Marzenie o dzieckuJesteśmy małżeństwem od 15 lat. Wprawdzie oboje otrzymaliśmy wiarę od naszych rodziców, ale nasze chrześcijaństwo było tradycjonalne, chłodne i zwyczajne.Podobnie jak inne małżeństwa mieliśmy kłopoty z mieszkaniem i zdobyciem dobrej pracy. Uznaliśmy, że dopiero później przyjdzie czas na dzieci, które miały być zabezpieczeniem na czasy nie pierwszej młodości. Skrupulatnie realizowaliśmy nasz program: najpierw mieszkanie, ukończone studia, samodzielna praca, samochód i wreszcie przyszło pragnienie, by mieć dziecko. W tych planach, gdzieś po drodze, została przytłumiona nasza duchowość małżeńska -jakbyśmy to my chcieli podporządkować sobie wolę Bożą. Bóg jednak widział to inaczej, ponieważ upragnione dziecko nie chciało przyjść na świat. Zaczęło się nasze wspólne leczenie, analizy. W końcowej fazie lekarze skupili się na mnie, stwierdzając, że wszystko jest prawidłowo ukształtowane, a między wierszami" sugerowali, że przyczyna może leżeć w sferze psychiki. Sugerowali, że nieraz "pękają lody", gdy uprzednio zaadoptuje się inne dziecko. Rozważaliśmy więc możliwość adopcji i byliśmy na nią otwarci, mąż jednak obawiał się, czy takie jest życzenie Pana Boga i czy sam w trudnych momentach nie wypomni temu dziecku, że nie jest nasze i że jest dla nas powodem do zmartwień i niepokoju. A to mogłoby wyrządzić więcej krzywdy niewinnemu dziecku. Po 5 latach trwania małżeństwa zapragnęliśmy... Chrystusa. Szukaliśmy drogi dla naszego małżeństwa, drogi wspólnej, która wzbogaciłaby nasz sakrament, utwierdziła we wzajemnej miłości, a tym samym otworzyła na innych, na Kościół. Drogą, którą Pan nam wyznaczył, był Ruch Swiatło-Życie i Kręgi Kościoła Domowego. Animatorzy, osoby wprowadzające nas do ruchu sugerowały, że na początku wskazane jest przeżycie Seminarium Odnowy w Duchu Świętym. Dzięki niemu właśnie przeżyliśmy szczególne spotkanie z Panem Bogiem, nauczyliśmy się modlitwy Ducha, który jest w nas, zaczęliśmy otwierać nasze serca dla Jezusa i przyjmować Jego wolę względem nas jako jedynie słuszną drogę dla naszego życia. To Seminarium, trwające około 3 miesięcy, polegało na osobistej modlitwie, rozważaniach i cotygodniowym spotkaniu z grupą pod czujnym okiem ojca jezuity. Któregoś dnia, w czasie modlitwy w kościele Ojców Jezuitów w Toruniu, znalazłam kartkę położoną na ławce, która (jak dzisiaj oceniam z perspektywy czasu) była przeznaczona dla mnie. Znajdowała się na niej modlitwa do św. Judy Tadeusza, patrona spraw beznadziejnych. Zaczęłam się gorąco modlić, nie mówiąc nawet o tym mężowi... Po 8 latach naszego małżeństwa otrzymaliśmy zaproszenie od kapłana naszej parafii, o. Stanisława (redemptorysty), na pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Te dni w Ziemi Świętej, na której urodził się i żył nasz Pan Jezus zostaną nam w pamięci do końca życia. Tam też pogodziliśmy się z wolą Bożą, odstawiliśmy na bok wszystkie lekarstwa, mające pomóc w poczęciu nowego życia. I... po 9 latach małżeństwa na świat przyszło dziecko! Pan Bóg obdarzył nas dziewczynką, ku mojemu zaskoczeniu, ponieważ w swoich marzeniach widziałam chłopca, a w częstych modlitwach do św. Judy Tadeusza obiecywałam, że jeśli się narodzi, to będzie nosił jego imię. Ale po 2 latach od narodzin Ani drugi raz zaszłam w ciążę i tym razem był to syn, który zgodnie z obietnicą nosi imię Tadeusz. Można by jeszcze pisać wiele epizodów z naszego życia, świadczących o tym, że Bóg jest największą wartością, Ojcem troszczącym się o nas i pomagającym nam wywiązać się z roli opiekunów dzieci, które nam podarował. To On pomaga nam teraz w przekazywaniu wiary naszym dzieciom i uczy nas opierać się na Nim we wszystkim. Matka
Tekst pochodzi z Dwumiesięcznika
(Duszpasterstwo Małżeństw Pragnących Potomstwa)
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2021 Pomoc Duchowa |