Dlaczego każdy z nas musi się spowiadać?Zwykle pierwsza spowiedź bardzo mocno zapada nam w pamięć.- Konfesjonał, spowiedź to była dla mnie, pięcioletniego dziecka, czarna magia, zupełna abstrakcja - wspomina Iwona. - Rodzice powiedzieli mi, że tam Bóg odpuszcza nam grzechy. Ale co to takiego, do końca nie rozumiałam. Ksiądz przy gotowujący mnie do wczesnej Komunii mówił, że grzech to coś złego i że każdy z nas musi się spowiadać, żeby być lepszym. Nie wytrzymałam: ",A moi rodzice nie muszą się spowiadać, bo są dobrzy, kupują mi lalki i kochają mnie" - wykrzyczałam księdzu prosto w twarz. - Uśmiechnął się i powiedział, że nawet najlepszemu człowiekowi zdarzy się zrobić coś złego. Zaraz po religii zapytałam o to mamę. Wytłumaczyła mi, że tylko Pan Bóg jest tak dobry, że nie musi się spowiadać. "Słyszałaś, jak wczoraj krzyczałam na tatę i płakałaś. To było złe, nie chcę być niedobra i dlatego chodzę do spowiedzi". - Te słowa mamy będę pamiętać do końca życia. Trzydziestoletni Mateusz wiadomość o konieczności spowiadania się przyjął jako coś normalnego. - Kiedy byłem kilkuletnim brzdącem rodzice często zabierali mnie do kościoła - opowiada. - Widziałem, jak stoją w kolejce do konfesjonału i było to dla mnie rzeczą oczywistą. Trudności pojawiły się później, kiedy zacząłem chodzić na religię. Okazało się, że ksiądz, a nawet biskup, też muszą się spowiadać. Dla ośmioletniego dziecka było to nie do pojęcia. Pomyślałem sobie wtedy, że Bóg traktuje nas wszystkich jednakowo. Bardzo chciałem, żeby przyszedł do mojego czystego serca. Zacząłem robić rachunek sumienia i przeżyłem kolejne zaskoczenie. Myślałem, że nie przekroczyłem żadnego z dziesięciorga przykazań. Przy: "Nie kradnij" pomyślałem, że mnie to nie dotyczy i chciałem przejść do następnego. Ale okazało się, że nie kradnij to także "nie jedź tramwajem bez biletu". Dobra katecheza, dostosowana do wieku i stanu emocjonalnego człowieka potrafi zburzyć wewnętrzny opór przed spowiedzią. - Miałam wtedy niespełna siedem lat. Ale bardzo dobrze pamiętam pierwszą spowiedź, a właściwie to, co po niej nastąpiło - opowiada czterdziestoletnia Agnieszka. - Ksiądz na naszych oczach podpalił kartkę papieru, tłumacząc, że podobnie "na popiół" spłonęły nasze grzechy... Kościół wzywa wszystkich swoich członków do nawrócenia i pokuty. Nakazuje, by przynajmniej raz w roku, w okresie Wielkanocnym, każdy katolik przystąpił do spowiedzi i wyznał grzechy ciężkie. Konieczność przystępowania do sakramentu pokuty staje się czymś oczywistym, jeśli człowiek prawdziwie uzna, że popełnił grzech i zrozumie, że przez to utracił jedność z Bogiem, z innymi, z samym sobą i całym światem. Łaska, którą daje ten sakrament jest niezbędna do przemiany życia. Poznać swoje grzechyOwoce sakramentu pokuty i pojednania zależą m.in. od tego, jak się do niego przygotujemy. Spowiednicy zwracają uwagę, że wielu penitentów nawet w wieku bardzo dojrzałym spowiada się jak małe dzieci. Nie należy do rzadkości, że inżynier na kierowniczym stanowisku wyznaje: "Nie odmawiałem paciorka", a matka trójki dorosłych dzieci mówi: "Nie słuchałam rodziców".- Przez kilkanaście lat spowiadałem się mechanicznie z tych samych grzechów - opowiada pięćdziesięcioletni Jan z Krakowa. - Tak było wygodniej. Dopiero ciężka choroba i długi pobyt w szpitalu pozwolił mi spojrzeć na siebie w całej prawdzie. "Przecież ja dalej spowiadam się tak, jakbym miał dziesięć lat" - pomyślałem. Odkurzyłem swoją książeczkę do nabożeństwa i zrobiłem głęboki rachunek sumienia. Zdarza się, że spowiednicy widząc, jak ktoś prosto od drzwi kościoła podchodzi do konfesjonału, odsyłają penitenta, zalecając, aby najpierw się przygotował. Przygotowując się do spowiedzi, warto skorzystać z dobrego rachunku sumienia opracowanego przez innych. Dobrze jest nie posługiwać się nieustannie tymi samymi propozycjami, zwłaszcza jeśli zostały wydrukowane w liczącej kilkadziesiąt lat książeczce do nabożeństwa. Dobre, współczesne rachunki sumienia można znaleźć w książkach i czasopismach religijnych. W niektórych parafiach pojawiła się praktyka umieszczania na stałe w ławkach w pobliżu konfesjonałów propozycji rachunku sumienia. Jeśli ktoś czuje się na siłach, może przeprowadzać rachunek sumienia odnosząc całe swoje postępowanie do przykazania miłości lub przypominając sobie po kolei Dekalog. Nie zaleca się tej praktyki osobom przystępującym do spowiedzi rzadko. - Przystępując do spowiedzi Św., nie powinniśmy chcieć rozliczyć się skrupulatnie ze wszystkiego - radzi o. Tomasz Pawłowski OP, autor "Przewodnika dla zniechęconych spowiedzią i Mszą Świętą". - Największym smutkiem przejmuje wizja Boga Wielkiego Buchaltera lub Niemiłosiernego Szefa urzędu finansowego. A taki obraz często przebija ze słów człowieka klęczącego przy konfesjonale. Jeśli ktoś nie potrafi poradzić sobie z rachunkiem sumienia, na przykład po długiej przerwie w przystępowaniu do sakramentu pokuty i pojednania może poprosić o pomoc księdza na początku spowiedzi. - Przestałem chodzić do kościoła i przystępować do spowiedzi. Sam rozgrzeszałem się ze szwindli i przekrętów - wyznaje sześćdziesięcioletni Janusz z Wrocławia. Kiedy zmarła moja żona, poszedłem do kościoła, zobaczyłem księdza w konfesjonale. Pomógł mi zrobić rachunek sumienia, wyspowiadać się. Tak bardzo żałowałem straconych lat i popełnionych błędów.
Osobiście przed księdzemNiektórzy ludzie buntują się przeciw spowiedzi indywidualnej (określanej również jako "uszna"). "Nie potrzebuję pośrednika, by porozmawiać z Bogiem" - twierdzą.Spowiedź odbywa się przed kapłanem nie dla utrudnienia, lecz dla ułatwienia. Potrzebę właśnie takiej formy lepiej niż katolicy rozumieją czasem przedstawiciele innych wyznań chrześcijańskich. Jeden z księży katolickich wspomina: - Usłyszałem kiedyś w konfesjonale: "Jestem ewangelikiem. U nas istnieje tylko spowiedź powszechna". - "Ale kiedy w swoim sercu wyznaję grzechy przed Bogiem, nigdy nie wiem, czy tak naprawdę zostają mi one odpuszczone. Choć raz w życiu chciałbym, by ktoś mi to powiedział. Zazdroszczę katolikom takiej spowiedzi". Przeciwnicy spowiedzi proponują zastąpić ją psychoterapią. O. T. Pawłowski wyjaśnia, na czym polega istotna różnica między psychoterapią a sakramentem pokuty i pojednania. Zwraca uwagę, że żal za grzechy nie jest tym samym, co znane w psychoanalizie poczucie winy. Dla psychoanalityka istnieje zbieżność świadomości winy i schorzeń psychicznych. Usiłuje on zasugerować pacjentowi, że na jego poczuciu winy nie ciąży rzeczywista wina, lecz raczej jakiś kompleks, jakieś seksualne praprzeżycie, jakiś przymus. W wyniku takiego ..leczenia" chory, nękany poczuciem winy i kompleksem, powinien uświadomić sobie przekorną grę podświadomości, a przez to poznanie wyzwolić się od "fałszywego ciężaru winy". Pacjent, po odczuciu chwilowej ulgi, pozostaje nie wy leczony, bo choroba tkwi głębiej niż sięga psychoterapia. W sakramencie pokuty nie neguje się winy, lecz uznaje grzech i otrzymuje jego przebaczenie. Rozwój techniki spowodował, że niektórzy zaczęli myśleć o spowiedzi przez Internet. Można spotkać księży, którzy twierdzą, że w niektórych sytuacjach byłaby ona zalecana. "Spowiedź", czyli wyznanie win być może, nie sposób jednak sprawować w sieci sakramentów. Internet nie spełnia warunków niezbędnych do ważnego odbycia sakramentalnej spowiedzi. Nie da się za pośrednictwem sieci (podobnie zresztą jak przez telefon) udzielić rozgrzeszenia, a nawet najlepsze systemy zabezpieczeń nie są w stanie zagwarantować zachowania tajemnicy spowiedzi. "Internet nie daje możliwości spowiedzi, która zawsze musi się odbywać w sakramentalnym kontekście osobowego spotkania" - odpowiada zwolennikom internetowej spowiedzi arcybiskup John Foley, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Środków Społecznego Przekazu. Pięć warunków dobrej spowiedzi
|
[ Strona główna ] |
|