Co wolno mówić?Wydawałoby się, że nasze gusty są sprawą prywatną, nikomu nic do tego, co nam się podoba lub nie. Czy rzeczywiście? Ludzie, którzy na przykład lubią Radio Maryja, wiedzą, że mówienie o tym głośno wiąże się często z reakcjami takimi jak pogardliwy uśmieszek, rozbawione spojrzenie. Radio Maryja stało się w opinii części Polaków symbolem umysłowego zacofania. Jak można lubić i cenić coś, co jest tak często przywoływane jako narodowa plaga? W mediach Radio Maryja funkcjonuje jako temat do dowcipów i przyczynek do piętnowania rzekomych polskich wad: nietolerancji, ksenofobii, antysemityzmu. Mnożą się określenia ze słownika poprawności politycznej. Każde z nich jest słowem-wytrychem. Gdyby przełożyć je na fakty, okazałoby się, że to insynuacje. A jednak wielu ludzi korzysta z cudzych ocen, nie konfrontując ich z własnymi opiniami.Mechanizm kształtowania opinii zrozumiałam, czytając wywiad z Czesławem Miłoszem. Półtora roku temu ukazał się on w jednym z dzienników Trójmiasta. Dotyczył literatury i historii. I nagle wśród błyskotliwych uwag na temat współczesnej poezji, wyskoczyło, jak diabeł z pudełka, zdumiewające zdanie o Radiu Maryja, że to naprawdę straszne, że takie radio istnieje i przynosi wstyd Polsce. Bez żadnego związku z poprzednim wywodem, z całością rozmowy. Po prostu doklejona etykieta. Można było odnieść wrażenie, że ktoś nagle wmieszał się między rozmówców i kazał poecie wygłosić ideologiczny komunikat albo przekazać zaszyfrowaną wiadomość (gdyby działo się to np. w czasie wojny). Absurdalność tej opinii podkreślał jaskrawię brak kontekstu. Podobnie zachowała się amerykańska reżyserka filmu o Ojcu Świętym, Helen Whit ney, gdy zapytano ją o reakcje Polaków na film. W pierwszym rzędzie nawymyślała Radiu Maryja. Skąd czerpała wiedzę, że sprzeciw wobec jej wątpliwego dzieła to robota Radia Maryja? Po prostu człowiek kulturalny, który czyta gazety, to wie. Nic innego, tylko to właśnie radio "szerzy nienawiść". Wszystkie nieprawidłowe politycznie opinie biorą się stamtąd. Wszak informują nas o tym "autorytety". W tomie wspomnień o Zbigniewie Herbercie wydanym przez Wydawnictwo Dolnośląskie, znalazł się także stosowny fragment. Widać mówienie o Mistrzu nie byłoby ważne bez wzmianki, czym jest Radio Maryja. Marek Skwarnicki, wspominając wieczór autorski Herberta w duszpasterstwie akademickim w Krakowie, zauważył oryginalnie, iż jest rzeczą "pikantną", że zorganizował to spotkanie nikt inny, tylko Tadeusz Rydzyk. Nie normalną, nie chwalebną, ale pikantną. Ciekawe, prawda? Niedługo w środowisku tzw. elit nie będzie już można kichnąć, żeby nie pomyśleć przy tym, jaką zakałą jest Ojciec Rydzyk i jego radio. Ludzie słuchają tego wszystkiego, czytają i nie dziwią się. Niektórzy mocno się czerwienią, że w ogóle mają w domu radio. Natomiast mówienie dobrze o Jerzym Owsiaku i Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy jest mile widziane. Zachodzi tu całkowita odwrotność. Nigdy za dużo chwalenia. Chwalisz, więc jesteś na pewno "w porządku". Poza podejrzeniami. Czyżby coś się za tym wszystkim kryło? Ewa Polak-Pałkiewicz
Tekst pochodzi z Tygodnika
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |