Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Ciemność po szkole

Żeby zabić czas do odjazdu pociągu uczniowie wolą wtoczyć się po mieście niż siedzieć w "budzie"

Mamy z Piotrem i Arkiem aż trzy godziny do pociągu, więc siadamy przy piwie - mówi Krzysztof z czwartej technikum.

Scenariusz zagospodarowania popołudnia przez uczniów, którzy mają po szkolnych zajęciach trochę czasu jest bardzo podobny do tego, co robią ci, którzy wagarują lub uciekają z lekcji. Włóczą się po mieście, chodzą do sklepów albo na piwo. - Idziemy z bratem do "Empiku" i siadamy przed komputerami albo słuchamy muzyki - mówi chłopak z pierwszej klasy szkoły średniej.

Ich starsi koledzy potwierdzają, że rzeczywiście tak jest, ale tylko w początkach roku szkolnego i na wiosnę. - Szybko im się to znudzi. Młodzi i tak wkrótce wylądują w pubach przy piwie, bo zimą nie chce się chodzić - zgodnie przytakują.

Proszę o zwolnienie

Koniec października. Godz. 19.55. Ostatni uczniowie wychodzą z budynku Zespołu Szkół Elektrycznych nr 1 w Poznaniu. Część z nich, przebiegając przez ruchliwą ulicę, zmierza ku pobliskim przystankom na autobus albo tramwaj. O tej godzinie szkoła kończy drugą zmianę i zamyka podwoje. - W ubiegłym roku lekcje kończyły się godzinę wcześniej, ale były i takie lata, gdy szkoła pracowała prawie do dziewiątej - mówi Iwona Napierała, zastępca dyrektora.

Lekcje zaczynają się o wpół do ósmej rano, kończą przed ósmą wieczorem, gdy jest już ciemno - w sumie: czternaście jednostek lekcyjnych. Druga zmiana przychodzi na pierwszą, drugą po południu. Zimą jest ciemno i na początku zajęć, i przy końcu. Ale w układzie planu przeszkadza nie tylko wyż demograficzny.

- Tegoroczne rozkłady jazdy autobusów, a przede wszystkim pociągów są nieprzyjazne uczniom. Rok temu było lepiej - mówi Iwona Napierała. - Wiele autobusów i pociągów powypadało z nich. To spowodowało, że znacznie większa niż w ubiegłym roku liczba uczniów ma kłopoty z dojazdem do szkoły na pierwszą poranną godzinę i z powrotem do domu. Stąd wielu z nich prosi o przepustki zwalniające z jakiejś części lekcji.

Wicedyrektor kilka lat temu wprowadziła je, aby zarówno uczniom, jak i nauczycielom prowadzącym zajęcia ułatwić życie. - Na pewno sobie nie ułatwiam pracy - wskazuje na stertę próśb o zwolnienie i plik wypisanych już i podstemplowanych przepustek. - Każdą prośbę muszę rozważyć i sprawdzić, bowiem uczniowie próbują rzeczywistość przedstawiać w zbyt ciemnych barwach. A to zajmuje niezmiernie dużo czasu.

Prośby wyglądają standardowo: "Proszę o zwolnienie o 15 minut z ostatniej lekcji, która kończy się o 19.05, ponieważ mam pociąg o 19.20, a następny dopiero o 21.30". Wnioski podpisuje wychowawca klasy, dyrektor oraz rodzice, którzy przejmują od momentu wyjścia ucznia ze szkoły odpowiedzialność za dziecko.

Nie w ciemno

- Czasami targuję się z uczniami o pięć minut - uśmiecha się Iwona Napierała. - Mam przed sobą rozkład jazdy pociągów, a dojeżdżających podmiejskimi autobusami proszę o załączenie do prośby takiego rozkładu i dokładnie sprawdzam prośbę po prośbie.

Dyrektorka mówi, że czasami uczniowie nie wiedzą albo ukrywają, że pomiędzy jednym kursem autobusu, na który chcą zdążyć a tym, na który nie chcą czekać jest jeszcze jeden. - W takich wypadkach nie udzielam zgody na wcześniejsze wyjście ze szkoły.

Nie wszyscy taką zgodę otrzymują. Nie mogą na nią liczyć ci, którzy kończą lekcje w południe, a autobus mają za trzy godziny. Szczęścia nie mają również ci, którzy mieszkają na obrzeżach Poznania. Dla nich dojazd do szkoły jest niekiedy trudniejszy niż dla tych, którzy przyjeżdżają z daleka. Ale są i tacy, którym darowana jest nawet cała lekcja.

- Otrzymałem zwolnienie z 45 minut, to znaczy z całej lekcji - przyznaje się Piotr z trzeciej klasy. - Pod jednym jednak warunkiem: że nie będę miał z tego przedmiotu żadnych kłopotów.

- Takich uczniów jest dwóch - mówi Napierała. - Nie było innego wyjścia. Na szczęście nie są to jedyne godziny z tego przedmiotu. Oni jednak wiedzą, że jest to przepustka, którą ze względu na słabe wyniki w nauce lub kłopoty wychowawcze można utracić.

Wiedzą o tym wszyscy, którzy takie zwolnienie otrzymali. Władze szkoły zagroziły, że przez nieodpowiedzialność jednego ucznia przepustki mogą być w ogóle zawieszone.

Chodzę po mieście i palę papierosy

Większość uczniów dojeżdżających do szkoły z prowincji chciałaby jak najszybciej być w domu. Nie wabi ich Poznań. Dlatego Tomasz z czwartej klasy pewnego razu, gdy miasto było zakorkowane i tramwaje stały na Dąbrowskiego w długim szeregu, z pętli tramwajowej na Ogrodach puścił się biegiem na Dworzec Główny. - Zajęło mi to dwadzieścia minut, ale zdążyłem - o swoim wyczynie wspomina z dumą.

Gdy jednak trzeba czekać, uczniowie technikum nie chcą być w szkole. - Mogę robić wszystko, byle nie siedzieć w budzie - z rozbrajającą szczerością wyrzuca z siebie Bartosz.

- Co mam tutaj robić? - zastanawia się Paweł. - Nie mam rodziny w pobliżu, w czytelni nie chce się siedzieć, świetlica też mi nie odpowiada.

- Gdyby jeszcze można było skorzystać z Internetu, ale nie można, więc co będę tutaj robił - powtarza co któryś.

- Szczerze? - odpowiada Sebastian. - Chodzę po mieście i palę papierosy.

- Chodzimy do "Cafe Lura" lub do jakiejś innej kafejki - uśmiecha się Krzysztof z czwartej klasy. - Mamy z Piotrem i Arkiem aż trzy godziny do pociągu, więc siadamy przy piwie, ale pijemy tylko jedno. Nam nie dadzą przepustki, bo musieliby nas zwolnić sześćdziesiąt minut, czyli z jednej całej lekcji i jeszcze trochę z następnej.

Najwyżej obniżą zachowanie

Krzysztof i jego dwaj koledzy z klasy o przepustkę nie mają prawa się ubiegać i nawet nie chcą, więc w domu są około dziesiątej wieczorem. W dwa inne dni tygodnia jednak nauczyciele zwalniają ich wcześniej. Co drugi tydzień, zwalniani są nawet trzy razy. Bez instytucji przepustek nauczyciele prowadzący te zajęcia nie mieliby prawa wypuścić ich ze szkoły. Wizja powrotu do domu przed północą nakazywała niektórym uciekać z całej godziny.

Czwartym i trzecim klasom jest najtrudniej. To one tradycyjnie obstawiają drugą zmianę. Niektórzy mają już prawa jazdy i przyjeżdżają do szkoły samochodami, zabierając ze sobą kolegów mieszkających w pobliżu.

Ale nie wszyscy mają takie szczęście. Wojciech mieszka pod Kościanem i jako czwartoklasista kończy lekcje najpóźniej jak tylko można. Wraca do domu pociągiem, ale nie bardzo lubi wałęsać się po mieście.

- Co robię? W poczekalni dworcowej czytam książki. I to nie lektury, tylko to, co chcę - długowłosy chłopak wyciąga z plecaka opasły tom fantasy. - Wczoraj skończyłem drugą część, dzisiaj zacznę następną.

Obok instytucji przepustek uczniowie, tak jak w każdej innej szkole, najzwyczajniej uciekają z lekcji. - Najwyżej zachowanie obniżą - mówi bez zmrużenia oka uciekinier w nowych sportowych butach. - Nie takie rzeczy się robiło, a przepustki to ja nie chcę. Nie jestem dzieckiem.

 
[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2024 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej