Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Eucharystia w podziemiu

Zaczęło się właściwie od pierwszej Mszy świętej. Chrystus odprawił ją przecież w Wieczerniku, miejscu ustronnym, w pewnym ukryciu od czyhających nań wrogów. W Wieczerniku też pierwsza grupa chrześcijan w ukryciu trwała na modlitwie i "łamaniu chleba".

Potem przyszły trzy wieki prześladowań. Życie chrześcijan skupiające się wokół Eucharystii zeszło do podziemi, do katakumb. Katakumby ze swymi kaplicami są do dziś świadectwem sprawowanej w ukryciu liturgii mszalnej.

Dalsze wieki też nie były wolne od prześladowań i odprawiania Mszy Św. w ukryciu. W średniowieczu miały miejsce podboje muzułmańskie w Afryce i Azji. Potem przyszła reformacja. Nawet w tak liberalnej dziś Anglii za odprawianie Mszy św. groziły wówczas katolikom surowe kary, z karą śmierci włącznie. Znów korzystano z miejsc ukrytych i nocy. Zatrzymajmy się dłużej na czasach nowożytnych podając trzy opisy Eucharystii sprawowanej w ukryciu.

Podczas rewolucji francuskiej

"Mszę świętą w okresie tak zwanego Terroru odprawia się w jakiejś chacie rolnika położonej z dala od ludzi, wśród lasów, gdzieś w kapliczce, u stóp krzyża... Wiadomość o niej roznoszą w tajemnicy kobiety, które zapowiadają miejsce i godzinę; zwykle odprawia się ją przed wschodem słońca. Pośród nocy idą wierni na wyznaczone miejsce, wybierając różne ścieżki, by nie budzić podejrzeń. Starają się unikać wszelkich spotkań, mówią szeptem i zacierają ślady swych kroków. Za ołtarz służy kilka desek odpowiednio ułożonych albo zwykły pień drzewa. Dwaj albo trzej mężczyźni wybrani z najbardziej silnych i zaufanych pełnią funkcję strażników. Wśród milczenia zebranych ksiądz rozpoczyna Najświętszą Ofiarę. W czasach wolności bywał on niekiedy zbyt uwikłany w sprawy doczesne, jak rachunki, dochody, dziesięciny, i nie zawsze troszczył się o sprawy Boże i Kościoła. Teraz jednak zmienił się całkowicie. Jego głos przenika do głębi, ruchy ma poważne, prawie przebóstwione. Nie mniej zmienili się i ci, co go słuchają. W tym zjednoczeniu dusz oczyszczonych odprawia się Ofiarę. W górę serca - mówi kapłan i dusze wznoszą się, jak nigdy przedtem. Potem po Przeistoczeniu kapłan wspomina imiona pierwszych męczenników. Wspomnienie to nabiera uroczystej powagi przez podobieństwo niebezpieczeństw, a nawet zagrożenia śmiercią.

Ksiądz spożywa święte postacie i rozdaje wielu wiernym Chleb żywota. Tymczasem zaczyna już dnieć. Ci, którzy strzegą dostępu do miejsca Najświętszej Ofiary, stają się niespokojni. Posłyszeli odgłos dalekich kroków. Kapłan błogosławi w pośpiechu. W pierwszych blaskach słońca wierni się rozpraszają. Charakteryzuje ich gorliwość i zapał nieznany przedtem i którego nie odnajdą później, gdy wróci wolność. Dla niejednego z uczestników Ofiara ta mogła być ostatnią. Być może, że i ten, który ją odprawiał, odprawi ją dopiero w drugim życiu". (P. De La Gorge I giorni del Signore [Dni Pana], Ed. Paoline, Milano 1964).

W Dachau

We wspomnieniach włoskiego księdza R. Angeli z jego pobytu w obozie w Dachau znajdujemy następujący fragment: "W tym obozie koncentracyjnym była jedna kaplica, ale zarezerwowana wyłącznie dla bloku 26. Innym był wstęp do niej bezwzględnie wzbroniony, podobnie jak zakazane było zanoszenie komuś Komunii świętej czy sprawowanie innych sakramentów.

Księża polscy z bloku 28 również nie mogli z niej korzystać ani odprawiać Mszy świętej. (Ks. bp Fr. Korszyński, więzień Dachau, pisze, że początkowo korzystali z tej kaplicy, a dopiero gdy 21 września 1941 r. wszyscy 850 bez wyjątku odmówili przyjęcia obywatelstwa niemieckiego, pozbawiono ich tego przywileju). Byli oni jednak ludźmi przyzwyczajonymi ryzykować życie i nie myśleli podporządkować się temu rozporządzeniu. Dla tych, którzy tego pragnęli, przekazywano hostie konsekrowane choćby w pudełku od papierosów albo w środku kawałka chleba. Esesmani nawet nie przypuszczali, że wiele z par przechodzących przez ulice obozu w dni świąteczne składało się z księdza i więźnia który się spowiadał i przyjmował Komunię świętą.

Przez parę dni przebywałem w baraku księży polskich i brałem udział w ich Ofierze katakumbowej. Księża wstawali pół godziny przed czasem przewidzianym regulaminem. Panowało absolutne milczenie. Kilku pełniło straż przy wszystkich wejściach do baraku. Kilka setek zaś ich konfratrów brało udział w świętej Ofierze. Jeden z nich nakładał na szyję kolorowy pas materiału. Miała to być stuła. Potem kładł na stoliku hostię i pudełko z małymi komunikantami, kieliszek i mszał.

Rozpoczynał Mszę świętą, inni zaś zagłębieni w cichej modlitwie śledzili jego czynności. Po konsekracji pudełko z konsekrowanymi Hostiami przechodziło z ręki do ręki. Każdy brał jedną Hostię, spożywał i przekazywał pudełko sąsiadowi. Jeśli któryś ze stróżujących księży dawał znaki alarmu, wszystko znikało błyskawicznie. W kilka minut później księża ci, zmieszani z tysiącami innych więźniów, rozpoczynali życie obozowe, składające się z wyczerpującej pracy, wyzwisk, bicia i wszelkiego rodzaju upokorzeń". (R. Angeli Vangelo nei lager [Ewangelia w obozie], Firenze 1964).

Komunia święta w Oświęcimiu

A oto co pisze Maria Wanda Chlebusowa: "W roku 1944 byliśmy aresztowani przez gestapo razem z moim śp. mężem, artystą malarzem, Józefem Chlebusem, i osadzeni w Bloku 11, tak zwanym Bloku Śmierci w Oświęcimiu. Zbliżało się Boże Narodzenie, a po kilku dniach miał się zebrać sąd, tzw. Sondergericht, po którym zwykle dużo więźniów szło na śmierć. Wśród nas kobiet panowało wielkie przygnębienie, a najwięcej z powodu niemożności przyjęcia sakramentów świętych.

Wówczas przyszło mi na myśl, że możemy otrzymać rozgrzeszenie na godzinę śmierci, po wzbudzeniu uprzednio żalu za grzechy. A okazja była ku temu. Po przeciwnej stronie długiego korytarza, w tym samym bloku, była sala mężczyzn, gdzie byli więzieni nasi mężowie. Był też wśród więźniów ksiądz z Kęt, dziś już nieżyjący ks. Władysław Gross, który w tej celi odprawiał Mszę św. i udzielał więźniom sakramentów świętych.

Przez doręczone grypsy porozumiałam się z księdzem, prosząc go o udzielenie nam kobietom rozgrzeszenia w czasie naszego codziennego spaceru pod "ścianą śmierci". Okna sali męskiej były naprzeciwko tej ściany. Wszystko to miało się odbyć w oznaczonym dniu i godzinie. Tak się też stało. Ale nie koniec na tym. Pan Jezus chciał sam przyjść do nas, by nas pocieszyć.

Jedna z więźniarek dowiedziała się, że w drzwiach prowadzących z korytarza do naszej sali jest dość dużych rozmiarów sęk, szczelnie dopasowany, dający się wyjmować bez zwrócenia niczyjej uwagi. I znowu w porozumieniu z salą mężczyzn ustaliłyśmy, że fryzjer mający dostęp do tejże sali, w oznaczonym czasie wsunie dla nas przez ten ukryty w drzwiach otwór Przenajświętszą Hostię.

Była szalona radość. Z płaczem dziękowałyśmy Panu Bogu, że nas śmierć nie zabierze bez sakramentów świętych. Na Wigilię najmłodsza szesnastoletnia więźniarka podzieliła Hostię św. na drobniutkie kawałki. Zrobiłyśmy mały ołtarzyk i klęcząc w koło przyjęłyśmy Komunię św. Była to Komunia najbardziej wzruszająca w naszym życiu. Na drugi dzień odbył się sąd i kilka kobiet poszło na śmierć. Mnie Pan Bóg cudem ocalił i pozwolił wrócić do moich dzieci. Mój mąż niestety zginął". ("W drodze" 1979, nr 9).

Dziękujmy Bogu, że my bez ukrywania się, bez obawy aresztowania czy utraty pracy, możemy uczestniczyć w ofierze Mszy świętej. Są jednak kraje, gdzie uczestnictwo we Mszy świętej jest niemożliwe lub u- trudnione wskutek braku kapłanów, zakazów jej odprawiania czy innych ograniczeń. Będziemy modlić się za naszych współbraci żyjących w takich warunkach, by nie zabrakło im sił i odwagi.

 
[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2024 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej