Wieczna przyjaźńPewnego, wrześniowego dnia, w życiu państwa Winieckich wydarzyło się coś bardzo radosnego. Na świat przyszła ich córeczka. Małżeństwo zdecydowało, że dziewczynka odziedziczy imię po swojej babci Wiktorii. Rodzice zawiadomili krewnych z różnych krajów Wszyscy bardzo się ucieszyli i nie mogli się doczekać, kiedy zobaczą dziewczynkę.Rodzice Wiktorii byli bardzo pobożni i chcieli jak najszybciej ochrzcić dziecko. Matką chrzestną została ciocia z Hiszpanii, a chrzestnym wujek z Włoch. Po przyjęciu Wiktorii do rodziny chrześcijan, odbyła się uroczystość. Goście mogli zostać na noc, bowiem państwo Winieccy mieli duży dom. Niestety, sąsiedzi zazdrościli Winieckim szczęścia i bogactwa. Mimo że tego samego dnia także im urodziła się dziewczynka, której dali na imię Zuzanna. Minęły cztery lata. Obie dziewczynki były bardzo kochane przez swoich rodziców i zdrowo się chowały. Pierwszy raz spotkały się w piaskownicy i od razu polubiły. Jednak, gdy mama Zuzi zobaczyła, że jej córka bawi się z Wiktorią, zdenerwowała się i zabrała córkę do domu. Dziewczynkom zrobiło się smutno. Nazajutrz mama Wiktorii poszła do pani Kraszewskiej i poprosiła, żeby jej córka mogła do nich przychodzić. Mama Zuzi po długich namowach zgodziła się. Nawet pozwoliła, aby jej syn Łukasz też mógł się bawić z dziewczynkami. Dzieci spędzały czas we trójkę razem z bratem Zuzi - Łukaszem. Nadchodził dzień piątych urodzin dziewczynek. Mam Wiktorii zaproponowała, żeby urodziny odbyły się wspólnie w ich willi. Mamie Zuzi było trochę wstyd, że są biedni i nie mogą zorganizować uroczystości. Nadszedł dzień przyjęcia. Przyjechało wielu krewnych Wiktorii. Niestety, nikt nie przyjechał z rodziny Zuzi, ponieważ nie mieli środków transportu. - Jest mi przykro, ale nasi krewni nie przyjadą - powiedziała mama Zuzi. - Proszę się nie martwić, wszystko zaplanowałam, goście mają prezenty dla obu dziewczynek - oznajmiła mama Wiktorii. Najpierw goście poszli na Mszę św. w intencji dziewczynek. Potem rozpoczęło się przyjęcie. Dziewczynki dostały dużo prezentów i buziaków. Nawet Łukasz otrzymał kilka upominków. Wszyscy się wspaniale bawili. Przyjęcie było udane. Aż do wypadku... Właśnie Zuzia z bratem i Wiktorią szli przez ogród, gdzie tańczyli goście. Przechodzili obok cioci Emerdy, która potknęła się i szklanka upadła na głowę Zuzi. Gdy zobaczyła to mama Zuzi - pani Kraszewska strasznie się zdenerwowała, a gdy przyjechała karetka powiedziała: - Jeśli coś stanie się mojej córce, podam was do sądu. Już teraz zabraniam moim dzieciom bawić się z pani córką. Na szczęście Zuzi nic się nie stało. Jednak jej mama zabroniła swoim dzieciom przyjaźnić się z Wiktorią. Od nieudanego przyjęcia urodzinowego minęło kolejne 5 lat. Zuzia i Wiktoria miały już po 10 lat, a Łukasz 11. Nadal nie mogli spotykać się z Wiktorią. Dzieci jednak tak łatwo się nie poddawały. Potajemnie rozmawiały przez płot, w czym pomagała im mama Wiktorii, która chciała, aby dzieci się spotykały. Pewnego dnia dzieci znowu spotkały się w tajemnicy. - Tak bardzo kochamy naszą mamę, szkoda, że nie pozwala nam bawić się razem - powiedziała Zuzia. Rozmowie dzieci przysłuchiwała się mama Zuzi i Łukasza. Zrozumiała, że zrobiła błąd. Pogodziła się z mamą Wiktorii i wszyscy znowu żyli w zgodzie. Mama żałowała tylko, że stracili pięć lat na niepotrzebne kłótnie. KASIA KLEJNOWSKA
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |