MalarzSetki razy wykonywał podobną robotę, a więc może po raz czterysta osiemdziesiąty szósty albo pięćset dwunasty malował ściany zwykłego mieszkania. To mieszkanie należało jednak do większych - salon, jadalnia, trzy sypialnie, gabinet. Właściciele zażyczyli sobie, by salon był na żółto, jadalnia na jasnozielono, dwie sypialnie na biało, jedna - dla dziecka - na różowo, gabinet zaś na szaro.Gdy pozostała mu już do pomalowania tylko jedna sypialnia, był bardzo wyczerpany. Ale pieczołowicie wodził pędzlem po ścianie, tylko od czasu do czasu zanurzał go w białej farbie. Ta biel w jakiś niewytłumaczalny sposób nużyła go. Czuł, że nie zdoła skończyć pracy, jeśli nie użyje innego koloru. Namalował więc na ścianie niebieską linię, z zamiarem pokrycia jej później białą farbą. Pomogło to jedynie na chwilę. Nie będąc do końca świadomy, co się z nim dzieje, otworzył wszystkie puszki z farbami. A potem zaczął malować... - Proszę mi wybaczyć! - zawołał ze skruchą, gdy przyszli właściciele. - To ze zmęczenia. Ale ja to wszystko zamaluję. Młodzi, lecz poważni małżonkowie patrzyli osłupiali na obraz, którego się nie spodziewali. Na ścianie był teraz fantastyczny ogród, w którym rosły niezwykłe drzewa i kwiaty, a między nimi bajecznie kolorowe ptaszyska, a nawet purpurowy lew. - Jutro już tego nie będzie! - zapewniał zażenowany artysta. - Chyba byłoby szkoda - powiedziała pani domu. Grzegorz Pełczyński
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |