Nawrócenie rzeczywistość grzechuNawrócenie - to odwrócenie się od grzechu. Żeby więc zrozumieć czym jest nawrócenie, trzeba zobaczyć czym jest grzech. Katechizmowo dosyć łatwo jest zdefiniować grzech jako świadome i dobrowolne odwrócenie się od Boga, ale gdy przechodzimy do życia - owo określenie świadome i dobrowolne czyni rzeczywistość grzechu znacznie bardziej skomplikowaną. Bardzo proste pojęcie grzechu mieli faryzeusze (przestrzeganie prawa), ale przez to i nieprawdziwe. Było to bardziej odniesienie do prawa, tradycji, doskonałości zewnętrznej niż do Boga, Jego miłości. Pan Jezus starał się naprostować nasze myślenie o grzechu. To właśnie w kontekście gorszenia się grzesznikami wypowiedział swoje najpiękniejsze przypowieści: o synu marnotrawnym, o zagubionej owcy, o dłużnikach, w których chce nam pokazać czym jest nasz ludzki grzech. Grzech w wypadku człowieka (w przeciwieństwie do aniołów) nie jest sprawą jasnego i w pełni świadomego, czy dobrowolnego wyboru między dobrem a złem. Po grzechu pierworodnym człowiek zatracił jasność widzenia spraw, porusza się jakby w ciemności. Bóg, Jego miłość, a więc i Jego zamiary wobec człowieka nie są już dla mnie takie oczywiste, jasne. Zwrócony ku sobie, ma trudności z zaufaniem Bogu, woli szukać szczęścia po swojemu. Syn marnotrawny odchodzi nie z wrogości do ojca, lecz z miłości do siebie, która to miłość przewyższa miłość do ojca. Nie występuje przeciw ojcu, nie kradnie ojcu majątku, nie ucieka po .kryjomu, nie wyjeżdża na skutek kłótni, obrażenia się. Bierze i czyni jedynie to, co - jak uważa - słusznie mu się należy. Jego starszy brat zostaje, ale tak naprawdę też nie żyje atmosferą domu ojca, nie występuje przeciw ojcu, ale też i nie rozumie go, też nie docenia jego miłości.W obrazie zagubionej owieczki czy zagubionej drachmy - chce Pan Jezus powiedzieć, że w grzechu człowieka jest coś z zagubienia. Pasterz prowadzi stado i oto jedna owca się zagubiła. Słuchacze Jezusa mogli to łatwo zrozumieć. Powodował to szczególny teren Palestyny. Biedne owce szukając trawy musiały często biegać po skałach, gdzie nie brakowało rozpadlin i cierniowych krzaków. Cóż łatwiejszego jak wpaść w rozpadlinę, zaplątać się w ciernie, poranić się czy zagubić. Podobnie z drachmą. Pieniążek maleńki, portmonetek ani torebek nie było - łatwo wylatywał z zawiniątka czy chustki. A w obliczu największej złości ludzkiej, jaka objawiła się u oprawców podczas krzyżowania, Pan Jezus zwraca się z modlitwą do Ojca: Odpuść im, bo nie wiedzą co czynią. A zatem grzech w wypadku człowieka - to wynik niewłaściwego wyboru, płynącego z niedostrzegania, niedoceniania Bożej miłości. To jest główna niewiedza człowieka. DZIEŁO BOGA Często o nawróceniu myślimy jako o naszej decyzji, naszym wysiłku, naszym postanowieniu, a tymczasem jest to bardziej dzieło Boga niż nasze. Nasza może być współpraca, odpowiedź, jakiś wkład, ale bez Boga, Jego inicjatywy, nic byśmy nie zrobili. Czasami człowiek może uczynić jakiś mały krok, a czasami i tego nie jest zdolny uczynić. Popatrzmy na przykłady: Syn marnotrawny doświadczywszy swej pomyłki odkopał w sercu resztkę miłości, którą żywił do ojca i to pozwoliło mu skierować kroki w kierunku ojca. Ten wyszedł mu na przeciw, gdy syn był jeszcze daleko. Uczynił więcej niż syn oczekiwał. Ale tylko on, ojciec, mógł to uczynić, tzn. przyjąć go do domu, zapomnieć, przebaczyć i kochać jak dawniej. Zagubiona owieczka mogła jedynie jęczeć i wołać o pomoc, zwłaszcza jeśli wpadła w jakąś rozpadlinę i sama nie mogła z niej wyjść. A zgubiona drachma nawet nie jest świadoma swego zagubienia i tu inicjatywa poszukującego okazuje się konieczna. Nie byłoby powrotu, nie byłoby nawrócenia, gdyby nie było przebaczenia. To Bóg go udziela. Jezus ukazuje przebaczenie jako darowanie długu, z którego człowiek nie jest w stanie się wypłacić. Gdyby nie to darowanie - człowiek by zginął. Bóg kocha człowieka, nie chce jego zguby i daruje mu długi, by ten mógł żyć. Jakie więc miejsce pozostaje jeszcze dla samego człowieka w jego akcie nawrócenia? Powinien on przede wszystkim wyznać swój grzech, przyznać się do niego. Powinien również wyznać swą niezdolność do wyzwolenia się od grzechu oraz poczuć potrzebę zbawczej mocy Jezusa (celnik i faryzeusz). Ważne jest, by chrześcijanin doświadczył owego Pawłowego: Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli... Któż z nas nie doświadczył tego wielokrotnie w życiu? Możemy więc zbliżyć się do Jezusa, nie dowierzając zbytnio sobie, lecz zawierzając się całkowicie Jego mocy. Jezus mówi wprost, że jest właśnie dla takich ludzi, dla grzeszników. Przyszedł do nich, a nie do sprawiedliwych. Jeśli jesteśmy sprawiedliwi, jeżeli uważamy samych siebie za doskonałych, wówczas Jezus nie przyszedł do nas. Musimy stale świadomie kontrolować poczucie własnej sprawiedliwości, bo inaczej możemy dojść do tej ślepoty i zatwardziałości serca, którą odznaczali się faryzeusze. POCZUCIE GRZECHU Dzisiaj z wielkim trudem uświadamiamy sobie własną bezsilność i nieodzowną potrzebę Jezusa, ponieważ w znacznej mierze zatraciliśmy poczucie grzechu. A zayważamy, że przebaczenie grzechów jest dla Jezusa czymś o wiele bardziej istotnym niż zdrowie ciała albo powodzenie materialne. Jeśli uzdrawia paralityka (Mt 9), czyni to, by ukazać swoim przeciwnikom, że obdarzył go o wiele większą i cenniejszą łaską: łaską odpuszczenia grzechów. Dla nas, którzy jesteśmy duchowo mniej wrażliwi niż ludzie! w minionych wiekach, odpuszczenie grzechów nie zajmuje zbyt wysokiej pozycji na liście pożądanych dóbr. Tym bardziej potrzeba nam daru nawrócenia i pokuty. Nawrócenie jest owocem spotkania z Chrystusem. Dopiero po spotkaniu z Nim rozumiemy czym jest grzech i czym jest miłość. Dopiero gdy człowiek zobaczy światło wychodzące z ciemnego lochu, uświadamia sobie, jakie zalegają tam ciemności i jakim wspaniałym i drogocennym darem jest światło. To nie grzesznik pojmuje czym jest grzech, ale człowiek święty, bo tylko święty zbliżył się do Bożego światła. Poznajemy nasze grzechy dzięki Bożemu Objawieniu, a nie naszym rozumem. ISTOTA NAWRÓCENIA Nawrócenie nie sprowadza się do uświadomienia sobie grzechu i do żalu za ni go. Żal jest jednym z aspektów nawrócenia - i w żadnym wypadku nie najważniejszym. Nawrócenie wyrażone jest w języku greckim słowem metanowa, które oznacza przemianę serca, wyrzeczenia się egoizmu i zwrócenie się do Boga. Być może najlepszym określeniem nawrócenia jest przykazanie podane przez Jezusa: Będziesz miłował Pana Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoja mocą i całym swym umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego (Łk 10,27). Same gorzkie łzy, przeprosiny - to jeszcze nie nawrócenie. Jak wygląda moja miłość? Czy pragnę kochać Boga bezgranicznie i żyć w sposób nowy, a o to przecież chodzi (por. Ap 2,1-5). Łasce nawrócenia towarzyszy zawsze wielka radość i pokój". Nawrócenie wcale nie musi kojarzyć się z uczuciami negatywnymi, takimi jak: poczucie winy, niechęć do samego siebie, smutek, przygnębienie. Kto nie odróżnia żalu od smutku, ten nie doświadczył jeszcze, czym jest żal za grzechy pochodzący od Ducha Świętego. Jakże często słyszymy od ludzi po spowiedzi, że czują się szczęśliwi i mają poczucie ulgi, jakby pozbyli się jakiegoś ciężaru. Dziwny paradoks: łzy żalu z powodu obrazy Boga mogą współistnieć z uczuciami radości, że odnaleźliśmy znów naszego Boga, że On nas nadal kocha i że wszystkie nasze grzechy rzucił w niepamięć. Czyż tak właśnie nie powinno być? Kiedy człowiek zagubiony odnajduje drogę do domu, kiedy ktoś odnajduje zagubiony skarb - czyż nie ma powodu do ogromnej radości? Jezus łączy zawsze nawrócenie z uczuciem głębokiej radości. Z ogromną delikatnością opowiada nam, jak bardzo cieszy się Ojciec, kiedy syn marnotrawny powraca do domu albo kiedy pasterz odnajduje zagubioną owcę, albo aniołowie radują się z nawrócenia jednego grzesznika. Jakaż wielka będzie więc radość syna przyjętego na powrót do domu Ojca, albo owcy odnajdującej drogę do owczarni, albo też grzesznika, który widzi, że sprawił Bogu tyle radości, powracając do Niego! Zatem nawrócenie - to radość i miłość, bardzo intensywna miłość, z całej duszy, z całego serca, ze wszystkich sił... Bóg bardziej pragnie udzielić nam przebaczenia, niż my chcemy je otrzymać. W czym więc problem? Problemu nie stanowi Bóg, ale my sami. Prawdą jest, że wielu ludzi nie wie, że może otrzymać przebaczenie. A co gorsza, nie chcą sami sobie przebaczyć. Myślą w sposób obsesyjny, jak bardzo okazali się źli i nędzni, a tymczasem chcieliby nigdy nie zgrzeszyć i mieć zawsze czyste konto. To fałszywe poczucie bycia niegodnym (ten brak z naszej strony gotowości do tego, by zapomnieć o przeszłości i skierować się ku przyszłości) utrudnia jakikolwiek postęp w życiu duchowym. Jest to czasami subtelna forma pychy. Łaska Boża może łatwo zatriumfować nad grzechem, ale nie tak łatwo nad takim oporem. W Nowym Testamencie Jezus nigdzie nie mówi, że musimy być przygnębieni, by uzyskać przebaczenie grzechów. Oczywiście, Jezus nie wyklucza żalu za grzechy, nie domaga się go jednak wyraźnie. My zaś mówiliśmy zawsze o skrusze. Wielu penitentów zatroskanych jest tylko o to, czy mieli wystarczający żal, czy ich żal był doskonały. Nalegaliśmy tak bardzo na coś, czego Jezus wyraźnie nie żądał, a nie zwracaliśmy uwagi na to, czego się stale domagał. Jezus powiedział: Jeśli chcecie uzyskać przebaczenie od mego Ojca, musicie przebaczyć waszemu bratu. O tym warunku nagminnie zapominamy, gdy wymieniamy warunki dobrej spowiedzi, zamieszczane w naszych starych katechizmach. Druga rzecz, o którą Chrystus prosi, jeśli pragniemy odpuszczenia grzechów, to miłość. Przyjdź do Mnie, powiedz, że Mnie kochasz, a twoje grzechy będą odpuszczone. Przyzwyczajeni jesteśmy do tego, by łzy Marii Magdaleny traktować jako łzy żalu z powodu grzechów! A Jezus wyraźnie stwierdza, że łzy tej kobiety i to wszystko, co wtedy robiła, było wyrazem miłości: Odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała (Łk 7,47). Zamiast rozpamiętywać swoje dawne grzechy i czarną przeszłość, lepiej powtarzać jak Piotr: Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham. Chociaż grzech jest samym złem, grzesznik stanowi dla Jezusa wartość. Trzeba starać się nienawidzić grzechu z całego serca, ale jeśli ktoś zgrzeszył i się nawrócił, może uważać się za naprawdę szczęśliwego. Oto Dobra Nowina, którą przyniósł Jezus. Czy mamy odwagę uwierzyć, że Bóg tak właśnie nas kocha? Może łatwiej nam teraz zrozumieć, dlaczego rachunek sumienia zaczynamy od dziękowania Bogu za Jego dary - czyli od uświadomienia sobie Jego miłości. Czesław Kozłowski Sf
|
[ Strona główna ] |
|