adopcję. W dodatku jestem chłopcem, a chłopców trudniej umieścić w rodzinie.Przez cały Wielki Post modliłem się bardzo, żebym i ja znalazł rodziców: "Panie Boże, przecież czas leci, a ja potrzebuję ich od zaraz". I stał się cud. W Wielkim Tygodniu, w środę, pani Ania z Ośrodka przyjechała do Ochronki z Panią i Panem. Przyjechali do mnie!!! Kiedy wszedłem do pokoju, w którym siedzieli, byłem bliski płaczu. Ręce mi się spociły i nie wiedziałem co zrobić. Wtedy pani Ania powiedziała, że państwo chcieliby mnie poznać i jeśli zechcę pojechać, zaproszą mnie do swojego domu. Nie wiedziałem, co powiedzieć. Pani podeszła do mnie i przytuliła. Ładnie pachniała. Pan pocałował mnie w głowę. Ta Pani miała ciepły głos i powiedziała, że jestem bardzo ładnym chłopcem. Podobali mi się i bardzo chciałem być zaproszony. Poleciałem po plecak i za chwilę byłem już znowu w pokoju. Cały czas tam siedzieli i czekali na mnie. Byłem bardzo ważny. Mój mały domekDzieci kiwały mi rękami, kiedy wsiadałem do samochodu. Jechaliśmy długo, aż przyjechaliśmy do małego miasteczka. Było małe, ale wesołe i bardzo zielone. Znalazłem się w małym domku, gdzie w drzwiach przywitał mnie starszy Pan, ojciec Pani. Był uśmiechnięty. Od razu zaprzyjaźniłem się z kotem Miałczkiem. Zaczęliśmy chodzić na spacery i bawić się w domu. Pan grał ze mną w kosza. Nie udawało mi się trafić, ale Pan mówił, że nie zawsze się udaje i wcale się nie śmiał.Bałem się, że nie będą mnie chcieli, a ja ich tak polubiłem i kota też. Kiedy leżałem w łóżku, w pokoju na górze, usłyszałem jak Pani, na którą mówiłem Ciocia, telefonuje do pani Ani z Ośrodka. Powiedziała jej, że pragną abym został na zawsze. Była już u dyrektora szkoły i mogę chodzić do niej od zaraz. Potem mówił Pan, to znaczy Wujek, a na końcu Dziadek, że jestem bardzo kochanym i inteligentnym chłopcem. Ciocia chwaliła się, że umiem pomagać w porządkach i nawet pomagałem piec ciasto. Wybrali właśnie mnieSprawa o moją adopcję jest już wyznaczona. Pani Ania powiedziała, że mogę w niej uczestniczyć. Cieszę się, że będę mógł sam powiedzieć sędziemu, że chcę być w mojej nowej rodzinie.Cieszę się, że będę mógł pojechać na grób mamy. Moja nowa Mama mi to obiecała. Co z tego, że mam piegi, okulary i krzywe zęby. Dla mojej nowej Mamy i Taty, jestem najlepszy. Wybrali właśnie mnie. Świadectwo Maćka na Międzynarodowym Kongresie "O godność dziecka", przedstawiła Anna Szolc-Kowalska, przewodnicząca Ogólnopolskiego Porozumienia Ośrodków Adopcyjno-Opiekuńczych GŁOS DLA ŻYCIA
(Duszpasterstwo Małżeństw Pragnących Potomstwa)
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2021 Pomoc Duchowa |