Rachunek sumienia według "Ojcze Nasz"Najpiękniejszy wzorzec w kształtowaniu twego sumienia znajdziesz w modlitwie "Ojcze nasz". "Ojcze nasz" jest nie tylko nauką modlitwy, jest także chrześcijańską nauką życia. Jest w tej modlitwie zawarty sens całej Ewangelii; jest ona "skrótem całej Ewangelii". Prośby i pragnienia wypełniające serce Chrystusa w obliczu Ojca stają się dla nas wezwaniem do rachunku sumienia. Pytamy samych siebie: Czy ja mam prawo modlić się tak, jak tego uczył Chrystus? Czy prośby "Ojcze nasz" wypełniam moim życiem? Nie za każdym razem, kiedy odmawiamy "Ojcze nasz", trzeba robić ten rachunek sumienia w całości, ale od czasu do czasu, a przynajmniej co roku w okresie Wielkiego Postu, należałoby przebadać gruntownie siebie i swoje życie w świetle modlitwy, której nauczył nas ChrystusModlitwa wstępna: Ojcze, pozwól mi w tej godzinie być jak najbliżej Ciebie. Niech Duch Twój Święty wspomoże mnie, abym spojrzał na siebie uczciwie i trzeźwo, abym w szczerym żalu zwrócił się od nowa ku Tobie i Twojej miłości, abym umocnił się w męstwie na nowy etap tej drogi, która prowadzi do Ciebie i życia z Tobą w wieczności. Amen. "Ojcze" - nasza postawa wobec Boga, naszego Ojca Czy Bóg jest i pozostaje dla mnie Ojcem? Także mimo doświadczeń, krzyża, cierpienia, lęków i trosk, chorób i nędzy, samotności i rozczarowań? Mimo trudności i pokus przeciw wierze? Czy jestem dla Niego naprawdę synem lub córką? A może stał mi się obcy? Dlaczego? (obojętność? rozgoryczenie? zgorszenie?). Mój stosunek do Ojca, który jest w niebie. Szacunek? Posłuszeństwo? Zaufanie i wiara? Miłość? Wdzięczność? Cierpliwość w doświadczeniach? Czy świadomość, że jestem dzieckiem Boga, czyni mnie człowiekiem radosnym? Dotyczy sprawujących jakąkolwiek władzę: Czy buduję swój autorytet na przemocy, czy na ojcowskiej miłości? "Nasz" - stosunek do bliźniego Czy okazuję bliźnim, dzieciom Boga, należyty szacunek? Szacunek dla ich życia, wolności, indywidualności, ich niewinności, godności? Czy wypełniam obowiązek sprawiedliwości i miłości wobec każdego człowieka, jako swego brata? (z gotowością? serdecznie? życzliwie?). Jaki jest mój stosunek do najbliższych? (bezinteresowny? usłużny? współczujący?). ,P> W domu rodzinnym: w miłości małżeńskiej, rodziców, dzieci, rodzeństwa? W pracy zawodowej i życiu społecznym: w wierności i przyjaźni; w braterskiej więzi parafii; w miłości do narodu, do kraju; w miłości do Kościoła, obejmującej wszystkich ludzi wbrew wszystkim podziałom. Jaki jest mój stosunek do dzieci innych narodów? A sam czy jestem godny i zdolny, aby przyjmować miłość drugich? "Święć się imię Twoje" Czy Bóg jest dla mnie święty, nienaruszalny, czy jest moim Panem, któremu oddaję cześć najgłębszą? Czy troszczyłem się o świętość imienia Bożego na ziemi? Czy moje myśli i słowa o Bogu były zawsze pełne czci i Jego godne? Czy i mnie boli, gdy znieważa się Go, Jego Syna, Jego Kościół, wszystko to, co jest święte? Czy mój stosunek do Boga nie był dla kogoś zgorszeniem? Czy nie ośmielałem się być oskarżycielem Boga? Czy starałem się urobić sobie właściwy obraz Boga - Ojca Pana naszego Jezusa Chrystusa i Ojca naszego? Czy Chrystus jest dla mnie naprawdę Bogiem żywym? Czy troszczyłem się o pogłębienie mego wykształcenia religijnego? Czy szukałem czci Boga nade wszystko? Czy gotów byłem czegoś się dla niej wyrzec? Czy uratowałem sobie w moim życiu godziny ciszy, chwile modlitwy, by być w nich blisko Ojca? Jak wygląda moja modlitwa? Czy starałem się o to, by chwalić Boga społecznie, z całą moją parafią? Czy też całą troskę o to pozostawiam księżom? Mój udział we Mszy świętej? "Przyjdź królestwo Twoje" Czy oczekuję królestwa przyszłego wieku, dnia Chrystusa, objawienia Jego chwały? Czy też dla tego świata zapomniałem o świecie przyszłym i nie biorę go poważnie? Czy zabiegałem o przyjście królestwa Bożego? Czy modliłem się o to? Ponosiłem ofiary? Trudziłem się? Czym troszczył się o odblask przyszłego królestwa: o sprawiedliwość tu, na ziemi, o panowanie dobra? Czy królestwo Boże mogło wzrastać we mnie? Co stało temu na przeszkodzie? "Bądź wola Twoja" Czy wola Ojca stoi dla mnie na pierwszym miejscu? A może jestem samowolny? Czy mam uszy otwarte na wezwanie Ojca zwracające się do mnie przez tych, z którymi żyję? Czy jestem czujny i gotów, aby czynić dobro? Czy wypełniam - przede wszystkim pierwsze i największe przykazanie - podwójne przykazanie miłości? Czy brakło miłości w moich myślach, słowach i czynach? Jak wypełniam wolę Bożą w mojej pracy codziennej? Czy widzę w niej zlecenie Ojca i czy tak ją wykonuję? Jak wygląda moja praca zawodowa, moja - dziecka Bożego! - punktualność, pilność, sumienność, jakość mej pracy? Jak wypełniłem wolę Bożą w trudnych chwilach? Czy powiedziałem: fiat! - niech mi się stanie według słowa Twego? "Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj" Czy prosiłem Ojca także o zwykłe dary dnia powszedniego? Czy zbyt jestem pyszny, by prosić? Czy między mną a Bogiem nie zaległo na co dzień głuche, niedobre milczenie? Może jestem jednym z tych "bogatych w duchu", którzy sądzą, że wystarczą we wszystkim sobie, że mogą żyć tylko z sił własnych? Czy zaufałem Bogu na tyle, że proszę tylko o to, czego potrzeba mi dziś, przyszłość pozostawiając Jemu? Czy nie zagubiłem się w troskach codzienności? Czy w mych pragnieniach zachowałem umiar, tak że umiem być wdzięczny także za zwykły a bezcenny dar powszedniego chleba? Czy zadowoliłem się moim chlebem, nie próbując wzbogacić się kosztem drugich, krzywdą drugich? Czy dziękowałem Bogu także za to, co mam na co dzień? Czy troszczyłem się o to, by i moja dusza miała swój chleb powszedni? Czy zabiegałem o ten pokarm, którym jest słowo Boże? Jak słuchałem kazań - po to, by się czegoś nauczyć? po to, by krytykować? Czy przyjmowałem regularnie chleb Najświętszego Sakramentu, pamiętając zawsze o dziękczynieniu? Czy troszczyłem się o to, by ci, których mi Bóg powierzył, mieli pokarm, na którym mogłoby wzrastać ich życie duchowe? "I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom" Czy zadałem sobie trud rozpoznania mej winy? Czy przyznaję się do niej sam przed sobą? Czy też jestem na to zbyt pyszny? Czy wyznałem moją winę przed Ojcem i prosiłem Go o przebaczenie? A może nie widzę w ogóle w moim grzechu obrazy Boga? Czy wyznałem moją winę: przed społecznością wiernych we wspólnym "Confiteor", przed "ojcem duchownym" w spowiedzi sakramentalnej? Czy przebaczałem chętnie moim winowajcom? Czy też jestem nieprzejednany? Czy łatwo się obrażam? Czy wpadam z tego powodu w rozgoryczenie? Czy sądziłem drugich? Czy nienawidziłem? Czym komuś nie przebaczył? A może jeszcze głębiej uwikłałem go w jego winę przez niepotrzebne o niej mówienie? Czy - gdy było trzeba - sam prosiłem o przebaczenie i zadośćuczyniłem za moje winy? "I nie wódź nas na pokuszenie" Czy znam moją własną słabość? Czy też jestem zuchwały i igram z pokusą? Czy poskramiam pokusę tkwiącą we mnie: złą pożądliwość? Jak przezwyciężam pokusy płynące z klęsk, nieszczęść, nędzy, niesprawiedliwości w świecie? Czy gotów jestem przyjąć krzyż? Jak opieram się tej pokusie, którą jest potęga zła w świecie? Przez siłę cierpliwości? Myśl o przyszłym sądzie? Czy uciekam i bronię się wszystkimi środkami przed największym niebezpieczeństwem - zatwardziałością serca? "Ale nas zbaw ode złego" Czy żądam od Boga, aby oszczędził mi wszelkiej próby? Czy poddałem się przygnębieniu, nieuzasadnionym smutkom, kaprysom? Czy jestem otwarty na pociechy Boże, także na pociechy płynące z rzeczy, które On stworzył, z piękna tego świata? Czy zbieram wewnętrzny owoc cierpienia, dar bliskości Bożej - poprzez niesienie krzyża? Czy próbuję w duchu wiary poznać sens cierpienia? Zamienić je w "dobre" cierpienie? Czy jestem gotów do ofiary? Czy trwam w oczekiwaniu ostatecznego zbawienia w nadziei na dzień triumfu Chrystusa? J. Gulden
|
[ Strona główna ] |
|