In vitro - wykroczenie przeciw życiuKażdy człowiek jest niepowtarzalną osobą, jest osobnym stworzeniem posiadającym swą ludzką niezbywalną godność. (Niezbywalną - znaczy, że nikt, nawet on sam, nie może go jej pozbawić.) Ma bezwarunkowe prawo do życia od momentu poczęcia do naturalnej śmierci. Odstępstwa od tej generalnej zasady wielokrotnie w historii doprowadzały do makabrycznych wynaturzeń.Za wszelką cenęPozostaje jeszcze problem szczególnie trudny w związku z tym, że wzbudza wielkie emocje, że wiąże się z osiągnięciem upragnionego, dobrego samego w sobie celu. Myślę o technice in vitro. I coraz częściej słyszy się opinie: "Kiedy skończą się problemy techniczne, kiedy przestaną już ginąć nadliczbowe embriony, to ja osobiście uważam, że nawet Kościół zgodzi się na in vitro". Osoba to mówiąca nie rozumie zupełnie nauki Kościoła. Oczywiście, ważnym argumentem jest to, że giną istoty ludzkie. Ale naczelnym argumentem, (który nigdy nie przestanie obowiązywać) jest godność osoby ludzkiej. Każde dziecko ma prawo do poczęcia na skutek aktu miłosnego rodziców. Oczywiście, jest to trudna sprawa, jeżeli małżeństwo latami czeka na poczęcie upragnionego dziecka. Ale trudności, będące sprawą ludzką, po ludzku muszą być rozwiązywane. Chciałbym to skomentować przykładem z życia.Problem in vitroDwukrotnie z żoną zdarzyło nam się rozmawiać z parami, które otarły się o problem in vitro, które poważnie o tym myślały. Jedna para przyszła do nas już po kilku próbach, była zdeterminowana: oni muszą mieć swoje dziecko. Rozmowa była, jaka była. Skończyła się tym, że podjęli dalsze próby. Nie wiem, ile tych prób było, ale zdaje się, że już "naście" nie starczyło. Kobieta zmaltretowana fizycznie i psychicznie. Już nie mówiąc o tym, że morze pieniędzy wydali, bo to nie jest w ramach usług bezpłatnej służby zdrowia. (Choć ten argument jest zupełnie drugorzędny). Po latach ta para wróciła do nas i pomagaliśmy jej - w adopcji. Zaadoptowali dziecko i są niebotycznie szczęśliwi.
Oczywiście, nie każda para być może ma mieć dziecko. To jest strasznie trudno przyjąć i nawet trudno wypowiedzieć, że: "My nie mamy dzieci". Jeśli jednak uznamy, że wszyscy jesteśmy powołani do służby życiu, to jakiś sposób służenia życiu znajdziemy. Jeżeli będziemy uważać, że dziecko nam się należy, to również temu dziecku, które się pocznie, bardzo łatwo wyrządzimy krzywdę, traktując je, jako "swoją własność". Z punktu widzenia wychowania dziecka jest to postawa niezwykle niebezpieczna. Przeprowadzono badania nad dziećmi maltretowanymi i okazało się, że często wcale nie były to dzieci nie chciane. Przeciwnie były to dzieci najbardziej chciane, tylko uważane za "własność" rodziców. Rodzice wszystko ustalili zawczasu. Synek miał zostać mistrzem świata w czymś tam, a on w ogóle nie miał do tego talentu, wobec czego byt maltretowany, bo nie spełniał oczekiwań rodziców. Tak więc mity o dzieciach chcianych i nie chcianych i ich niechybnym losie są po prostu nieprawdziwe. Czasem dziecko nie- planowane, z trudem przyjęte, staje się największym szczęściem rodziców, a z upragnionym bywa odwrotnie. Przyznać się do błęduTak więc cały problem wykroczeń przeciwko życiu i próba likwidacji tego negatywnego zjawiska sprowadza się w zasadzie do tego, co już powiedzieliśmy: do kształtowania w ludziach postawy pełnej szacunku, właściwego podejścia ludzi do przekazywania życia, a w związku z tym - do całego problemu współżycia płciowego. Do całej - że tak powiem - aktywności płciowej. Jeżeli to będzie najpierw we wnętrzu człowieka właściwie ustawione, to potem wszystko będzie dobrze. Zobaczmy, jak daleko nasza kultura odeszła od naturalności i normalności i jak nieszczęśliwi są młodzi ludzie wchodzący dzisiaj w małżeństwo z totalnym bałaganem w głowie. Jak oni mają pokonywać trudności w drodze do celu, jeśli w ogóle oni nie wiedzą, co jest celem. Wielu młodych wytycza sobie cele błędne, nie prowadzące do szczęścia.I właśnie na terenie płciowości bardzo wielu ludzi błądzi w sposób ogromnie, ogromnie dramatyczny, bolesny, tragiczny. Błądzą, bo skorzystali z fałszywych przewodników, bo ich oszukano. Owoce tego zbieramy my wszyscy, będą zbierać nasze dzieci i dzieci naszych dzieci. W jakimś sensie powinniśmy się czuć powołani czy nawet wewnętrznie zobowiązani do prostowania fałszerstw i demaskowania kłamliwości funkcjonujących mitów. Nie ma ludzi, którzy nie popełniają błędów. Ale nie ma również - trzeba to ciągle powtarzać - sytuacji, w której człowiek nie mógłby powstać z upadku. Ba, stać się świętym. Nie ma takiej sytuacji. Mamy piękny biblijny przykład syna marnotrawnego - przypowieść, do której osobiście bardzo często się odwołuję. Przenika ją nigdy nie pokonany chrześcijański optymizm: Nie ma takiego upadku, z którego człowiek nie może się podźwignąć. Tylko podstawą odnowy musi być coś, na co tak ogromnie trudno zdobyć się, zwłaszcza mężczyźnie. I to jest źródło bólu wielu małżeństw. Mężczyźnie trudno jest powiedzieć: "Przyznaję, popełniłem błąd". Boi się, że będzie to odczytane jako przyznanie się: "byłem głupi". Trzeba pomagać mężczyznom, by umieli powiedzieć: "Nie wiedziałem. Nie byłem świadom. Postępowałem źle. Teraz chcę żyć lepiej". I ogromnym szacunkiem należy darzyć tych, których stać na przyznanie się do błędu, doceniać ich odwagę i prawdziwą męskość. Niedawno miałem bardzo trudną rozmowę. Mówiłem i mówiłem, miałem utkwiony w siebie zimny wzrok mężczyzny, żadnej reakcji. Mówiłem i nie wiedziałem, co w nim się dzieje. Chyba po 40 minutach mojego mówienia on jakoś głęboko westchnął i powiedział: "Dużo rzeczy robiłem źle. Nie wiedziałem"... Ja już nie wiedziałem, co robić. Było mu trudno się na te słowa zdobyć. Nie zdajecie sobie, panie, sprawy, jak ogromnie trudno jest mężczyźnie przyznać się do błędu. A to jest punkt startu do odnowy, naprawy czegokolwiek. Trzeba w tym pomóc. Pokazać, że mądrość polega na tym, że gdy ktoś dowiaduje się prawdy, gotów jest zmienić swoje życie. Mądrość nie polega na upieraniu się przy starych błędach. To jest dopiero głupota. A sprawy, o których tu mówimy to sprawy najbardziej podstawowe, dotyczące wprost i dosłownie życia i śmierci, ludzkiego szczęścia i nieszczęścia. Tak więc problem wykroczeń przeciwko życiu to przede wszystkim problem postawy człowieka wobec prawa do życia, które to prawo się kwestionuje i wobec przyjemności seksualnej, która stała się dla wielu wartością autonomiczną i służy użyciu, wyrwana z kontekstu służby życiu. Najwspanialszy dar i owoc miłości - dziecko - stał się dla wielu zagrożeniem i przedmiotem lęku. Ludzie o takiej postawie sami siebie unieszczęśliwiają... JACEK PULIKOWSKI
(Duszpasterstwo Małżeństw Pragnących Potomstwa)
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2021 Pomoc Duchowa |