Skąd bierze się wewnętrzne rozdarcie pomiędzy dobrem a złem?Nasze życie jest drogą do Ojca. Od Niego wyszliśmy i ku Niemu zmierzamy bez względu na to, czy jesteśmy tego świadomi czy nie. Czy chcemy iść ku Niemu, czy też nie. Ku Ojcu idziemy również wtedy, gdy zaprzeczamy Jego dobroci, Jego miłości, nawet Jego istnieniu. Od nas natomiast zależy, jakie będzie spotkanie z Nim u kresu naszej drogi. On oczekuje od nas, byśmy pielgrzymowali ku Niemu z pełną świadomością i pragnęli spotkania z Nim, jak dzieci z Ojcem.Po stworzeniu Bóg nie porzucił nas na świecie bez możliwości odkrycia, że On istnieje, bez możliwości znalezienia ku Niemu drogi. Pokazywał nam drogę ku sobie dawniej, gdy "wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał... do ojców przez proroków, [i wtedy, gdy]... przemówił do nas przez Syna" (Hebr 1,1-2). Przez Syna wskazał nam najdoskonalszą i najprostszą drogę ku sobie. Chrystus, Syn Boży z niezwykłym naciskiem głosił potrzebę nawrócenia i ciągłego poprawiania naszego sposobu myślenia. Wszyscy musimy się ciągle nawracać, ponieważ wszyscy mamy skłonność do błądzenia na drogach naszego życia. Nosimy w sobie przedziwne skażenie, które łatwo rozpoznamy, gdy wnikniemy w głąb świadomości, w głąb naszego sumienia. Znał je doskonale nawet tak wielki święty, jakim był Paweł Apostoł. Nawrócił się dzięki łasce Bożej. Chrystus wkroczył w Jego życie, które odtąd poświęcił Bogu, nie uznając żadnej innej wartości oprócz tej jedynej, jaką jest "poznanie i pozyskanie Jezusa" (por. Flp 3,7-8). A przecież ciągle odczuwał jakieś wewnętrzne rozdarcie. Widział w sobie jakby dwóch ludzi, z których jeden pragnął dobra "zgodnie z Prawem Bożym", a drugi "toczył walkę z prawem jego umysłu i podbijał go w niewolę pod prawo grzechu mieszkającego w jego ciele" (por. Rz 7,22-23). Skąd bierze się w nas to wewnętrzne rozdarcie pomiędzy dobrem a złem? Zgodnie z naszą wiarą, która jest odpowiedzią na Boże słowo, uznajemy, że jest ono dziedzictwem grzechu pierwszych ludzi. Rodzimy się z tym dziedzictwem, uczymy się grzechu od naszych przodków, od ludzi, z którymi żyjemy. Ale uczciwie zdajemy sobie również sprawę z tego, że gdyby nawet pierwsi ludzie nie ulegli pokusie grzechu, mogłoby to się nam przydarzyć. POTRZEBA NAWRÓCENIABóg stworzył nas na swoje podobieństwo. I to podobieństwo do Boga jest w nas. Nosimy w sobie obraz Boży. Ale zgodnie z zamiarem Stwórcy ten obraz Boży w nas musi być jeszcze dopełniony przez nas samych, dopełniony naszym wyborem. Musimy zapragnąć upodobnić się do Boga, podjąć decyzje prowadzące do tego upodobnienia we wszystkim, nie tylko w znajomości dobra i zła, nie tylko we władzy i w potędze podobnej do Boskiej, ale przede wszystkim w miłości, jaką jest Bóg.Nasze ludzkie odruchy, zmierzające do upodobnienia się do Boga, są najczęściej błędne, tak jak odruch pierwszych ludzi w raju, którzy ulegli pokusie, żeby upodobnić się do Boga, ale wbrew Bogu. bez przyjaźni z Nim. Chcieli stać się "jako Bóg". Tak przecież tę pokusę sformułował szatan-kusiciel w raju: "Gdy spożyjecie owoc..., otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło". Tak jak Bóg chcieli wiedzieć i odczuwać. My także usiłujemy wykraść Bogu pewne tajemnice i w jakimś sensie dorównać Mu. Ciągle tak samo chcemy wiedzieć, odczuwać, a dziś coraz częściej tak jak Bóg stwarzać, a przede wszystkim mieć władzę nad ludźmi i nad światem, mieć władzę nad życiem i śmiercią. W rzeczywistości więc próbujemy współzawodniczyć z Bogiem, a nie upodabniać się do Niego zachowując więź przyjaźni i miłości, żyjąc we wspólnocie z Nim. Potrzebujemy więc nawrócenia. A każde nawrócenie - jak pisze Papież - "obejmuje zarówni aspekt negatywny, czyli wyzwolenie od grzechu, jak i aspekt pozytywny, to znaczy wybór dobra wyrażonego w wartościach etycznych zawartych w prawie naturalnym, potwierdzonym i pogłębionym przez Ewangelię" (tamże). Musimy wyrzec się tego, co sprzeciwia się miłości i wybrać drogę upodobnienia się do Boga, drogę, na której możemy stać się dziećmi Bożymi. Trzeba nam się wyrzec wchodzenia w rołę samego Boga. Musimy uznać, że nie my decydujemy o tym, co jest dobrem, a co złem, ale przyjąć Boże prawo, które wynika z Jego miłości do nas. Musimy wyrzec się prowadzenia takiego sposobu życia, jakby Boga nie było, jakby w nas nie było podobieństwa do Niego, jakby On nie zaplanował dla nas życia wiecznego. Wchodzenie w fałszywą rolę samego Boga sprawia, że zaczynamy ludzi traktować tak, jakby byli naszą własnością, jak narzędzia, które mają nam służyć, albo jak nieprzyjaciół, których trzeba zniszczyć. Każdy grzech uderza jednak przede wszystkim w nas samych, umniejsza nas, zabija w nas prawdziwe podobieństwo do Boga. Każdy grzech ułatwia kolejne przekroczenie Bożego prawa i prowadzi do tego, że zaczynamy ukrywać się przed Bogiem, aż w końcu zaczynamy udawać, że Go nie ma. Chrystus wyzwala nas z grzechu. Gdy podejmujemy decyzję wyrzeczenia się grzechu, zmianę sposobu myślenia, postanawiamy powrócić na drogę prowadzącą ku Bogu, Bóg uwalnia nas od grzechu, wyzwala nas z jego niewoli, zapomina o naszych błędach i traktuje nas jak przyjaciół. Dzięki zbawieniu, jakie przyniósł nam Chrystus, świadomość naszych błędów nie musi nas przytłaczać. Bóg pozwala nam zaczynać od początku. Dlatego tak wielkim darem jest Sakrament Pojednania, dzięki któremu możemy wszystko zaczynać od nowa. Bóg nigdy nie nuży się udzielaniem łaski przebaczenia, jeśli tylko próbujemy podnosić się z grzechów. Wielki Jubileusz jest okazją do tego, byśmy tak głęboko przeżyli Sakrament Pokuty, jak przeżywa swój chrzest dorosły człowiek, który właśnie odkrył Chrystusa, i jest świadomy, że chrzest uśmierca w nim jego dotychczasowe życie a rozpoczyna nowe życie w Chrystusie. Postanowienie poprawy, tak nieodzowne przy przystępowaniu do Sakramentu Pokuty, musi być "wyborem dobra wyrażonego w wartościach etycznych zawartych w prawie naturalnym, potwierdzonym i pogłębionym przez Ewangelię" - pisze Jan Paweł II. Prawo naturalne pokrywa się z Przykazaniami Bożymi, wyrażonymi w Dekalogu. A raczej Dekalog jest Bożym kodeksem prawa naturalnego. Jeśli współczesny człowiek, zżyma się, gdy słyszy Przykazania: "Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij...'.', bo wydaje mu się, że one wiążą jego wolność, może przynajmniej wsłuchiwać się we własne sumienie i w prawo przestrzegane przez ludy całej ziemi. Usłyszy to samo, co głoszą Przykazania Boże. Chrześcijanin winien się jednak wsłuchiwać także w słowa Chrystusa z Ewangelii, wpatrywać się we wzór jaki On ukazał swoim życiem. Przykazania Boże traktować nie jako minimum, które musi się zachować, a jak tylko się uda obejść, ale winien odnaleźć w nich całą duchową głębię. Wszystkie bowiem prawa trzeba "sprawdzać" w prawie miłości i przestrzegać ich w życiu tak, aby wzrastała w nas miłość. "Głoszenie nawrócenia jako nieodzownego wymogu chrześcijańskiej miłości jest szczególnie ważne we współczesnym społeczeństwie, które często, jak się wydaje, zatraca same podstawy etycznej wizji ludzkiej egzystencji" - pisze Papież w Tertio millennio adveniente. To prawda, że dziś wielu ludzi zatraciło sens życia zgodnego z pełnym ludzkim powołaniem. A głównym motywem i motorem ich życia stało się doznanie, przeżycie przyjemności, czekanie na taką chwilę, w której mogliby powiedzieć: "Chwilo trwaj". Poszukują takiego stanu usiłując ukryć się przed Bogiem, a czasem "wykraść" Bogu trochę władzy. Świadomie usiłują iść drogą, która prowadzi do osiągnięcia stanu odurzenia, do zabawy władzą udzielania życia (ludzką seksualnością), a nawet do doświadczenia władzy nad ludzkim życiem. Nasze przerażenie i otrzeźwienie muszą budzić coraz częściej powtarzane próby doświadczania władzy zabijania w urządzaniu polowania na ludzi, w decydowaniu o prawie do życia całych grup ludzkich, klas czy narodów. Widzimy i czytamy o tym niemal codziennie w relacjach o faktach, o prawdziwych zdarzeniach, a także w przedstawieniach fikcyjnych, zmyślonych, które są przecież wyrazem strasznych pokus, jakie niejeden człowiek dziś przeżywa. Nie tylko Bóg, ale także współczesny świat coraz głośniej woła, że potrzebne nam jest nawrócenie. Nie czekajmy aż zmieni się ludzkość, aż nawrócą się inni, ale zaczynajmy od siebie. Od wyrzeczenia się grzechu, oczyszczenia się z niego i budowania naszego życia na ewangelicznej skale. Od tworzenia wspólnoty nawróconych, zjednoczonej więźami miłości i solidarności. O. Paulin Sotowski OFMConv
|
[ Strona główna ] |
|