Wokół Sakramentu PokutyOjciec Święty Jan Paweł II w Tertio millennio adveniente rok 1999 ogłosił rokiem Boga Ojca. W tym trzecim roku, według programu " drogi do Ojca", wszyscy są wezwani do prawdziwego nawrócenia, w łączności z Chrystusem Odkupicielem człowieka (50). Nawrócenie to ma przebiegać przez odrzucenie grzechu (aspekt "negatywny") i przez praktykowanie dobra, wypracowywanie cnót (aspekt "pozytywny "). Stanowi to właściwy kontekst dla ponownego odkrycia i głębokiego przeżycia Sakramentu Pokuty w jego najgłębszym sensie (TMA 50). Dlatego też pragnę w kilku artykułach podzielić się swoimi refleksjami związanymi z sakramentem pojednania. Zaznaczam jednak, że nie będzie to wykład systematyczny, a tylko swobodne przemyślenia-używając języka muzyki - "wariacje" na temat sakramentu pokuty.Jesteśmy grzeszniNie można zrozumieć sakramentu pokuty bez uznania grzechu. Dopiero w perspektywie grzeszności człowieka pełnego wymiaru nabiera odkupienie. Grzech jest świadomym i dobrowolnym odwróceniem się od Boga, zerwaniem przyjaźni ze Stwórcą, jest miłością siebie, posuniętą aż do pogardy Boga (por. Katechizm Kościoła Katolickiego 1849-1851). Dzisiaj coraz rzadziej mówi się o grzechu. Trudno się dziwić, skoro o szatanie, ojcu zła, w pewnych kręgach już w ogóle się nie mówi. Przywykliśmy do jarmarcznego obrazu diabełka, śmiesznego i nieporadnego stworka z różkami i ogonkiem, a w ogóle to nie taki diabeł straszny... Jak chłop nogą tupnie, to już go nie ma. Niestety i taki straszny, i inteligentniejszy od nas, i bardzo przebiegły, i tupanie nogami nic nie pomoże. Trzeba uznać jego istnienie, aby przekonać się o grzechu. Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy (1 J 1,18). Wielkie to zwycięstwo zła, jeśli mówi się tylko o błędzie, nieporozumieniu, słabości i potknięciu. Człowiek "światowy" potrafi sobie wszystko wytłumaczyć. Przecież są gorsi, ja nikogo nie zabiłem, a w ogóle to byłem w takiej skomplikowanej sytuacji. Poza tym paradoksalnie najwięksi grzesznicy prawie nie mają poczucia grzechu, bo ich sumienie uległo deformacji. Natomiast święci ciągle odczuwali swoją małość i grzeszność, dlatego nieustannie przychodzili do Boga Miłosiernego, prosząc Go o wybaczenie. Całe życie chrześcijańskie powinno być nieustannym procesem nawracania się. Kiedy człowiek przestaje się nawracać, to po prostu duchowo zamiera.Można zapytać, dlaczego w ogóle człowiek grzeszy? Po grzechu pierworodnym w człowieku jest pęknięcie, które powoduje, iż ulegamy namowom szatana. Dajemy się zwieść obietnicami wielkości i przyjemności, tak jak Adam i Ewa: gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło (Rdz 3,5). Szatan próbuje ukazać człowiekowi grzech jako dobro. Propozycje diabła często nazywamy pokusami. Stąd powinniśmy nieustannie troszczyć się o swoje sumienie, abyśmy potrafili podążać za prawdziwym dobrem. Uznanie swojej grzeszności to początek nawrócenia. Ks. Tadeusz Dajczer w Rozważaniach o wierze napisał, iż upadek jest przerwaniem więzi z Bogiem, jest jakby przecięciem symbolizującego tę więź sznura. Kiedy jednak przepraszamy Jezusa i wracamy do Niego, ten sznur jest z powrotem związany. Po związaniu powstaje supeł, ale sznur staje się krótszy i my jesteśmy bliżej Pana. Po sakramencie pojednania wina może stać się winą szczęśliwą, bo ukaże nam bezinteresowną miłość Boga do człowieka. Ks. WIESŁAW ŚMIGIEL Pielgrzym nr 234
|
[ Strona główna ] |
|