Obraz Boga czy karykatura?Pewnego pochmurnego, lipcowego przedpołudnia - a było ich w tym roku niemało - otworzyłem telewizor. Szedł akurat odcinek "Polskich dróg", w którym kobieta trafia przez nekrolog z gazety na ślad rzekomego zabójcy swego męża. Widzi w tym trafie wysłuchanie swych usilnych modlitw do Boga i telefonuje do gestapo, by przygotowało zasadzkę.Jaki obraz Boga ukształtowała sobie ta kobieta? Oto pytanie, które nasunęło mi się, kiedy spoglądałem na tę fanatyczną, rozświetloną ponurą radością, twarz. Gdy dzieliłem się swoimi myślami z przyjacielem, ten zauważył, że, niestety, nie tylko w filmach, i w czasach wojennych, można spotkać tak przerażające wyobrażenia Boga. "Rozejrzyj się trochę po życiu, a zobaczysz wiele na miarę własnego samolubstwa przykrojonych wyobrażeń Boga. Bywają ludzie, którzy uważają, że Bóg powinien zaspokajać tylko ich pragnienia, im sprzyjać, a karać ich nieprzyjaciół". Jeszcze dość długo rozwijał swoje zgorzkniałe - jak mi się wydawało - poglądy. Znany jest zresztą ze skłonności wprowadzania, nawet w bardzo jasne i przyjemne barwy czerni a przynajmniej szarości swego pesymizmu. Chlubi się tym, że jest krytyczny. Inni, dotknięci czasem jego uwagami, złośliwie twierdzą, iż to raczej jego kamienie żółciowe są krytyczne. Miałem ochotę już dość ostro zareagować, ale przypomniałem sobie opowiadanie Bolesława Prusa o modlitwie Psujacza. Proszę wybaczyć, że szczegóły mogę podać niedokładnie, ale myśl zasadniczą - bez zniekształceń. Otóż Prus przedstawia modlitwy ludzkie w postaci ptaków unoszących się do Bożego tronu. Żaden z nich tam nie dolatuje. Zderzają się w locie i spadają na ziemię. Zderzają się dlatego, że są z sobą sprzeczne. Zdaje się, że m.in. wspomina Prus o dwóch wałczących wojskach. Każde z nich prosi Boga o klęskę przeciwnika. Te dwie sprzeczne z sobą prośby zderzają się. Prus przytacza jeszcze kilka przykładów. Wskazują one na to, że modlący się uważają Boga jak gdyby za swoją własność i chcą narzucić mu swą wolę. Jedynie modlitwa Psujaczka dociera do tronu Najwyższego. Jest bezinteresowna, nie wymierzona przeciwko nikomu, opiera się na obrazie Boga jako Boga dla wszystkich, Najwyższego, któremu nie można nic egoistycznie narzucać. Prus, ten wielki moralizator swej epoki i dobry jej obserwator, ubrał w szaty opowiadania swe spostrzeżenia dotyczące współczesnych ludzi i ich egoistycznych obrazów Boga. Wyznają Boga na miarę swych interesów nacjonalistycznych, rodzinnych, osobistych, klasowych. Obok takich wyobrażeń Boga, podyktowanych własnym interesem, bywają jeszcze inne. Kilkanaście lat temu wydano u nas książkę Roberta Merle pt. "Śmierć jest moim rzemiosełm", To powieść o komendancie Oświęcimia R. Hoessie. Pochodził z rodziny katolickiej, którą surowo fz^dził ojciec. Człowiek ten zawsze oschły, zimny - wyznawał Boga jako Pana i Władcę sprawiedliwego, lecz dalekiego, którego należy się tylko obawiać. Uważał, iż najlepszą metodą wychowawczą jest straszenie Bogiem i karą wieczną. Psychika kilkunastoletniego chłopca nie mogła udźwignąć tak przytłaczającego i ziejącego grozą obrazu Boga. I go po prostu odrzuciła - razem z nim wszelką wiarę. Na przeciwległym krańcu leiyinne wyobrażenie Boga jako starszego dziadunia z długą brodą, który nie może sobie jakoś poradzić ze stworzeniem świata i rządami nad nim, Na takim wyobrażeniu Boga oparł swoje historyjki obrazkowe pewien francuski rysownik, swego czasu dość często publikowane w niektórych naszych ilustrowanych pismach. Taki dobrotliwy staruszek jest sympatyczny, ale do przyjęcia jedynie przez dzieci. Czyż dorosły człowiek mógłby w takiego Boga wierzyć? Są wyobrażenia Boga jako zegarmistrza, co to zbudował świat, lecz się o niego już nie troszczy. Najwyżej od czasu do czasu jak się na świecie zaczyna coś psuć interweniuje przez cuda swoje, żeby mechanizm świata trochę poprawić. Wiele jest takich dziwacznych wyobrażeń Boga skrojonych na własną ludzką miarę. Nie są to obrazy Boga, nie jest to jego portret, ale są to po prostu karykatury. Nieszczęście polega na tym, że bierze się te karykatury za prawdziwy obraz Boga. Skutki są poważne. Ośmieszenie Boga w oczach innych lub utrata własnej wiary. "Boga nie można stwarzać na obraz i podobieństwo swoje, bo wtedy powstaje karykatura w krzywym zwierciadle. Boga można tylko starać się ustawicznie, w miarę naszego rozwoju intelektualnego i duchowego, szukać i poznawać" - przypomniałem sobie zdanie swego dawnego katechety. Znużony tym przeglądem karykatur Boga, postanowiłem zajrzeć do katechizmu, by zobaczyć, co on mówi o Bogu. To wspólne jednak czytanie katechizmu zostawiam już do następnego razu. KRZYSZTOF
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2025 Pomoc Duchowa |