Bardzo często sam człowiek sobie czyni życie trudne i nieszczęśliweTego młodzieńca naprawdę zrobiło mi się żal. Ma zaledwie 20 lat, a już tak sobie komplikuje życie, że trudno mu będzie cieszyć się trwałym szczęściem. Od pół roku jest bezrobotnym i nie otrzymuje żadnego zasiłku. Tam, gdzie mógłby znaleźć pracę, pytany jest o to, czy odsłużył wojsko. Odpowiedź negatywna sprawia, że pozostaje bez zawodowego zajęcia.By to rozwiązać sam zgłosił się do wojska i otrzymał kartę wcielenia do jednostki, która znajduje się 350 km od domu jego dziewczyny, która jest w ciąży. Chłopak więc za kilka tygodni pójdzie do wojska, wcześniej zaś pragnie przyjąć sakrament małżeństwa. Rozmawiając z nim, odwodziłem go od tej decyzji. Powiedziałem wprost: - Przystąp do ołtarza, gdy wrócisz z wojska, inaczej wszystko zapowiada się niepewnie... Będziesz innym człowiekiem po wojsku, także twoja dziewczyna po urodzeniu dziecka. Jeśli to, co teraz nazywacie miłością, wytrzyma próbę czasu będziecie bardzo szczęśliwi. Czyja to wina?Z gdybania nie zawsze płyną konstruktywne działania. Warto jednak przestrzec młodych ludzi, i nie tylko, by sami sobie życia nie komplikowali. Pan Bóg pragnie naszego szczęścia nie tylko w niebie, ale także na ziemi. Jak człowiek bardzo chce i czyni wszystko w imię dobra, prawdy, szczęścia, to cel osiągnie. Wobec takiej sytuacji jak wspomniana wyżej, możliwie wczesne zaliczenie wojska dla mego rozmówcy byłoby gwarancją otrzymania pracy. To zaś pozwala utrzymać rodzinę. Tak więc zawarcie małżeństwa, urodzenie się dziecka, wszystko to naturalnie może prowadzić do szczęścia i stabilnego życia. I na ogół tak jest. Grzech zaś - nie tylko cudzołóstwa - nie rodzi dobra i nie prowadzi do życia spokojnego i stabilnego. Wręcz przeciwnie.
Jako były kapelan szpitala psychiatrycznego twierdzę, że około 20 proc. pacjentów tych placówek byłoby zdrowych, gdyby regularnie i dobrze korzystali z sakramentu pojednania i kierownictwa duchownego. Kiedyś wprost usłyszałem zdanie lekarza, profesora "Niech ksiądz coś zrobi, bo ja już pomóc nie potrafię". Rzeczywiście tej osobie potrzebna była spowiedź Św., a nie szpital psychiatryczny. Kochajmy Pana Boga i przestrzegajmy Jego praw, a będziemy szczęśliwi. Ks. WOJCIECH
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |